Długo planowałem zrealizować ten pomysł. Uwielbiam jeździć pociągami, super mi się w nich czyta, myśli, uczy, śpi. Może to dlatego, że niewiele brakowało, a urodziłbym się właśnie w pociągu. Ciekawe czy jeździłbym teraz PKP za darmo? W każdym razie w listopadzie minionego roku nadarzyła się świetna okazja aby ten pomysł zrealizować. Bilet Podróżnika nabrał wtedy mega mocy i postarałem się, aby wycisnąć z niego tyle, ile tylko jest możliwe. Udało się 2083 km…
Spis treści
Co to jest Bilet Podróżnika (obecnie bilet weekendowy)?
Bilet Podróżnika to specjalna oferta PKP Intercity. Kupujesz bilet w 2 klasie za 69 zł (aktualizacja 2018 – obecnie koszt najtańszego biletu weekendowego to 81 zł) i jeździsz ile chcesz pociągami TLK od godziny 19.00 w piątek, do 6.00 w poniedziałek. Ale! Jeśli w piątek, albo poniedziałek wypada jakieś święto, to ważność biletu się przedłuża. Ja właśnie skorzystałem z takiej okazji. W 2011 roku, 11-go listopada wypadł właśnie w piątek, dlatego bilet był ważny od 19:00 w czwartek, do 6:00 w poniedziałek.
A co to jest Bilet turystyczny?
Taka sama opcja tylko w Przewozach Regionalnych. Za 37 zł (aktualizacja 2018 – obecnie 39 zł) jeździsz do woli pociągami Regio, a za 45 zł REGIO oraz pociągach osobowych: Arrivy RP, Kolei Dolnośląskich, Kolei Śląskich, Kolei Wielkopolskich, Kolei Małopolskich i Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej (z wyjątkiem pociągów kategorii ŁKA Sprinter).
Wziął zestaw przetrwania i pojechał…
Z czego składa się zestaw przetrwania na 3 doby w pociągu?
- Książka – nigdzie nie czyta się tak dobrze jak w pociągu, szczególnie w tych starszych gdzie stuka tak głośno, że nic nie jest w stanie Cię rozproszyć.
- Muzyka – zakładasz na uszy słuchawki, włączasz pełną ścieżkę dźwiękową z Into the Wild i możesz się gapić w szybę godzinami, zastanawiając się jaki ten świat jest piękny.
- Laptop – jeśli jedziesz pociągiem trzeci dzień, książka i muzyka może nie wystarczyć. Ale jeśli masz la ptoka (fr.), a na nim dobry serial, to miażdżysz. Nikt nie wypomni Ci, że marnujesz czas, sam też nie masz takiego poczucia, bo przecież pokonujesz kilometry, więc z dziką satysfakcją oglądasz odcinek za odcinkiem. A co z prądem? W pociągach TLK czasem uda się znaleźć jeden odnowiony wagon, a tam wspaniałe, dwie dziurki, które tylko czekają żeby włożyć do nich bolce. To nie wszystko. Żeby było totalnie „burżujsko”, skorzystałem z akcji Play „Testuj smartfona”, więc miałem do dyspozycji telefon z 1 GB danych do wykorzystania i po podłączeniu kabelkiem do laptopa miałem internet. Za friko.
- Najważniejsze te trzy, z nich zaś największa jest książka.
W czwartek wieczorem spakowałem plecak i pojechałem w obstawie (dzięki obstawo!) na dworzec PKP w Krakowie. To było strasznie zabawne, jakbym co najmniej na pół roku wyjeżdżał. A kiedy mówiłem, że jadę sam każdy mrugał okiem i mówił: „Sam, mhm, no tak, na pewno sam” zakładając, że na drugim końcu Polski czeka na mnie Księżniczka i jadę ją uratować, bo jest zamknięta w wieży. Niestety, tak nie było. Przynajmniej nie tym razem.
Cały wypad zakładał przemieszczanie się pociągami w nocy, tak żeby maksymalnie ograniczyć koszty. Dlatego na pierwszy strzał obrałem sobie Szczecin. Bardzo chciałem zobaczyć tamten róg Polski, a przy okazji odwiedzić studiującego w Szkole Morskiej kumpla. Wystartowałem z Krakowa koło 22:00, a przed 9:00 byłem na miejscu. Oczywiście zestaw przetrwania i spanko to nie jedyne atrakcje z pociągu. Podróże PKP są lepsze niż niejeden spektakl w teatrze.
Przygody, przygody…
Niedawno na trasie Rzeszów-Kraków mój pociąg został zaatakowany kamieniami przez grupę kiboli (jechałem w wagonie z innymi kibolami), dwóch wskoczyło do pociągu, zaciągnęło hamulec bezpieczeństwa i zaczęli ostrzeliwanie szyb kamieniami. Na hasło „padnij!” i ciągłe: „kurwa, zajebiemy chujów” ze strony moich sąsiadów leżących na podłodze, w wagonie powstała atmosfera niczym podczas ataku terrorystycznego. Ci co siedzieli w przedziałach, wciągali do środka tych co stali na korytarzu. Potem zaczęła się pogoń „naszych” kiboli za tamtymi, bo policjanci z eskorty woleli nosa z pociągu nie wychylać. Cała akcja zakończyła się tak, że dojechaliśmy do Krakowa w obstawie, w pełni uzbrojonych, 20-tu policjantów z ponad godzinny opóźnieniem. A za tę atrakcję zapłaciłem tylko 15 zł.
Innym razem znowu, kiedy wracałem w nocy do Rzeszowa, przed Dębicą pociąg stanął w szczerym polu. Zepsuła się cała sieć trakcyjna. Kiedy zapytałem konduktora ile zajmie im naprawa, odpowiedział, że 30 min i nie mogłem nie zacząć się śmiać. Moi współpasażerowie z przedziału jechali tylko do Dębicy i byli bardzo cierpliwi. Dopiero po godzinie konduktor otworzył im drzwi, przeszli po torach jakiś kilometr i stamtąd znajomi zabrali ich samochodem. PKP dba nawet o naszą kondycję! I jak tu nie jeździć koleją?
Uroki polskich kolei fantastycznie opisał Łona w swoim kawałku Gdańsk – Szczecin. Posłuchajcie:
Wracając do mojego wypadu. Pół dnia spędziłem w Szczecinie, zrobiliśmy z Kamilem małą rundkę po najładniejszych miejscach Starego Miasta i po 14:00 wsiadłem do pociągu relacji Szczecin-Gdańsk. Niedaleko dworca, bardzo blisko starego miasta znajduje się oddział PTSM. Świetne miejsce na nocleg. Bardzo dobre warunki, świetna lokalizacja i niskie ceny. Ja zapłaciłem coś koło 20 zł – to był mój jedyny nocleg na lądzie podczas tego wypadu – pozostałe trzy noce spędziłem w pociągach.
Odcinek nadmorski
Nazajutrz wsiadłem w pociąg TLK i pojechałem do Sopotu (cały czas w mocy Bilet Podróżnika). Fantastyczne miejsce o tej porze roku. Słońce, chłodny wiatr, mało turystów i bezpłatny wstęp na molo (poza sezonem). Spacer po plaży, ławeczka na molo i delektowanie się promieniami słońca przy akompaniamencie akordeonisty. Lepszego, sobotniego poranka chyba nie można sobie wymarzyć.
Trzy zdania o ptakach. Jak ktoś był w Spocie to pewnie widział stada wygłodniałych mew żerujących w pobliżu molo. Miałem trochę pieczywa, więc zacząłem się z nimi dzielić. Po kilku minutach dwa metry ode mnie, wisiało w powietrzu (dosłownie wisiało!) pięć ptaków. Trafiałem im kawałeczkami chleba prosto do pysków w rytm akordeonowych melodii, po kolei. Jedna przylatywała na przeciwko mnie, rzut do buzi, następna i tak w kółko. Chwilę potem wokół mnie szybowało kilkanaście ptaków. Wyglądało to tak zabawnie, że ludzie spacerujący po molo, zaczęli wyciągać aparaty i komórki i robili „nam” zdjęcia. Naprawdę przednia zabawa. Szczególnie jak te małe mewy się męczą, a po poręczy idzie do Ciebie taka wielka (chyba mewa srebrzysta, ale pewien nie jestem) z ogromnym dziobem i jak gdyby nic podjada ci prosto z ręki.
W Sopocie odebrałem też swoją nową lustrzankę (wiadomo co się stało z poprzednią) i na drugą połowę dnia ruszyłem do Gdańska. Cóż to jest za miasto! Genialne kamienice, rynek w formie szerokiej ulicy dochodzącej do Motławy (Długi Targ), Żuraw, po prostu świetne miejsce. Może przyzwyczaiłem się już do Wawelu, Rynku w Krakowie i dlatego nie robią na mnie, aż takiego wrażenia, ale będąc w Gdańsku wydawał mi się on dużo ładniejszy. Spróbujcie kiedyś tak sobie zwiedzić miasto – spacerując po wszystkich uliczkach, zatrzymując się przy ulicznych grajkach, bez gonitwy i chęci zobaczenia wszystkich głównych atrakcji. Gdańsk ma klimat. Zdecydowanie. I ma multikino na Dworcu PKP. Dlatego kiedy już zwiedziłem całe stare i stare nowe miasto Gdańsk oraz Westerplatte i okazało się, że pociąg mam za dwie godziny myk do kasy biletowej i już siedziałem na sali. Spektakl skończył się 15 min przed odjazdem mojego pociągu, nie dość, że zdążyłem to jeszcze musiałem chwilę czekać. Kolejny przystanek Warszawa.
Niestety zabrakło mi czasu, żeby odwiedzić znajomych w stolicy, właściwie to tylko się tam przesiadałem i zdecydowałem zahaczyć jeszcze o swój rodzinny dom w Rzeszowie. Książka, muzyka, film, kimanko i na obiad byłem w domu.
Powrót na południe
Bilet był ważny do 6:00 rano w poniedziałek, więc jeszcze niedzielnego wieczora wsiadłem w pociąg do Krakowa.
W sumie przejechałem 2083 km po polskich torach. W ciągu trzech dni wydałem 69 zł na bilet, kilkanaście złotych na jedzenie i dwadzieścia złotych na nocleg. W sumie koło 100 zł. Jeśli ktoś nie lubi jeździć pociągami to stwierdzi pewnie: bez sensu coś takiego. Pewnie większości z Was kolej kojarzy się z nieprawdopodobnym tłumem, smrodem z ubikacji, kolejkami przy kasach i spóźnieniami. A może warto czasem się gdzieś przejechać nie tylko do domu przed świętami, zaraz po świętach, w piątek czy niedziele, kiedy faktycznie w wagonie nie ma czym oddychać. Spróbujcie sobie kiedyś po prostu wsiąść do pociągu byle jakiego:
Poniżej trasa mojego przejazdu:
[postmap]
Jeśli chodzi o zakup biletów to świetną opcją jest aplikacja mPay. Właśnie dużo osób ją sobie zachwalało ze względu na sprawne działanie, do tego można dzięki niej sporo czasu zaoszczędzić
Już niestety nie ma biletu weekendowego intercity 🙁
Jeszcze podczas studiów pozwoliłem sobie na taki wypad. Całe życie nie doceniałem naszego kraju i trochę bagatelizowałem jego piękno (szczególnie wschodu:). Powolne, ale stanowcze odkrywanie tajemnic Podlasia, Lubelskiego (Roztocze!) pozwoliło mi się na nowo zakochać:)
Świetny pomysł na weekendową wyprawę! Nie wiedziałam, że PKP ma w swojej ofercie weekendowe bilety kolejowe. Jednak chyba przetrwanie tyle godzin w pociągu byłoby dla mnie kiepską perspektywą, dla osób chcących tanio odwiedzić kilka fajnych miejsc, pomysł super!
Podróż pociągiem daje wolność spędzania dowolnej ilości czasu w wybranym miejscu. Przemieszczanie się od centrum do centrum miasta i czas na odpoczynek w podróży to tylko niektóre zalety podróżowania pociągiem po Polsce. Bilety PKP Intercity, Pendolino i inne bilety kolejowe online można nabyć w serwisie http://www.europodroze.pl który przed zakupem biletu na pociąg pozwala wygodnie porównać ceny i czas połączeń kolejowych.
Mmm… UWIELBIAM koleje, te podróże pociągiem, stukot kół, pola za oknem… Planuję jednak coś trochę innego – kupić bilet sieciowy Przewozów
Regionalnych (http://www.przewozyregionalne.pl/bilet-sieciowy-imienny)
na miesiąc i jeździć pociągami REGIO/interREGIO/regioEXPRESS codziennie gdzieś indziej, poznać
wiele pięknych miejsc – praca mi na to pozwala :), wczuć się w ten
klimat ludzi dojeżdżających codziennie do pracy/szkoły… Wbrew pozorom nie musi to kosztować krocie – 369 zł / miesiąc, przy REGIOkarcie 314 zł. Na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo dużo, ale jak na 200 km dziennie przez miesiąc to jednak wyjątkowo mało.
kilka lat temu na tym bilecie zrobiłem szalony weekend… sobota zakopane, niedziela hel!!!
W sierpniu br. wraz z moją przyjaciółką także skorzystałyśmy z Biletu Podróżnika i tym sposobem z Białegostoku (piątek wieczór) ruszyłyśmy do Krakowa, gdzie spędziłyśmy cały dzień, a koło 20 już wyjeżdżałyśmy w kierunku Gdańska. W niedzielę wędrowałyśmy sobie po Trójmieście, a w poniedziałek byłyśmy już w domu. Każda z nas zobaczyła coś nowego (ja nigdy nie byłam wcześniej w Krakowie, ona w Trójmieście) i wróciłyśmy zmęczone (jako że nocowałyśmy w pociągach) ale przeszczęśliwe i już planujemy kolejne trasy 🙂
Z chłopakiem też chcieliśmy się wybrać na taka objazdową wycieczkę po Polsce, w weekend sierpniowy, ale niestety muszę być w pracy.. mam nadzieje że trafi się kolejny taki weekend dłuższy i będzie można plany wcielić w życie:)
Jest ktoś z Lublina lub okolic kto by się wybrał na weekendową podróż po Polsce ? Samej to tak nudno a w towarzystwie zawsze raźniej i weselej.
Z Krakowa z chęcią wybrałbym się w podróż, najlepiej w drugi weekend czerwca 15/16/17
Właśnie przymierzam się do objazdówki pociągiem w nadchodzący długi weekend. W majówkę niestety nie wypaliło z powodu pogody, teraz musi się udać! 🙂
Hah. Całkiem zapomniałam o tej opcji 😀 Więc w kwietniu wyruszam na mini trip po Polsce bo już dawno nigdzie nie byłam i zdziczałam xD Dzięki 😀
Jenyyy.. kocham podróże, kocham pociągi !! Planuję trochę pozwiedzać na wiosnę, chętnie poznam kogoś,kto mi potowarzyszy 🙂
Pochodzę z pod Krakowa i nie wiem czy to urok Gdańska czy po prostu znudził mi się Kraków, ale uważam Trójmiasto za CUDOWNE miejsce! 🙂 Dlatego tu studiuję 🙂
Ciekawie jak by było gdyby na skraj dookoła, jak się tylko da w stronę granic korzystając z osobówek itp. Ale widzę poprawę w czystości wagonów w ostatnich latach, więc można by zrealizować. Ja wymagający nie jestem. Starczy miejsce siedzące, jedzenie i picie. Książki itd. zbędne. Najwyżej gazeta zostawiona przez wcześniejszych pasażerów czy od kolei.
Ja też tak podróżuję. jesteście moją inspirację na stworzenie własnego bloga o samotnych podróżach po Polsce i Europie 🙂 Dzięki Chłopaki!
Świetny pomysł na podróżowanie. Ja w tym roku w weekend majowy zakupiłam bilet podróżnika i wybrałam się z Krakowa do Świnoujścia, a później ze Świnoujścia do Zakopanego i zpowrotem do Krakowa. I to wszystko na jednym bilecie podróżnika za 74zł, tak tak, za 74zł – niestety bilet podrożał 😀 🙂 Nie zapomniana przygoda 🙂 Polecam 🙂
Bilet Podróżnika jest świetny 🙂 W ubiegłym roku wybraliśmy się na weekendową wyprawę: start w pt wieczorem w Białymstoku (ponura jesień), śniadanie w sb w Krakowie (deszczowa jesień), kolacja we Wrocławiu (pierwszy śnieg), śniadanie w ndz w Szczecinie (piękna, słoneczna, złota jesień) i kolacja w Białymstoku (znów zima). W marcu znów się wybieramy 🙂
Byłam 2 razy na takiej wyprawie. Trasa lekko zmodyfikowana. Zawsze zaczynałam w Gdańsku, następnie wsiadałam w nocny pociąg do Krakowa (Wawę omijałam, bo nie lubię ;P). Nad ranem Kraków,popołudniu Zakopane. Późnym wieczorem pociąg do Wrocławia. Pół dnia we Wrocławiu, wieczór w Poznaniu… Nocny powrót na Mazury. I cała Polska jest moja;D Uwielbiam to 🙂 A ludzie narzekają, że się nudzą w weekendy… 😉
Oj tak, mojego ukochanego Gdańska nic nie pobije 🙂 Miasto z duszą….poza trzema tygodniami Jarmarku, rzecz jasna:P
A podróże pociągiem mają swój urok – nawet te obleśne kible, które za każdym razem przypominają mi słynną scenę z klapą z Dnia Świra ;D
ktos chetny na taka wyprawe??
W sumie to świetny sposób żeby zobaczyć trochę swojego kraju, bo jednak wielu z nas przez całe życie siedzi w mieście rodzinnym i mało Polskę widział. Na pewno ciekawy pomysł na weekend. 100 złoty to chyba nie dużo . PS. nie rozumiem słów co niektórych osób się tutaj wypowiadających, pełne jadu, zawiści i zazdrości. Ahh.. Polacy.
Piszę się 😉
Kurcze, romantyk 🙂
Fajna opcja, kiedyś o czymś takim myślałem, może się jednak zdecyduję…
Ogólnie super blog, dobrze się czyta, aż chciałoby się pogadać! Pozdro
Bardzo fajny pomysł!
Świetna podróż, marzy mi się taka podróż:D
Tylko niestety chętnych brakuje ak w kilka na taką podróż PKP …
A gdyby tak w kilka osób każdy z innego miasta..
ehhh, marzenia:D
Słyszałem kiedyś o szalonym pomyśle na spędzenie Sylwestra w pociągu. Podobno skład ruszał z Wawy i okrążał całą Polskę, a w środku odbywała się jedna wielka impreza. nie wiem jak nazywał się pociąg, ile kosztowało miejsce – któryś z moich znajomych wybrał się i mówił, że było git 😀 Choć moim zdaniem pomysł na Sylwestra nietrafiony. Ale ciekawy…
Masz lekkie pióro, naprawdę miło się czyta. Pierwszy raz słyszę o bilecie podróżnika. Kurcze, ja bym chętnie, ale jednak kobiety za granicą mają gorzej.. Chodzi mi o kwestie bezpieczeństwa.
Miły Patryku a czy ty w ogóle wiesz co puka i stuka w pociągu ? To stary kawał jeszcze przedwojenny i jeszcze przed solidarnościowy . Gdybyś chciał się dowiedzieć co stuka i puka w pociągu to daj znać na mój adres . Prześle Ci ten kawał następną karteczką Adres mail do mnie znajdziesz na poprzedniej kartce którą dostałeś i odebrałeś wczoraj . Pozdrawiam FAberlin .
Fajne . Ja kiedyś też coś podobnego uskuteczniłem . Ale to było tak dawno , że nie pamiętam godzin połączeń ani kosztów imprezy . Wtedy trwało to chyba ze trzy tygodnie i było to w czasie wakacji szkolnych . Ze względu na to ,że mój tato pracował w instytucji PKP miałem prawo do wykorzystania biletu tzw. rodzinnego zupełnie bezpłatnego . Jedyna trudność polegała na ostęplowywaniu przerw w podróży dłuższych niż dwadzieścia cztery godziny . Podróż moja zacząłem w Pile przez Bydgoszcz, Toruń, Warszawę do Białegostoku . Drugi etap z Białegostoku przez Warszawę do Lublina . Trzeci Z lublina do Zamościa i Radecznicy . Następnie z Radecznicy do Krakowa przez Rzeszów Jasło i Tarnów. Z Krakowa do Częstochowy . Z Częstochowy do Wrocławia . Z Wrocławia przez Świdnicę do Jeleniej Góry .Z Jeleniej Góry do Szczecina . Ze Szczecina do Koszalina apotem już tylko powrót do Piły . Oczywiście na końcu każdego etapu czekał mnie ktoś z rodziny lub znajomych . Po każdym etapie zatrzymywałem się na dwa trzy dni w celu odwiedzin i zwiedzenia wielu wspaniałych miejsc . To były wspaniałe wakacje i jeśli dobrze pamiętam był to rok 1964. Pozdrawiam chłopaków od Paragonu Podróży ( Moją wczorajszą kartkę odebraliście dziękuję
Zrobiłam trasę Rzeszów->Kraków-> Świnoujście->Warszawa->Rzeszów (początkowo plan zakładał też Trójmiasto). Tyle że było to przy okazji miesięcznych praktyk w Świnoujściu ale wtedy wpadł mi do głowy taki pomysł na „podróż pociągiem dookoła polski” ale tak żeby na trasie uwzględnić jeszcze Białystok i Zakopane 🙂 Teraz ten plan czeka na realizacje. Pozdrowienia z Rzeszowa 🙂
W mordę, jestem pierwszy raz na tym blogu i czuję, że zostanę tutaj na dłużej. Leci sub 🙂
A Mazury, Podlasie i Lubelszczyzna? Raczej wyprawa wokół Polska A, z Rzeszowem 🙂
Był plan żeby jeszcze o tamte rejony zahaczyć, ale na bilecie podróżnika nie da się tego zrobić za jednym zamachem. Opcja dwutygodniowa by się przydała.
a nie pomyslałeś , żeby zabrać ze sobą Biblię, masz , czytasz ją?
No to gratuluję ja w zeszłym roku zrobiłem mniejszą trasę i bardzo miło tą wyprawę wspominam
Niezła trasa. Kilka razy zdarzyło mi się pokonywać trasę Koszalin- Tarnów, głownie relacją Szczecin – Przemyśl. Muszę któregoś razu śmignąć przez Warszawę i Białystok, będę miał trip dookoła Polski zaliczony. Kiedyś był w PKP bilety na całe wakacje, ktoś się orientuje jak jest teraz?
Mam za sobą sporo „pociagowych” podróży-Pomorze,Bieszczady,itp.. Jakkolwiek nigdy nie aż tak długie :P.. Ale skoro pomysł przetestowany to nic tylko bilet kupić i w Drogę!
P.S
Racja co do książki-ja też zawsze mam! 🙂
moja wyprawa z zeszłego roku nosiła tytuł (jakże oryginalny) „od morza aż po tatry” (choć mogłaby się nazywać równie dobrze „w 9 dni dookoła Polski”) i co prawda nie była weekendowa (trwała wspomniane 9 dni i zakładała krótkie pobyty w odwiedzanych miejscówkach) ale też zakładała transport tylko ulubionym pociągiem.
trasa Wrocław-Hel-Gdańsk-Warszawa-Kraków-Zakopane-Wrocław – z każdego wyciągnięte to, co najlepsze.
polecam każdemu!
jeśli Wy macie takie „pisane” to wole nie mysleć, ani nie zgadywać jakie macie „gadane” 🙂 super, kontynuujcie dzieło. chyba się zakochałam 🙂
oj Kasia, dopiero gadane to my mamy 😀 to miłe, dzięki!
Oj świetna wyprawa 🙂 Tak samo jak Ty kocham pociągi, nie ma lepszego sposoby podróżowania, autobusem nie znoszę! Też miałam taki pomysł, niestety na razie nie wypalił. Może na wiosnę 🙂
Ja także mam plan BP ale kiedy go zrealizuje to nie wiem;) świetne przeżycia, ładnie opisane;) ja mam w planie trasa Wrocław-Słupsk-Gdańsk-Warszawa-Przemyśl-Wrocław. Zapraszam na http://www.pkp-uban.xx.pl
Podzielam zdanie; wspomienia są bardzo przystępnie napisane. Oby więcej takich „pisarzy” na blogach. Pozdrawiam autora.
Dla mnie to niezly prze.uj ten „turysta”..!;P ¬ All the Best in Your life mate..!!!:D
Nie wspomniałeś, że na dworcu w Rzeszowie spotkałeś swojego ulubionego sporadycznego kumpla 😛
Genialny artykuł, przeczytany jednym tchem ! Chyba najwyższa pora poszukać taki długi weekend w kalendarzu i spróbować pojechać;)
P.S. Nie da się wytrzymać tego wleczenia się do Katowic. ;D
Jesteś samobójcą. Przecież nie da się wysiedzieć w pociągu do Katowic! Już wolę jechać 26 godzin autobusem do Kolonii..
Nie wiesz co dobre :] jak można jechać autobusem 26 godzin? Przecież tam nic nie stuka…
I w autobusie nie można się spokojnie odlać..
ciekawe, ale jednak wole Wasze zagraniczne opowieści.
PS świetnie piszesz. przeczytałam jednym tchem!