Skip to main content
search
0

Nie ma podróżowania bez robienia zdjęć. Podczas każdego, nawet najbliższego wyjazdu, mamy ze sobą aparat fotograficzny, choćby w postaci telefonu komórkowego. Jak totalne rozpowszechnienie się fotografii wpływa na jej odbiór? Czy istnieje jeszcze fotografia podróżnicza? W jaki sposób traktować zdjęcia swoje i innych? Porozmawiajmy o problemach współczesnych amatorów zdjęć. 

Codziennie oglądam dziesiątki, jeśli nie setki zdjęć zrobionych przez kogoś, gdzieś w podróży. Głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Robię to samo, co pewnie większość z Was – przeglądam swój feed na Instagramie i Facebooku, gdzie znajduję mnóstwo migawek ze świata. Ilość fotograficznej treści, która się przewija jest ogromna. Każdy z autorów chce coś pokazać, opowiedzieć, czymś się pochwalić. To absolutnie zrozumiałe. I znakomicie, że mamy taką możliwość – za pomocą publikowania swoich materiałów w powszechnie dostępnych kanałach internetowych cały czas pozostajemy ze sobą w kontakcie.

Popularność podróżniczej fotografii niesie ze sobą wiele interesujących zjawisk oraz rodzi kilka pytań, na które warto spróbować poszukać odpowiedzi. Na przykład takie: czy uwaga, jaką poświęcamy poszczególnym fotografiom rośnie, czy maleje? To dość istotne pytanie w kontekście oglądania zdjęć. Bo przecież, by móc w pełni zrozumieć lub docenić zdjęcie, musimy się mu dokładnie przyjrzeć. Zatrzymać się przy nim.

Spis treści

Ładne, czy nie ładne?

Zauważyłem już jakiś czas temu, że oglądanie zdjęć w internecie, na Facebooku, czy Instagramie, nie angażuje mnie zbytnio. Oglądałem, oceniałem je bardzo impulsywnie, na zasadzie, albo zrobiło wrażenie, albo nie. I scrollowałem dalej. W ogóle nie interesowało mnie to, jakie emocje wydobywały się ze zdjęć, jak były wykonane technicznie, czy zawierały coś absolutnie unikalnego, czy może powszechną scenę, którą mógł „ustrzelić” każdy. Wow, albo nie wow. I leciałem dalej. Brzmi trochę jak objaw zobojętnienia, czyż nie?

Po jakimś czasie zreflektowałem się i powróciłem do oglądania zdjęć z większą uwagą. Tak naprawdę potrzeba poświęcić pojedynczej fotografii chwilę, by móc dostrzec jej niedoskonałości, bądź docenić niepowtarzalny kunszt. Ale trzeba się zatrzymać. Wystarczyło przestawić w głowie jedną zapadkę, a jaka różnica! Dzięki temu odzyskałem radość z oglądania zdjęć. Teraz, bardzo często fotografie oglądane w internecie, potrafią wywołać u mnie bardzo dużo najróżniejszych emocji. Działają.

Jak fotografować w podróży, żeby nie było nudy?

Warto zastanowić się także nad innymi aspektami fotografowania w podróży dzisiaj. Bez względu na to, czy ktoś robi zdjęcia tylko dla siebie, czy ma zamiar je upubliczniać – zawsze dobrze jest na chwilę przystanąć i zastanowić się czy pewnych rzeczy nie można robić lepiej. Postanowiłem zadać kilka kluczowych pytań związanych z robieniem zdjęć w podróży znanym i lubianym fotografom. Przeczytajcie. Powinno to rzucić światło na moment w jakim znajduje się dzisiaj fotografia podróżnicza. Jestem także przekonany, że na podstawie ich wypowiedzi będziecie w stanie również wyciągnąć sporo wniosków, które pomogą Wam udoskonalić fotograficzne rzemiosło.

Co jest najważniejsze w robieniu zdjęć w podróży?

Moim zdaniem najważniejsze jest to, aby pokazywać świat takim jaki jest. Nie starać się tuszować pewnych faktów, upiększać miejsc na siłę. Czy to na etapie fotografowania czy już postprodukcji. Wiadomo, że jest jakiś kanon piękna, w który staramy się „wstrzelić” skupiając się na miejscach tylko ładnych i atrakcyjnych, a te z pozoru nieciekawe wyrzucamy z kadru. Dobrze jest znać umiar, mieć tego świadomość i nawet jeśli pokazujemy jakieś miejsce w taki sposób, aby wstrzelić się (świadomie lub nie) w ten kanon, warto jednak w kolejnej fotografii pokazać też to drugie, już nie tak atrakcyjne oblicze konkretnego miejsca.

Karol Werner

W jaki sposób powinniśmy oglądać zdjęcia, by jak najlepiej je rozumieć?

Pytanie brzmi czy powinniśmy cokolwiek rozumieć? Czy jest taka potrzeba? Kultura obrazkowa zalewa świat, przestajemy czytać, liczy się obraz – statyczny lub ruchomy, obojętne. Zalew zdjęć z podróży jest ogromny, każdy ma telefon, prawie każdy aparat fotograficzny. Selekcja tak fotografii jak i fotografów w zasadzie nie istnieje. Konsumpcja fotografii przypomina film puszczony na dwa razy szybszych obrotach.

 

Uważam, że w tym świetle nie da się niczego rozumieć, a jedyne co możliwe to podjęcie decyzji – lubię/nie lubię. I tak też się dzieje. Nie mamy czasu, często i wiedzy by pochylić się nad obrazem, by zacząć go analizować – tak samo jak czyta się książkę, bo w gruncie rzeczy dobra i mądra fotografia taką książką jest. Liczy się wyłącznie estetyka, liczy się epatowanie „innym”, „orientalizowanie” przekazu by wyglądał jeszcze bardziej atrakcyjnie. Saturujemy tak samo kolory na zdjęciu jak i same zdjęcia w swym mocno populistycznym przekazie.

 

Tyle, że to puste, jednowymiarowe emocje, z efektem WOW, ale bez głębszego przekazu. A owego przekazu powinniśmy oczekiwać od autorów zdjęć podróżnicze. Tego, że fotograf miał czas, że pomyślał nad rolą jaką pełni we współczesnym świecie, że nie pokusił się na szybki efekt, ale spróbował sięgnąć głębiej. I to jest właśnie pryzmat, przez który powinniśmy zdjęcia oglądać: zastanawiać się nad ważnością przekazu, a nie jego rolą estetyczną. O tę drugą łatwiej, o połączenie obydwu pierwiastków udanej fotografii – znacznie trudniej. Ale skoro ludziom i tak się podoba – po co się wysilać?
Piotr Trybalski
  1.  Portret mężczyzny otwierającego i zamykającego główne drzwi buddyjskiej świątyni w Dodanduwie, Sri Lanka (fotografia wyróżniona w konkursie fotografii prasowej Grand Press Photo)
  2.  Kolarz pokonuje słynny most na nie mniej słynnej Atlantic Road w Norwegii (zdjęcie ze zwycięskiej serii fotografii w konkursie Travel Photographer of The Year)
  3.  Życie hawańskiej ulicy w erze przedfacebookowej (fotografia wyróżniona w konkursie fotografii prasowej Grand Press Photo)

Jak dostrzegać to, czego nie widzą inni?

Cała sztuka unikalnego zdjęcia, to być o właściwym czasie, we właściwym miejscu. Brzmi to jak zbieg okoliczności, ale nim nie jest. To my decydujemy kiedy nacisnąć spust migawki, oraz skąd i na co kierujemy obiektyw.O tym co umieszczamy w kadrze, ale też czego w nic nie pokazujemy. Nie chodzi tylko o walory kompozycyjne, ale przede wszystkim o komunikat. Fotografia to komunikacja, więc jeśli ma być skuteczna, wymaga pewnej dyscypliny. Warto świadomie kontrolować cały kadr, nie tylko główny obiekt. Myśleć nad tym co robimy oraz dobrze zrozumieć temat, cel zdjęć, grupę odbiorców i przestrzeń, w której pracujemy. Warto mieć pewien plan, ale równocześnie zachować otwarcie na niespodzianki i improwizację. Podstawa to skupienie – kiedy już fotografujemy, róbmy tylko to, najlepiej sami, bez dystrakcji. Cierpliwie i do skutku. Percepcja wymaga praktyki i treningu, a patrzenie i dostrzeganie to nie to samo.

Tomasz Kulbowski

Na co zwracać uwagę układając fotorelację/fotoreportaż/projekt dokumentalny?

Układanie historii zaczynam od wyboru par, które ze sobą korespondują i uzupełniają się o nowy element. W tym miejscu mam już jakąś pulę wybranych zdjęć. Dyptyk to najmniejszy element składowy. Wolę pary które zaskakują i korespondując ze sobą wnoszą element, którego nie ma na zdjęciach, a jednak nasuwa się on przy ich oglądaniu. Do dwójek dochodzi trzecie, czasem czwarte zdjęcie. Zestaw razem tworzy mikrohistorię, określony wątek w opowieści. To mozolna praca, którą najlepiej robić na małych wydrukach, na biurku czy ścianie. Łatwiej je przestawiać, obraz zestawu jest pełniejszy, do tego element szczęścia, kiedy wszystko się zmiesza i zauważę interesującą relację.

 

Osobna sprawa to sentymenty i selekcja. W takim układzie powinno się rozpatrywać wyłącznie to, co jest lub można wydedukować z obrazka. Do edycji trzeba podejść chłodno i wrócić do punktu, w którym jest odbiorca. Czy osoba nie mająca żadnej informacji o danej historii jest w stanie wyciągnąć coś z obrazów i czy to to, o co mi chodziło. To wymaga świeżej głowy i cierpliwości. Z mojego doświadczenia tydzień boksowania się z edycją non-stop daje ostatecznie ten sam efekt co podejście raz na kilka dni. Później zaczynam się irytować, przestawiam i kwestionuje wszystko, ostatecznie wracam do początku.

 

Z mikrohistorii układam swoją narrację w podobny sposób jak filmy składane są ze scen. Dobry układ ma swoje rytmy, wydaje się tak lekki i oczywisty jakby powstał w 5 minut, ale zazwyczaj to godziny pracy i rwania włosów z głowy. Sprawdza się zasada KISS. Keep it simple, stupid. Na ten temat są dziesiątki opracowań, nie ma potrzeby wynajdywać koła. Dobrze wiedzieć jakie struktury narracji są znane i do czego się sprawdzają. Nie działając w ciemno kolejną historię można dużo lepiej wyegzekwować.
Michał Siarek

Bardzo ciekawe wnioski odnośnie zmian, jakie zachodzą w fotografii pod wpływem jej masowości w internecie wyciągnęli Andrew Kearns, Luisa Jeffery i Mackenzie Dunkan, goście konferencji zorganizowanej przez The Outpost w Navarro, w Californii. Jeśli prowadzisz blog podróżniczy, albo oglądasz wiele zdjęć robionych przez podróżników i blogerów po przeczytaniu podsumowania tego wydarzenia lepiej zrozumiesz wpływ mediów społecznościowych na fotografie. Oraz to, jak bardzo im ulegasz.

O zmianach jakie wywarły media społecznościowe i powszechny dostęp do aparatu fotograficznego opowiada w wywiadzie dla The Guardian Wim Wenders, znany reżyser kina niemieckiego. Choć nie zgadzam się ze wszystkimi postawionymi przez niego teoriami i spostrzeżeniami to zdecydowanie polecam jego lekturę.

A Ty co uważasz o robieniu zdjęć we współczesnym świecie? I co znaczą dla ciebie zdjęcia przywożone z podróży?