1700 km, 18 dni, 18 punktów, kilkadziesiąt nowych znajomości, 27 GB filmu, 5 GB zdjęć, 40 kg ekwipunku, 4 kg wagi mniej, kilka awarii, dwie kontuzje, kupa satysfakcji, masa wrażeń i radość z powrotu.
Tak mniej więcej przedstawia się w liczbach akcja Pać-Man na rowerze. A tak wygląda trasa Paćmana na mapie:
Rozstrzygnięcie konkursu
Dwa tygodnie temu typowaliście na której kropce Paćman skończy swoją przygodę. I co prawda nikt nie trafił idealnie, ale jedna osoba pomyliła się dosłownie o pół stopnia szerokości geograficznej. Jest nią Kasia Radke. Kasia otrzyma w nagrodę zestaw sakw Dry Big firmy Crosso, o taki:
Gratulacje dla Kasi i dzięki wszystkim którzy wysłali swoje typy.
Wkrótce możecie się spodziewać na blogu co jakiś czas wpisów z Paćmanowej przygody. Nie będzie ich wiele, ale mam nadzieje, że będą lepsze od tych z trasy. Jednak pedałowanie i pisanie w tym samym czasie nie jest zbyt łatwe.
Podziękowania
Myślę, że jest to też dobry moment na podziękowania. Bo chociaż była to najbliższa z moich paragonowych wypraw to najwięcej ludzi pomogło mi przy jej realizacji i w jej trakcie. Chronologicznie. Baaaardzo dziękuję:
– Działkowi, za wielką pracę w stworzenie postaci Paćmana i koncepcji gry,
– Pickowi, za użyczenie całej masy elektroniki i mobilnego sprzętu,
– Karolowi, za pomoc przy tworzeniu talii kart specjalnych,
– firmie Crosso za solidne bagażniki i niezniszczalne sakwy, dzięki którym nawet powódź nie była mi straszna,
– Filipowi Peliszko i jego firmie Fil-Bike za porady i akcesoria rowerowe, bezbłędną ocenę wymagań na trasie i potrzebnego sprzętu,
– Kubie Górnickiemu z Podrozniccy.com i firmie Samsung, za użyczenie ultrabooka, dzięki któremu mogłem pisać posty z trasy,
– Kamilowi, Adze, Izie, Magdzie, za wikt i opierunek na trasie w różnych miejscach Polski,

Mielecka ekipa. Źródło: hej.mielec.pl
– emerytowanej nauczycielce z „Domków nad Wdą” za umożliwienie rozbicia namiotu, kolację, rozmowę, materac, żeby nie było za twardo, zapalone światło żebym się nie bał w nocy i troskę o to czy nie będzie mi zimno,
– Panu ze sklepu „Świderek” i Pani z sklepu rowerowego przy rynku w Lubawie za śrubki i nakrętki, dzięki który mogłem naprawić co trzeba w Paćmobilu,
– Paniom z knajpki Rybarex w Szczecinie za genialną rybę i szarlotkę z lodami,
– Zbychowi z kajtostanów za towarzystwo na trasie oraz Elidiuszowi i Oskarowi za chęci,
– dwóm emerytkom ze Szwajcarii, Tuśce, Konradowi, Patrycji z Mielca, ekipie z Dobryszyc, Ani i ekipie z pielgrzymki na Jasną Górę, ekipie z kursu „Agricola” ZHR, dziewczynom z Augustowa, Panu Jankowi, Heidi, Januszowi, Justynie, Pawłowi za spotkania i rozmowy,

Świetnej jakości zdjęcie z ekipą z Augustowa.
– wszystkim, których nie wymieniłem z niedopatrzenia, za zaproszenia do siebie, za rozmowy na trasie, jakąkolwiek pomoc i wsparcie,
– i w końcu wszystkim, którzy dzielnie śledzili Paćmana w jego pedałowaniu po Polsce, czytali skąpe posty i lajkowali koślawe wpisy na facebooku.
Zmęczony, ale szczęśliwy,
Pać-Man
Pać-Super-Man’ie, gratuluje pomysłu na genialne wakacje i wytrzymałości!
Z zaciekawieniem czytam Twoje nieco chaotyczne wpisy z trasy 🙂 i wciągam
się w tę historię. Tym sposobem doszłam do ostatniego postu, a (m.in.)
w nim doszukałam się obietnicy, że ujawnisz jeszcze kilka Paćmanowych
przygód. „Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy” 🙂 Czekam wiec na
kolejne skrawki rowerowej podróży.
PS. Również pielgrzymowałam w ubiegłym (2013) roku z grupą Szarą, tak
więc nie wiedząc wówczas o twoim istnieniu znalazłam się na trasie
paćmobilu :>
Cześć Patryku, nie wiem czy mnie pamiętasz ale spotkaliśmy się w czasie wyprawy, gdzieś w szczerym polu pomiędzy Szczecinem, a Wolinem. Mówiąc szczerze to spotkanie było po prostu abstrakcyjne :), spodziewałem się tam spotkać wszystko i wszystkich ale nie rowerzystę z sakwami:), ale fajnie że się spotkaliśmy, bo dało mi to powera do dalszej jazdy. Nie wiedziałem też wtedy, że jesteś takim etatowym podróżnikiem, gratuluje i życzę kolejnych ciekawych wpraw.
Mnie koniec końców udało się wtedy dojechać do Świnoujścia, a później nieco zmieniłem plan i zamiast do Gdańska dojechałem do Helu.
pozdrawiam
winszuję 🙂 mnie po pierwszej i jedynej przygodzie z rowerem, i przejechanych 60km musieli zbierać rodzice z trasy 😛
Hehe, ostatnio po długiej przerwie wsiadłem. Po 60 km tak jak przyjechałem tak padłem na łóżko i spałem 12 godzin 😀