Ciekaw jestem miny każdego, kto usłyszałby, że w Gorlicach i okolicach zaczęła się historia wydobywstwa ropy naftowej. Nie, nie w skali Polski. W skali świata. Brzmi raczej miało wiarygodnie, prawda? A jednak. Jak się zaraz dowiedzie to właśnie na Ziemi Gorlickiej pierwsi kopacze zeszli pod ziemie żeby eksploatować złoża czarnego złota.
Spis treści
Pusty las. Początki kopania ropy naftowej
Idziemy przez sosnowy las. Rozglądamy się za dziurami w ziemi. Mają mieć kilkudziesięcio centymetrowe średnice i wały ziemi dookoła. Mijamy cmentarz choleryczny, odrestaurowane okopy z I wojny światowej (element fortyfikacji z bitwy gorlickiej) i po kilkunastu minutach stajemy przed pierwszą taką dziurą. Otwór przez który szczupły człowiek ledwo byłby w stanie się przecisnąć. 80 na 120 cm. Gdybym nie wiedział pewnie pomyślałbym, że to jakiś schowek leśników, albo kolejny element poprzednio widzianych fortyfikacji. Albo że coś stąd wykopano. W życiu na pierwszy rzut oka nie pomyślałbym, że stoję właśnie przed jedną z pierwszych kopanek, czyli prototypem kopalni ropy naftowej. Pierwsi kopacze, bo ciężko było jeszcze wtedy nazwać ich górnikami przy pomocy liny byli opuszczani z wiadrami w dół. Przed rozpoczęciem wydobycia szyb zabezpieczano drewnianymi balami, aby uniknąć osuwania się ziemi do środka.
Uwierzylibyście? Tu miał swoje początki przemysł wydobywstwa naftowego
Idziemy dalej w głąb lasu i trafiamy na kolejne kopanki. Jedne są ukryte pod warstwami gałęzi i ściółki, inne można rozpoznać już z daleka po otaczających je nasypach. Mocno liczymy, że w jednej z nich zobaczymy na powierzchni ropę. Albo przynajmniej poczujemy jej charakterystyczny zapach. I voilà! Jeden z następnych otworów po kopance wypełniony jest czarną, lepką mazią. Trudno jest mi w to uwierzyć. Jest jej tyle, że możemy właściwie babrać się w ropie. Pod Gorlicami. Nie w żadnym Dubaju, czy Katarze. Teraz dopiero dotarło do mnie jak ważny element dziedzictwa regionu, ale i całej Polski przegapiałem. Choć byłem tu już tyle razy. Nie idźcie tą drogą!
Ale jak w ogóle doszło do tego, w okolicach Gorlic, a dokładnie w Pustym Lesie, w którym właśnie się znajdowaliśmy zaczęto wydobywać ropę? Już w średniowieczu mieszkańcy okolicznych ziem zauważyli unoszące się na wodzie oleiste plamy. Ściągali je z powierzchni tzw. łebacy i sprzedawali maziarzom. Ropa często wysączała się z drobnych pęknięć w skałach dlatego przyjęło się nazywać ją olejem skalnym. Wykorzystywano ją w lecznictwie ludowym oraz m.in. do smarowania osi wozów i młynów. O maziarzach i handlu ropą przeczytacie więcej w dalszej części tekstu.
”Ten kto złota w Ropie szukał, ropą się opłukał
Powiedzenie powstałe w 1530 roku, gdy ropa zalała kopalnie Sewerynowi Bonerowi, poszukiwaczowi złota. Zdarzenie miało miejsce w Górze Chełm, we wsi Ropa.
Z czasem zaczęto szukać coraz efektywniejszych sposobów pozyskiwania ropy, która była bardzo dochodowym surowcem. Jedną z metod było kopanie tzw. bęsi, czyli niewielkich dołów, do których napływała ropa. Zapotrzebowanie na czarną maź cały czas rosło. Płytkie źródła ulegały eksploatacji i trzeba było zacząć szukać głębiej. W 1852 roku właśnie w Pustym Lesie Stanisławowi Jabłonowskiemu udało się wybudować pierwszą kopankę i w ten sposób dotrzeć do pokładów ropy ukrytych głębiej pod ziemią. Dzięki temu, trudno się dziwić, Stanisława Jabłonowskiego uważa się dziś za jednego z pionierów przemysłu naftowego. Pierwsza kopanka była głęboka na 11,4 m. Najgłębsze zaś, wg. różnych źródeł, mogły mieć od 70 do 200 metrów głębokości.
Nie tak dawno pisałem o ponad 1000-letniej kopalni Rammelsberg w Goslar, gdzie spacerowałem w szybach wydrążonych w XIX wieku. To mam teraz ciekawe porównanie do metod wydobywania surowców w podobnym czasie, ale na Ziemi Gorlickiej.
Czarna oleista maź unosząca się na powierzchni wody. Ropa naftowa!
Ignacy Łukasiewicz i pierwsza uliczna lampa naftowa na świecie
Przemysł naftowy na Ziemi Gorlickiej zaczął rozwijać się bardzo prężnie. Powstawały nowe inwestycje, pojawiali się wykwalifikowani pracownicy, przyjeżdżali przedsiębiorcy zza granicy. Rok po sukcesie kopanek zaciekawiony nowymi możliwościami do Gorlic przyjechał wynalazca lampy naftowej Ignacy Łukasiewicz. Zamieszkał przy aptece w budynku ratusza. Jadąc do Gorlic zwiedzać okolicę szlakiem nafty zajrzyjcie także i tu. To miejsce nie jest nigdzie specjalnie opisane i oznaczone, ale to właśnie na parterze gorlickiego ratusza Łukasiewicz miał swoją pracownię. Jak już jesteśmy przy ratuszu to dodam jeszcze, że z wieży rozpościera się fenomenalny widok na miejski rynek i łagodne grzbiety pasm Beskidu Niskiego.
Wracając do Łukasiewicza: spędził w Gorlicach dwa lata pracując intensywnie naukowo. W historii miasta, ale i historii światowego rozwoju przemysłu naftowego zapisał się dzień, w którym na skrzyżowaniu ulic Węgierskiej i Kościuszki zapalono pierwszą uliczną lampę naftową. Bardzo łatwo możecie odnaleźć to miejsce. Oznacza je kapliczka Jezusa Frasobliwego oraz mural przedstawiający wydarzenie. Dlaczego akurat tutaj? Było to skrzyżowanie ważnych dróg. I chciano w ten sposób wygonić „złe” płoszące nocą zwierzęta.
Skrzyżowanie Węgierskiej z Kościuszki. Miejsce zapalenia pierwszej ulicznej lampy naftowej.
”Olej skalny to przyszłe bogactwo kraju, to dobrobyt i pomyślność dla jego mieszkańców, to źródło zarobków dla biednego ludu i nowa gałąź przemysłu, która obfite zrodzi owoce
Ignacy Łukasiewicz, 1854 r.
Nie tylko obecność Ignacego Łukasiewicza mocno odcisnęła się na rozwoju przemysłu naftowego w Gorlicach i okolicach. Oprócz wspomnianego już Stanisława Jabłonowskiego, pioniera kopanek, mamy jeszcze przynajmniej kilku bohaterów dzięki którym Gorlice mają szansę stać się w świecie miejscem znanym z ropy naftowej. Na przykład taki Władysław Długosz, prezes Krajowego Towarzystwa Naftowego. Wszystkie swoje oszczędności zainwestował w przemysł naftowy na Ziemi Gorlickiej. I choć ta inwestycja zakończyła się niepowodzeniem zebrane doświadczenia pozwoliły mu odkryć i rozwinąć Zagłębie Borysławskie, co miało ogromne znaczenie dla rozwoju polskiej nafty. Długosz był też właścicielem pałacu w Siarach, który był naszą bazą podczas wizyty w Gorlicach i okolicach. Zobaczcie to niesamowite miejsce. Oszalałem szybko na punkcie drewnianej secesyjnej balustrady. Jestem pewnie jedną z niewielu osób, które mogą oszaleć z powodu drewnianej secesyjnej balustrady. A szkoda. Bierzcie przykład!
Pałac Długoszów w Siarach dopiero niedawno otworzył swoje progi. Wyjątkowe miejsce na wypoczynek jak i na bazę wypadową w Beskid Niski lub szlak naftowy.
Pałac jako hotel funkcjonuje niedługo ponad miesiąc. Nie wiem, czy muszę specjalnie przekonywać, że jest to ekstremalnie wyjątkowe miejsce na nocleg. Jeśli muszę – tak, pałac w Siarach jest wybitny. A jeszcze jeśli trochę się pokręcicie po wnętrzach i po parku odkryjecie kilka smacznych tajemnic.
Obok Długosza nie zapominajcie też o Adamie Skrzyńskim! Już jako młodzieniaszek przejął od taty kierownictwo nad największą w tamtym okresie kopalnią ropy w Libuszy. Rozwijał technologie, prowadził nowe inwestycje. Złote lata przemysłu naftowego w Gorlicach i okolicach to również jego zasługa. Jest pochowany w jednym z najbardziej ekstrawaganckich grobowców rodzinnych w Polsce. Piramida w Zagórzanach? Kojarzycie może? Jeśli nie, proszę bardzo.
Grobowiec rodziny Skrzyńskich w Zagórzanach
Do zobaczenia przy okazji wizyty w Gorlicach. Zagórzany są rzut beretem od centrum.
Jeszcze więcej ropy. Muzeum Regionalne PTTK w Gorlicach
W Gorlicach jest kilka ciekawych miejsc ze zbiorami pamiątek uwieczniających poszczególne etapy rozwoju przemysłu naftowego i sukcesy Ignacego Łukasiewicza. Podążając tropem czarnego złota na pewno trzeba skierować swe kroki do Muzeum Regionalnego PTTK. Jest zaraz obok rynku. Do oglądnięcia jest tu kilka wystaw tematycznych związanych z historią regionu w tym całkiem obszerna poświęcona ropie i nafcie. Wydaje się, że najcenniejszym eksponatem jest aparat destylacyjny z apteki Łukasiewicza. Przy pomocy takiego oto urządzenia Ignacy Łukasiewicz wydestylował naftę z ropy naftowej. Obok aparatury w gablotach możecie zobaczyć przeróżne dokumenty, próbki ropy z konkretnych kopalni, archiwalne zdjęcia, tablice instruktażowe tłumaczące procesy przetwórstwa ropy i malarskie pejzaże roponośnych pól.
Takiej aparatury używał Łukasiewicz do destylacji ropy.
Godziny otwarcia muzeum: wtorek – piątek: 9:00-16:00 sobota – niedziela 10:00-15:00 Poza sezonem turystycznym (1 października-31 marca) Wtorek – piątek 9.00 – 16.00 W poniedziałki i święta Muzeum Bilet normalny: 5 zł Bilet ulgowy: 3 zł Zwiedzanie z przewodnikiem: 20 zł
jest nieczynne.
Magdalena wypłukana z ropy. Wizyta w Skansenie Przemysłu Naftowego
Koniecznie też powinniście zajrzeć do skansenu naftowego „Magdalena” w Gorlicach. Mieści się na terenie byłej kopalni ropy. Wśród czekających atrakcji są między innymi pierwsze maszyny do wydobywania ropy o uroczych nazwach jak chociażby „Glinik”, „Granik”, winda obróbcza JL-1, czy pompy parowe Vorthington. No wiem, że te nazwy nic Wam nie mówią, ale wizyta w skansenie jest naprawdę bardzo ważnym elementem poznawania historii nafciarstwa regionu. Dowiecie się dokładnie czym, jak, w jakim okresie i na jaką skalę pracowano w kopalniach wydobywających ropę. O iście górniczą atmosferę zadba znakomity Kazimierz Dudek, prezes Zarządu Stowarzyszenia Przemysłu Naftowego, który jest przewodnikiem po skansenie. A jak prezes oprowadza, to bądźcie pewni, że nudno nie będzie.
Na koniec wizyty wejdźcie na wieżę drewnianego szybu. Bardzo przyjemna panorama okolicy i całego terenu kopalni. W szczytowym okresie pracowało tu aż 95 odwiertów!
Godziny otwarcia muzeum: maj – wrzesień: poniedziałek – piątek 9:00 – 14:00 i 16:00 – 19:00 niedziela – po uzgodnieniu telefonicznym, tel. 600491470 październik – kwiecień: skansen można zwiedzać po uzgodnieniu telefonicznym, tel. 600491470 Bilet normalny: 5 zł Bilet ulgowy: 3 zł
sobota 9:00 – 14:00
Ropa i Łosie. Zagroda maziarska w Łosiu
Opuszczamy Gorlice i żegnamy współczesną historię nafty. Jedziemy teraz do Łosia, do zagrody maziarskiej. Cofniemy się w czasie i dowiemy się więcej co działo się z ropą naftową zanim ktokolwiek wpadł na pomysł, żeby wydestylować z niej naftę.
Zagroda Maziarska w Łosiu to centrum wiedzy na temat łebaków i maziarzy. Łebacy zajmowali się gromadzeniem ropy naftowej z naturalnych wycieków. Zebrany surowiec sprzedawali maziarzom, którzy prowadzili obwoźny handel. Handlowanie ropą było bardzo opłacalnym zajęciem. Szlaki handlowe maziarzy prowadziły nawet do Węgier, Ukrainy, Rumunii i Warszawy.
W Zagrodzie zobaczycie wóz maziarski wraz z osprzętem, cały repertuar przyrządów używanych przez maziarzy i łebaków, mapy szlaków handlowych, poznacie życiorysy najbardziej zasłużonych maziarzy. Przyjrzycie się handlowaniu ropą od podszewki. W sumie to niezły pomysł żeby rozpocząć przygodę ze szlakiem naftowym od Zagrody w Łosiu. Złapiecie chronologię.
Wóz maziarski
Godziny otwarcia Zagrody: poniedziałek-piątek w godz. 9:30 – 17:30 czwartek – dzień wolnego wstępu (zwiedzanie bez przewodnika) Bilet normalny – 4 zł
sobota – niedziela 9.00-15.00
możliwość zwiedzania z przewodnikiem – 15,00 zł
B. ulgowy – 2 zł
Bilet dla posiadacza Karty Dużej Rodziny: 2,00 zł
(zwiedzanie z przewodnikiem)
Nie mogę nie wspomnieć, że oprócz odwiedzenia Zagrody Maziarskiej możecie tu również zejść pstrąga z Łosia. To jedna z niewielu takich okazji, gdyż jak wiadomo zwykle pstrąg jest z pstrąga. A tu jest z Łosia. Kilkaset metrów od zagrody znajdziecie świetną smażalnię. Polecam!
Dalsze kroki na szlaku nafty
Złoża ropy były eksploatowane w wielu miejscach na Ziemi Gorlickiej. My zobaczyliśmy tylko część bogatej historii nafciarstwa regionu. Okolica Gorlic – kopalnie istniały m.in. w Szymbarku, Ropicy Polskiej, Kobylance, czy Dominikowicach. W Bóbrce powstała pierwsza kopalnia ropy naftowej na świecie. W Kobylance, Krygu i Libuszy rozpoczęła się era wydobywania ropy nowym sposobem. Zaczęto używać żurawi kanadyjskich. Wydobywano ropę ze złóż znajdujących się nawet 1 km pod ziemią. Stawiano kolejne trójnogi i kiwony, które dzisiaj są łatwo rozpoznawalnym elementem krajobrazu Beskidu Niskiego.
Bardzo zadziwia mnie, że w świadomości turystów Ziemia Gorlicka w ogóle nie figuruje jako kolebka przemysłu naftowego. Pisałem kiedyś, że nie minie kilka lat a Beskid Niski zyska dużą popularność dzięki architekturze drewnianej, ale teraz mam świadomość, że drewniane cerkwie wcale nie muszą być jednym powodem tej sławy. Oczywiste jest jak ogromny potencjał ma historia przemysłu naftowego, jak bardzo atrakcyjne stają się dzięki niej Gorlice. Bez ropy naftowej dzisiejszy świat nie mógłby przecież funkcjonować. Bardzo się cieszę, że mogłem poznać świat gorlickiej nafty i zdecydowanie zachęcam Was do urządzenia sobie weekendowego wyjazdu w okolice Gorlic. Ja na pewno jeszcze wrócę zgłębiać temat. Jest to doprawdy szalenie interesujące!
Karpacko-galicyjski szlak naftowy
Miejsca, które odwiedziliśmy to oczywiście nie wszystkie ważne punkty związane z historią przemysłu naftowego. Na samej Ziemi Gorlickiej w ramach Karpacko-galicyjskiego Szlaku Naftowego znajdziecie jeszcze przynajmniej kilka ważnych miejsc, w których czekają na Was kolejne klocki układanki. Szlak również może być dla Was znakomitą inspiracją.
Takie ładne broszury dostaniecie w gorlickiej informacji turystycznej
Wykradnij recepturę Łukasiewicza!
Po zwiedzaniu wybraliśmy się jeszcze do niedawno otworzonego gorlickiego Escape Roomu Let Me Out. Mają pokój tematyczny dotyczący Łukasiewicza. Właściwie to jest to jego pokój a zadaniem jest wykradnięcie receptury na destylację nafty. Nigdy wcześniej nie byłem w Escape Room’ie (wstyd się przyznać?) i szkoda. Bawiłem się wyśmienicie. Zagadki były dość skomplikowane, ale jak najbardziej logiczne. Nasza drużyna wyszła o czasie. Duma!
Nasza ekipa buszująca w pokoju Łukasiewicza, czyli Andrzej Budnik, Nadia Bandura, Lena Tarasyuk i Marysia Maciocha. I moja skromna osoba.
A gdzie jest Łukasiewicz kiedy nie ma go w domu i buszujemy po jego pokojach?
Dzięki za ten ciekawy bilecik! Wstąpię przy okazji na „ropnego” pstrąga 🙂 albo do Escape Roomu, bo przecież takie detale urozmaicają turystyczne wizyty! Wiecie , że mówi się , że wszystkie drogi w zachodniej Galicji wybrukowane były guldenami od Łukasiewicza? Tak, tak… był nie tylko mózgiem, ale i sercem – starał się pomagać, ile tylko mógł.
Cieszy to, że potrafisz wydobyć to „coś” z faktów, co potrafi zaintrygować. Idzie się za ciosem i czyta, czyta… aż po sam koniec, z uwagą. Wiele wpisów czyta się co którąś linijkę, nieprawda? Ten akurat, od deski, do deski. Cześć!
Dzięki za miłe słowo i Twe trzy guldeny na temat Łukasiewicza. Pakuję do portmaneja.