Skip to main content
search
0
Dostaliśmy się w sam środek najściślej chronionego obszaru Puszczy Białowieskiej. Musieliśmy sprawdzić o co właściwie toczy się walka między ekologami a leśnikami, polskim rządem a Komisją Europejską i czemu tak właściwie zagraża słynny kornik drukarz. Czyli co ma w sobie tak cennego białowieski las.


Najpierw trochę teorii

Las może być:

  • pierwotny – taki, w którym człowiek nie ingerował w żaden sposób, nie wycinał nawet pojedynczych drzew, nie sadził nowych, nie usuwał martwych
  • naturalny – powstał w sposób całkowicie naturalny (nie w wyniku sadzenia drzew przez człowieka), możliwa jest w nim umiarkowana ingerencja człowieka
  • gospodarczy – prowadzony i wykorzystywany przez człowieka do celów gospodarczych np. pozyskiwania drewna

W Europie nie ma już lasów pierwotnych. Człowiek dotarł ze swoimi mackami wszędzie. Puszcza Białowieska w swoim najbardziej chronionym obszarze jest jednak najbardziej zbliżonym do pierwotnego nizinnym lasem naturalnym w Europie. Naukowcy twierdzą, że ingerencja ludzka w ten obszar była minimalna. Dlaczego akurat tutaj?

Bynajmniej nie dlatego, że nikt nie chciał na tym terenie karczować, wypalać i pozyskiwać drewna. Zawdzięczamy to żubrom i zamiłowaniem władców polski do polowań. Jeszcze zanim na tych terenach żyło nas wielu i zaczęliśmy masowo wykorzystywać lasy gospodarczo Puszcza Białowieska stała się królewskim terenem łowieckim. Jagiellonowie jako pierwsi zakazali przeprowadzania na tym terenie jakichkolwiek prac czy osiedlania się, a specjalne służby przez kolejne wieki chroniły przestrzegania tego prawa. Tak, aby król w każdym momencie mógł przybyć na polowanie i zakończyć je sukcesem. Kolejni władcy tradycję podtrzymywali, a Puszcza mogła dzięki temu rozwijać się w swoim naturalnym rytmie.

Kiedy Polska zniknęła z map Europy carscy władcy utrzymali łowiecki status Białowieży i dopiero Niemcy w czasie pierwszej wojny światowej przeprowadzili pierwszą eksploatację lasu na masową skalę wybijając przy okazji większość żyjących tam żubrów. Nie zdążyli oni jednak naruszyć najbardziej dzikich terenów, a po wojnie władze odrodzonej Polski rozpoczęły działania ochronne. Były one kontynuowane już po drugiej wojnie światowej, w której również Puszcza znacząco nie ucierpiała.

Las pierwotny to ekosystem, który jest bardzo, bardzo skomplikowany. I potrzebuje ogromnie dużo czasu, żeby zostać przywróconym to stanu naturalnego po poważnej ingerencji człowieka. Kilkaset lat lat to zaledwie dwa, trzy cykle życia jednego dębu czy buka. A niektóre bakterie i mikroorganizmy mogą wytworzyć się dopiero po wielu takich cyklach życia i śmierci drzewa, jeżeli w pobliżu nie ma starszych połaci lasu.

Najprawdopodobniej, ten najbardziej dziki i nienaruszony obszar Puszczy Białowieskiej jest takim „zaczynem” pierwotnych bakterii, grzybów, mikroorganizmów i długoletnich procesów zachodzących w lesie, których nie da się odtworzyć ot tak w obszarach zmienionych przez człowieka (bo nie da się ich po prostu „przenieść”). I dzięki istnieniu tego „zaczynu” pozostały obszar Puszczy może znacznie szybciej osiągnąć status naturalnego lasu. Dlatego z naukowego punktu widzenia jest ona tak cenna.

A teraz praktyka

Pod hasłem „praktyka” mam na myśli to, co widzę, słyszę i czuję przebywając w lesie bez korzystania z wiedzy naukowej.

Najściślej chroniony obszar Puszczy Białowieskiej, czyli obszar Białowieskiego Parku Narodowego wyobrażałem sobie jako dziką, gęstą, niedostępną dżunglę przez którą trzeba będzie się przedzierać jak Indianin w Amazonii. Smaczku dodaje też fakt, że na najbardziej chroniony teren Parku w samym jego centrum (stanowiący większość obszaru BPN) nie mają wstępu turyści i nie są poprowadzone w nim żadne szlaki, za wyjątkiem kilku krótkich ścieżek, które można odwiedzać tylko i wyłącznie z licencjonowanym przewodnikiem. Co zatem naprawdę kryje się w jego środku? Ta myśl rozpalała naszą wyobraźnię i motywowała do rozwiązania tej zagadki.

O Puszczy trąbi się w mediach w ostatnich miesiącach na prawo i lewo, Komisja Europejska ma, w związku z jej zdaniem złym sposobem prowadzenia ochrony, nakładać na nas wielomilionowe kary, a my mieszkamy niedaleko i tak naprawdę nie wiemy o co cała ta walka jest. A to, że mądre głowy napisały, że tam jest tak a tak cudownie nam nie wystarczało. Chcieliśmy sami to sprawdzić i podzielić się tą wiedzą z Wami. W końcu Puszcza należy do nas wszystkich.

Po wkroczeniu na teren najściślej chronionego obszaru Puszczy pierwszym szokiem jaki przeżyliśmy to obecność na jej terenie szerokich dróg „przeciwpożarowych”. Cały obszar Parku Narodowego „pocięty” jest szachownicą tych arterii co bardzo wyraźnie widać też na mapach tego obszaru. Drogi te są niejednokrotnie usypane na groblach i w bardzo wyraźny sposób dzielą poszczególne sektory Parku. Nie jestem ani biologiem ani leśnikiem (jedynie geografem), ale na wydaje mi się, że takie bariery mocno ingerują w „pierwotność” Puszczy. A nam już od samego początku zburzyły obraz dżungli, przez którą będziemy musieli się przedzierać chcąc dostać się do środka Parku. Chcąc jak najmniej ingerować swoim pobytem w tym miejscu poruszaliśmy się tylko po sieci tych dróg. „Przeciwpożarowe” zamieściłem w cudzysłowie, ponieważ nie wszystkie pełnią one taką rolę.

Przygotowując się do napisania tego artykułu dowiedziałem się w siedzibie Parku, że drogi te powstały jeszcze w czasach carskich, w XIX wieku. Służyły głównie jako dojazd na miejsce polowania. Część z tych dróg jest utrzymywana (w ograniczony sposób) w celach przeciwpożarowych, ale nie wszystkie. Dlatego w trakcie naszej wędrówki co rusz mijamy przecięte drzewa, które zwalając się na drogę uniemożliwiałyby ewentualny przejazd. Zostawiane są one obok drogi i sobie powili gniją.

Drugim rozczarowaniem była dla nas gęstość lasu. Wyobrażaliśmy sobie ten teren jako całkowicie zarośnięty zarówno w górnej jak i dolnej partii lasu. W końcu życie puszczy opisywane jest zawsze jako walka na śmierć i życie o światło. W rzeczywistości las ten był zadziwiająco (nawet jak na późną jesień) przejrzysty, a drzewa rosły w dużych odległościach od siebie.

Trzecim zaskoczeniem była dla nas wielkość drzew. W głowie mieliśmy obrazy potężnych i strzelistych konarów, a tymczasem las sprawiał wrażenie bardzo młodego.

Dopiero później, w obszarach mniej chronionych napotkaliśmy na wiekowe, kilkusetletnie, ogromne dęby. Jak się dowiedzieliśmy w lesie pierwotnym nie rosną one tak duże i spektakularne. Lepiej czują się w parkach, przy drogach, czy na łąkach, gdzie nie muszą bić się o światło z innymi gatunkami. Jednak las pierwotny nie musi być potężny, a drzewa w nim rosnące choć mogą wydawać się młode w rzeczywistości są bardzo wiekowe.

Nie spotkaliśmy w tym najbardziej chronionym fragmencie ani drzewa matki ani fauna, ani gigantycznego żubra, ani żadnego innego zwierzęcia.

Tyle z rozczarowań.

Pomimo zderzenia się naszych wybujałych wyobrażeń z rzeczywistością trzeba przyznać, że Puszcza ma niesamowity klimat. Świadomość, że przebywa się na obszarze od tysięcy lat niezmienionym przez człowieka, najstarszym i najdzikszym na całym kontynencie daje poczucie wyjątkowości. Także fakt, że nie ma możliwości, żeby spotkać tutaj grzybiarza czy przypadkowego przechodnia.

Zaskakująca dla nas była różnorodność Puszczy w tym jej fragmencie. Co rusz zmieniał się układ drzew, dominujący gatunek, średnia wysokość i gęstość. Co rusz pojawiało się na naszej trasie się czy to mokradło czy polanka czy torfowisko. Zmieniała się kolorystyka puszczy i występujące w podszycie gatunki traw i krzewów.

Napotkaliśmy też fragmenty przecudnej urody, które z prastarą puszczą mogą mieć już więcej wspólnego, nawet na pierwszy rzut oka.

Absolutnie przepiękne były też sceny roślin opatulonych pajęczynami. Takiego Babiego Lato nie widziałem nigdy (tutaj cała galeria Babie Lato w Puszczy).

Jednak żubra i orlika krzykliwego spotkaliśmy poza terenem Parku. Najpiękniejsze i największe dęby o niesamowitych nazwach jak Strażnik Kozłowej Tropiny czy Dominator również zobaczyliśmy na terenach nieobjętych tak ścisłą ochroną. Kiedy skończyliśmy z nierealnymi wyobrażeniami Puszcza obejmująca nie tylko tereny Parku Narodowego, ale także rezerwaty i lasy gospodarcze dookoła niej, zrobiła na nas ogromne wrażenie.

Kornik

Nie mogliśmy też przejść obojętnie obok kornika drukarza. Ten mały chrząszcz wyżera bowiem całe połacie lasu. Przykry to widok. Cmentarzyska świerków. W siedzibie Parku pokazano nam nawet malutką fiolkę z 50 osobnikami w środku. Taka ekipa po rozmnożeniu zjada nawet kilka tysięcy drzew.

Ekolodzy spierają się z leśnikami jak reagować na taką plagę. W dużym skrócie ci pierwsi uważają, że korniki i drzewa powinno się zostawić w spokoju i las nawet jak na chwilę w danym miejscu umrze, to za kilkadziesiąt lat sam się zregeneruje i nie trzeba mu pomagać. Ci drudzy twierdzą, że chore drzewa trzeba wycinać i wywozić, żeby nie zarażać pozostałych. A jeżeli zostawi się bez ingerencji takie połacie lasu to zasiedlą się tam gatunki niepożądane i uniemożliwią wzrost nowych świerków. Naukowcy też są podzieleni, chociaż wydaje się, że większość trzyma jednak stronę ekologów. Świerki pokrywają 25% obszaru Puszczy, więc gra toczy się o całkiem spory obszar.

W samej Białowieży klimat też jest napięty. Dwa razy byliśmy zaczepiani i pytani czy zmierzamy do „obozu” (ekologów). Mieszkańcy na ich działania reagują raczej negatywnie, trochę żartobliwie. Bardzo chcieliśmy zobaczyć też na własne oczy słynne harvestery i proces wycinki drzew, jednak nie udało nam się ich ani zobaczyć ani usłyszeć, mimo, że byliśmy na obszarze zaatakowanym przez kornika.

Nie jestem naukowcem. Ale z tą ograniczoną wiedzą, którą posiadam, jestem przekonany, że gdyby to były lasy pierwotne na pewno poradziłyby sobie z kornikiem same. Wycinka zarażonych drzew prowadzona jest jednak na obszarach przekształconych w przeszłości przez człowieka i ciężko znaleźć w 100% skuteczne, jedno rozwiązanie tego problemu.

Żeby mieć pełniejszy obraz sytuacji sięgnąłem do archiwalnych zdjęć satelitarnych z Google Earth. Poniżej porównanie obrazu Puszczy z 1984 roku i 2016 roku. Widać wyraźnie, że w latach 80. spory kawał Puszczy na zachód od Białowieży był przetrzebiony. To w tych obszarach kornik zaatakował teraz najwięcej drzew. Widać to na zdjęciu z 2016 roku (brunatny kolor). Zauważalna jest też widoczna poprawa stanu gęstości puszczy w ciągu tych 30 lat.

Aby porównać fotografie wystarczy przesunąć suwak w prawo lub w lewo.

Przykłady podobnych zjawisk w przyrodzie jak Las Bawarski w Niemczech czy Park Narodowy Szumawy w Czechach rzucają pewne światło w tym temacie i wydaje się, że las nawet po masowych atakach kornika poradzi sobie z tym sam całkiem nieźle, ale minęło chyba jeszcze zbyt mało czasu żeby to ostatecznie stwierdzić. Powalone drzewo rozkłada się kilkadziesiąt lat zanim zostanie przerobione na nawóz dla nowych roślin, więc musimy jeszcze chwilę poczekać na ostateczne wyniki.

Na terenach objętych ścisłą ochroną nie są prowadzone żadne prace w związku z działaniem kornika. I mam nadzieję, że tak zostanie. Mam też nadzieję, że kornik da sobie już siana z wyżeraniem świerków na tak wielką skalę i nie będzie już powodów, żeby cokolwiek w Puszczy ciąć. W końcu idzie zima. Jednocześnie bardzo chciałbym, żeby wszystkie potrzebne do tego czynniki dobrze się ułożyły i w przyszłości cały teren Puszczy został objęty ścisłą ochroną z wyznaczonymi szlakami dla odwiedzających na terenach okalających najcenniejszą część Parku. Wiele pięknych miejsc znajduje się bowiem poza nim.

Całe zamieszanie z kornikiem drukarzem ma jednak jeden, ogromny walor. Edukacyjny. O wyjątkowości Puszczy Białowieskiej, takich pojęciach jak las pierwotny, las gospodarczy, różnorodność gatunkowa, dzięcioł trójpalczasty, o procesach naturalnych zachodzących w Puszczy wielu ludzi w Polsce, ale także na świecie by się nie dowiedziało, gdyby nie cała akcja. Teraz tylko trzymamy kciuki, żeby jak najwięcej osób postanowiło swoją wiedzę pogłębić w praktyce. I zapamiętać na lata.

Pozostaje jeszcze do rozstrzygnięcia pytanie tytułowe. Czy unikalność Puszczy Białowieskiej to zbytnio nadmuchany balon i ściema?

Moim zdaniem nie. Puszcza Białowieska naprawdę jest wyjątkowa. Ale nie ma lepszego sposobu żeby się przekonać niż wybranie się do niej osobiście i wyrobić własną opinię. Daję gwarancję, że nie będzie to czas stracony.

Patryk Świątek

Autor Patryk Świątek

Lewa półkula mózgu. Analizuje, roztrząsa, prześwietla. Oddany multimediom i opisywaniu przygód. Laureat konkursów fotograficznych. Autor reportaży, lider stowarzyszenia "Łanowa.", założyciel "Ministerstwa podróży". Nie może żyć bez pizzy.

Więcej tekstów autora Patryk Świątek

Dołącz do dyskusji! 20 komentarzy

  • Rezerwat Ścisły istnieje od 1921 roku. Czyli niemal 100 lat. W tym czasie rzeczywiście człowiek niewiele tu robił. A przyroda radziła sobie sama. I robiła to tak jak chciała. A więc zredukowała w tym czasie różnorodność siedlisk o 60 procent i zredukowała bogactwo przyrodnicze gatunków o 50 procent. Oczywiście trwa i będzie trwać – przyroda i natura naturalna.
    Lasy gospodarcze nie mogą sobie pozwolić na takie redukcje, gdyż spowodowałoby to spadek produkcyjności i zysków. A wiec muszą utrzymywać bogactwo środowiska, bogactwo przyrodnicze na maksymalnym poziomie, To są te zasadnicze różnice między leśnymi obszarami ochronnymi a leśnymi obszarami gospodarczymi. Ponadto lasy gospodarcze pełnią wszystkie funkcje podczas gdy obszary chronione jedynie jedną.
    Rezerwat ścisły jest systematycznie monitorowany. To co napisałem wyżej to wynik badań podstawowych jakie są tam dokonywane od samego jego początku.

  • Dzięki, że o tym piszecie, sam się do tego przymierzam. Byłem ostatnio w Białowieży, rozmawiałem z ludźmi i sprawa nie jest czarno-biała. Ekolodzy zapewne nie mają 100% racji, ci, którzy chcą wycinki też nie. Jest tylko jeden problem – pieniądze. W momencie, w którym leśnik opowiada mi przez 15 minut (bardzo logicznie) o tym dlaczego trzeba wycinać (że kornik, że to, że tamto), a ja wiem, że Lasy Państwowe zarabiają na tym mnóstwo pieniędzy – to jakoś mniej przyjemnie mi się tego słucha.
    Puszcza mimo wszystko radziła sobie przez parę tysięcy lat, kiedy my jeszcze grzecznie siedzieliśmy na drzewach. Przetrwała korniki, wiatry i wszystko inne. Dobrze by było, gdyby przetrwała również nas.

  • Kinga pisze:

    Bardzo dobry tekst. Nareszcie jasno, przejrzyście, bez politycznych bitek i co najważniejsze obiektywnie. Dużo informacji historycznych. Widać, że rzetelnie przygotowany artykuł. Wizyta w Puszczy jeszcze przede mną, ale mam nadzieję nadrobić w przyszłym roku. Pozdrawiam

  • Irmina pisze:

    Miejmy nadzieję, że kornik zaprzestanie swoje działalności zanim, my ludzie, wpadniemy na jakiś genialny pomysł… Czasami niestety w takich sporach liczy się bardziej kto wygra niż jak konflikt wpłynie na „poszkodowanych”, czyli drzewa…

  • An Ja pisze:

    Puszcza Białowieska to nie ściema, a tym bardziej Obręb Ochronny Orłówka. Na własne oczy można zobaczyć las nizinny o charakterze pierwotnym. Jeśli brakowało Wam „prawdziwej” puszczy i pięknych okazów drzew, których moim zdaniem w Obrębie nie brakuje, to polecam spacery w Puszczy Karpackiej 😉

  • Wu pisze:

    Podoba mi się wyważony ton Pana wypowiedzi i to, że korzysta Pan bardziej z własnych obserwacji, niż z faktów medialnych.
    Dla mnie zabrakło trochę informacji o historii puszczy po okresie królów i carów. W czasie I Wojny Światowej rabunkowe wycinki prowadzili tam Niemcy (polecam historię osady Topiło), po I Wojnie RP spłacała zadłużenie zagraniczne drewnem z puszczy. Wycinano lasy mieszane, w ich miejsce nasadzano monokultury świerkowe, później też sosnowe. W lasach mieszanych, gdy umierają świerki, to umierają świerki, inne drzewa stoją dalej, w monokulturach, gdy umierają świerki – nie zostaje nic.
    Przy okazji mam pomysł na patrona „obrońców puszczy”: Józef Piłsudski – człowiek, który w latach dwudziestych XX wieku zdecydował o tym, żeby zerwać kontrakty na wycinki i zapłacić kary umowne 🙂

  • Miki pisze:

    Jak w tekście napisałeś „jesteś tylko geografem” 🙂 Bardzo lubię czytać treści zamieszczane na profilu „Paragon z podróży” i dlatego właśnie pozwolę sobie zwrócić uwagę na dwa rażące błędy w tekście: „polowanie” to nie „on” a „ono” 🙂 i przewodnik w puszczy z pewnością nie jest „dedykowany”
    Pozdrawiam serdecznie 😉

  • Wiola pisze:

    Las pierwotny, dziki charakteryzuje się tym, że nie ma bogatego podszycia. Jest to spowodowane właśnie tą walką o światło. Drzewa swoimi koronami blokują dostęp światła dolnej partii lasu tym samym hamują wzrost nowych drzew oraz krzewów. Dopiero jak drzewo się złamie/umrze/zostanie wycięte (!), to daje dostęp do światła innym roślinom. Wyobrażenie gęstej dżungli jest tylko wyobrażeniem – w lasach gospodarczych gdzie drzewa są wycinane tak, że jest więcej światła dla każdej rośliny to tam rosną różne krzaki itp i nie da się przejść.
    Wobec tego brak podszycia jest tylko na plus – bo to oznacza, że las rośnie sam tak jak chce 🙂

  • Michał pisze:

    Bardzo fajny artykuł i super fotki – dzięki Patryk! Pozdrawiam!

  • Piotrek pisze:

    Pewnie dlatego że nadal jest to las gospodarczy, i usuwane są różne gatunki według planów urządzania lasu. To nie jest rolnictwo że w ciągu roku widać zmiany i łatwo naprawic błędy, jak w tym przypadku monokulturowość świerkową, ale właśnie dzięki takim zdjęciom z Google możemy zauważyć że przez te ostatnie 40 lat lesistości wzrosla, więc dobrze tam gospodaruja. A sprawa jest polityczna, a oni znają jedynie się na komplikowaniu spraw prostych.

  • Cześć!

    „Smaczku dodaje też fakt, że na teren Parku nie mają wstępu turyści i nie są poprowadzone w nim żadne szlaki, za wyjątkiem kilku krótkich ścieżek, które można odwiedzać tylko i wyłącznie z dedykowanym przewodnikiem. ”

    Na pewno? Może myślicie o obszarze ochrony ścisłej?

    Przecież nawet w Hwoźnej można po wyznaczonych szlakach poruszać się samemu. Polecam zimą, na nartach! 🙂

    Z pozdro 🙂

  • Liberator pisze:

    Zapomniał pan dodać że wycinane są masowo drzewa wogle nie zagrożone przez kornika. Nie trzeba być naukowcem ani ekologiem żeby zauważyć, że jest to wycinka drzew na handel.

Miejsce na Twój komentarz

*