Skip to main content
search
0

„Coraz chętniej przyjeżdżam do Lublina”. Dociera do mnie głos z sąsiedniego stolika w Trybunalskiej. Ja też. I coraz mniej chętnie z niego wyjeżdżam. Dlaczego? Bo miasto wie dokąd zmierza i ciągle dostarcza kolejnych argumentów, żeby do niego wracać. Noc Kultury to jeden z nich. Lublin nabiera wtedy nieprawdopodobnej mocy.

Noc Kultury to ponad 100 wydarzeń dziejących się w przestrzeni miejskiej oraz w przestrzeniach partnerów. Wyjątkowe wydarzenie nie tylko w skali Lublina, ale i całej Polski. Wszystko dzieje się w zaledwie jedną noc.

Największym wyzwaniem dla uczestnika jest odpowiednie zaplanowanie atrakcji. Masa osób idzie w miasto z założeniem „o, jest Noc Kultury. Po prostu gdzieś wyjdźmy i zobaczmy co się stanie”. Na pewno taki styl dostarcza zaskakujących wrażeń, ale myślę, że aby wyciągnąć z wydarzenia jego esencję trzeba przewertować program w poszukiwaniu rzeczy stricte dla siebie. I potem spróbować je zsynchronizować. Z takim zamysłem podszedłem do tegorocznej edycji. Spacerowanie po mieście i skupianie się tylko na wizualnej stronie tego, co oferuje Noc Kultury nie do końca pozwala odkryć jej magiczny potencjał.

Spis treści

MiastOpowieść

Wydarzenie każdego roku ma inny motyw przewodni. W tym roku było to hasło MiastOpowieść, rozumiane jak cykl niezwykłych zdarzeń. Zapowiedź opowiadania historii poprzez sztukę, jeszcze w tak znakomitej okolicy jak lubelskie Stare Miasto (bo w tym roku większość wydarzeń działa się właśnie na Starym Mieście lub najbliższej okolicy) zdecydowanie mnie nakręcało. Spośród wydarzeń pogrupowanych w kategorie (m.in. Teatr, Wiedza, Film, Sztuki Wizualne i nowość – eksperyment miejski) ułożyłem swój plan działania. Pozostało poczekać do godz. 19 i dać się porwać atrakcjom przygotowanym przez organizatorów. Jest to impreza tworzona przez Warsztaty Kultury.

Stare Miasto, godz. 18

Zabawy podwórkowe

Swoją Noc Kultury rozpocząłem na Placu po Farze. Miejsce, w którym kiedyś stał kościół św. Michała Archanioła wypełniło się najmłodszymi i rodzicami. Do ich dyspozycji oddano kredę, kapsle, gumy, skakanki i inne przedmioty, które królowały w podwórkowych zabawach ery przed smartphone’owej. Na Placu po Farze zaplanowany był też występ street teatru-duetu Arrived, który miał pokazać spektakl przedstawiający relacje ludzi z przeszłości ze światem teraźniejszym, ale póki co aktorów nie było widać. Skupiłem się więc w pełni na podglądaniu podwórkowych zabaw. Porcja sentymentalnych wrażeń na początek.

noc kultury

Wydzielone przez fundamenty przestrzenie zamieniły się w odrębne place zabaw

Arrived

Aż tu nagle, z bramy obok, niczym z czeluści prowadzącej do innego świata wyłania się przygarbiona para w strojach z poprzedniej epoki. Ciągną ze sobą dwie walizki a ich twarze wyglądają jakby pomylili przyjęcia. Tak właśnie rozpoczął się pierwszy spektakl duetu Arrived, który okazał się być dla mnie najbardziej emocjonującym spotkaniem Nocy Kultury. Aktorzy fenomenalnie wchodzili z często zdezorientowanymi ludźmi w interakcje i momentami bawili do łez. Czasami były to groteskowe sytuacje, ale nie mogło zabraknąć groteski w zetknięciu postaci z ery parowych lokomotyw ze współczesnym światem.

Kapitalne przeżycie. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłem w takim wydarzeniu. Po pokazie jedna myśl wyprzedziła wszystkie pozostałe: chcę więcej!

noc kultury

Arrived wkracza na swoją scenę, którą są ulice Starego Miasta

noc kultury

Olejna w Noc Kultury

W międzyczasie ulice Starego Miasta wypełniły się ludźmi. Swoje miejsca pozajmowali uliczni muzykanci. Zmierzałem już w kierunku ulicy Olejnej, którą szykowano na jedną największych atrakcji tej edycji Nocy Kultury. Olejna miała utonąć w realizacjach artystycznych połączonych hasłem Słowo daję. Przy wejściu do ulicy stanęła olbrzymia księga. Dalej, co krok można było wieszać oko na kolejnych instalacjach.

Realizacje artystyczne i wydarzenia na ul. Olejnej

Wizualnie petarda. Motyw przypisania wybranej ulicy konkretnej tematyki sprawdził się doskonale i jeżeli ktoś przeszedł Olejną uważnie i niespiesznie zapamięta ten spacer na długo. Sprawcami fantastycznych wydarzeń na Olejnej był ogromny sztab ludzi. Za każdą pojedynczą realizację, czy wydarzenie odpowiedzialna była inna osoba, osobny kolektyw. Fantastycznie udało się to zgrać w jedną całość. Słowo daję!

Zaułek Hartwigów

Po przejściu Olejnej skręciłem w Zaułek Hartwigów i wszedłem wprost w ławicę szklanych ryb. Karolina Karpińska wykonała niezłą robotę zarybiając uroczy zaułek kilkunastoma kolorowymi rzeźbami wykonanymi techniką fusingu. Żałuję, że nie dotarłem tu z powrotem po zmroku bo całość realizacji ubarwiały jeszcze kolorowe światła.

noc kultury

Arrived wkracza na swoją scenę, którą są ulice Starego Miasta

Regionalne Muzeum Cebularza

Pewnie wiele osób zaśmieje się pod nosem, ale po przejściu Olejnej i Zaułku Hartwigów popędziłem na Szewską żeby zdążyć zobaczyć pokaz produkcji cebularzy. Jestem wielkim fanem tego regionalnego przysmaku, mogę powiedzieć, że jadłem cebularze zanim stały się (tak) modne i wielce zależało mi posłuchać o tajnikach wyrobu specjału z ust ekspertów.

noc kultury

Nieprzyjemny proces siekania cebuli…

noc kultury

i nie mniej ważny moment mielenia pszenicy.

Bardzo wciągające opowieści o historii smakołyka i technice produkcji. I już wiem, jak się zabezpieczać przed szczypaniem w oczy przy krojeniu cebuli! Odpowiedź na zdjęciu powyżej.

Podniebne akrobacje

Z Regionalnego Muzeum Cebularza przeniosłem się za Trybunał Koronny gdzie trwały pokazy tańca na chustach wertykalnych. Akrobaci w tej edycji Nocy Kultury mieli dla siebie dwie przestrzenie. Jedną na początku ul. Lubartowskiej i drugą właśnie na rynku. Od dawna podziwiam ludzi, którzy parają się tym podniebnym rzemiosłem. Okazja żeby zobaczyć pokaz na zewnątrz, a nie w hali nie zdarza się zbyt często. Wrażenia? Prawdziwa maestria. Niesamowite połączenie muzyki i akrobacji w nietuzinkowej przestrzeni.

noc kultury

Podniebne akrobacje

Glass harmonica

Następnym punktem na mojej liście był totalnie niecodzienny koncert. Również w niecodziennym miejscu. Na wirydarzu klasztoru ojców Dominikanów przed widownią zasiedli Thomas Bloch i Pauline Hass łączący dźwięki szklanej harmonijki oraz harfy. Szklana harmonijka? Brzmi dość tajemniczo. To wyjątkowy instrument z grupy idiofonów pocieralnych. 

Mnie również nic to nie powiedziało, dopóki nie posłuchałem jej dźwięków na żywo. Szklana harmonijka brzmi zjawiskowo. XVIII-wieczny instrument o delikatnym i wyciszającym brzmieniu. Bardzo sensualny koncert, któremu zmysłowości dodał hiszpański śpiew harfistki.

Doznanie z zupełnie innego worka niż wszystkie pozostałe. Uwiedziony stoickimi wibracjami mógłbym przytulić się już do poduszki, ale wciąż miałem sporo w planach i nie sposób było z nich zrezygnować.

lublin noc kultury

Końcówka ostatniego występu

Mapping na pałacu Czartoryskich

Dalej poszedłem oglądać pałac Czartoryskich, który tej nocy jawił się w eksperymentalnym wcieleniu. Z mappingiem z prawdziwego zdarzenia pierwszy raz spotkałem się w zeszłym roku w Barcelonie podczas festiwalu La Merce i byłem bardzo ciekawy jak wyjdzie w wydaniu lubelskim. Że poziom prac przerósł oczekiwania to nic nie powiedzieć. Nie spodziewałem się, że pokazy mogą być tak pomysłowe i dopracowane w szczegółach. Obejrzałem każdy po trzy razy i aż szkoda, że nie było ich więcej. Trzymam kciuki za więcej mappingu podczas przyszłorocznej edycji!

Mapping to audiowizualny pokaz wyświetlany na trójwymiarowym obiekcie

Roztańczony Plac Litewski

Stąd miałem najbliżej żeby podejrzeć potańcówkę na placu Litewskim. Było już po 24 więc na deskach królował swing. Parkiet wypełniony po brzegi. Spodziewam się, że gdyby był 4-krotnie większy również nie dało by się znaleźć na nim metra wolnego miejsca. Następny trafiony pomysł i świetny dobór lokalizacji. Lublin mógłby być w tym miejscu roztańczony nie tylko w Noc Kultury, ale w każdą sobotę. Mruk niezadowolenia wybrzmiał, gdy organizator ogłosił koniec pląsów. Dla mnie to był znak żeby ruszyć do browaru Perła. Gdzie zresztą o tej porze udała się znaczna część będących jeszcze na nogach lublinian.

Browar Perła w Noc Kultury

W browarze przy Bernardyńskiej stanęła strefa gastronomiczna, do której prowadziła alejka ozdobiona instalacją Jarosława Koziary. W klubie Radość trwało już dobrze rozkręcone party, ale klubowe klimaty już od dawna mnie nie pociągają, więc skierowałem swoje kroki z powrotem w stronę Starego Miasta. Szkoda, że nie mogłem pojawić się w browarze znacznie wcześniej, można było zwiedzić warzelnie, ale taki już urok Nocy Kultury – wszystkiego zobaczyć się po prostu nie da.

noc kultury

Chmielowa droga do strefy gastronomicznej w browarze Perła

Ekologiczne miasto

W wydarzeniach Nocy Kultury odnalazłem dla siebie jeszcze jeden ciekawy wątek. Wystawy i prezentacje związane z ochroną środowiska oraz poszukiwaniem ekologicznych rozwiązań dla miast. Taki kontekst opowiadania o mieście jest nie tylko atrakcyjny, ale może stać się także praktyczny.

Na ulicy Żmigród stanął miejski kompostownik. Rozwiązanie, które może pomóc wprowadzić z powrotem do obiegu resztki domowego jedzenia. Intrygujący był też eksponat przy Próba Cafe – ogród deszczowy m.in. filtrujący wodę deszczową z zanieczyszczeń. W temacie ochrony środowiska znalazła się jeszcze choćby wystawa Kwiaty z próbówki zespołu florystów Pawła Toto Adamca, która zawisła przed pocztą na przeciwko pubu św. Michał. Nie wiem czy taka była intencja, czy konstrukcja miała tylko cieszyć oko – ja odczytałem ją jeszcze w ten sposób.

Egzotyczne kwiaty w probówkach

noc kultury

Widziałem też wystawę Wielokulturowy Lublin w Centrum Kultury, wystawę “Lublin w malarstwie” w Galerii „Przy Bramie”, wystawę z okazji 126-lecia lubelskich cyklistów, wystawę Kubiczne Lampiony, odwiedziłem Warsztat Fotograficzny w Zaułku Hartwigów, słuchałem muzyki Mariusza Bogdanowicza i Bogusława Byrskiego, zajrzałem do Domu Słów… Ale cholera, przydałaby się jeszcze druga noc na pozostałe wydarzenia!

Ostatecznie jednak lubię to uczucie niedosytu, które pozostawia Noc Kultury. Podkreśla, że przeżywane doświadczenia są niepowtarzalne. Dostępne tylko i wyłącznie tej jednej, wyjątkowej nocy.

 

Wiecie za co też tak bardzo uwielbiam Lublin? Że miasto ma pomysł na siebie i konsekwentnie go realizuje. Miasto inspiracji. Miasto kultury. Kiedy coś się tutaj dzieje, przestrzeń pochłania.

Eko-hamaki na placu Litewskim

Noc Kultury jest sztandarowym projektem wpisującym się w te wyobrażenia. Powiem krótko: odwiedźcie Lublin na początku czerwca. Podczas Nocy Kultury macie wgląd w DNA miasta, niczym w najlepiej wyposażonym laboratorium genetycznym. Przy tym pamiętajcie, że ryzykujecie wiele! Jeśli się spodoba będziecie mieli spory kłopot bo wydarzeń o niepodrabialnym charakterze jest w Lublinie wiele. Za dwa tygodnie startuje Festiwal Legend Lubelskich. Pod koniec miesiąca muzyczne Inne Brzmienia. W lipcu miasto opanują Sztukmistrze. Wszystkie festiwale pięknie łączą się w spójną całość.

Chcecie poznać naturalne oblicze miasta i w pełni je zrozumieć? Wstrzelcie się w lubelski kalendarz wydarzeń.

Nikt nie robi tego tak, jak Lublin.

Miejsce na Twój komentarz

*