Skip to main content
search
0

Całkiem nieźle wygląda tegoroczny wiosenny sezon na tanie latanie. Za 200-300 zł można (było) polecieć na Maltę, do Wenecji, na Lazurowe Wybrzeże,do Bari, na Majorkę czy wreszcie na Sycylię. Kierunki przeważnie południowe, tak aby Polacy mogli znaleźć jak najszybciej tak bardzo upragnione promienie nie chcącego pokazać się w kraju nad Wisłą słońca. Pojawia się pytanie: czy to bez znaczenia gdzie w tym okresie lecimy, byle by tylko było ciepło? Czy jednak każde z tych południowych miejsc nastraja przybysza w inny sposób i da się faktycznie odczuć różnicę pomiędzy szukaniem dodatnich temperatur na Majorce czy Malcie? Bo Sycylię wybrałem akurat przede wszystkim ze względu na niewysoką cenę i pewną pogodę. Ale bez względu na to słońce, które cenione jest przez przyjezdnych chyba w pierwszej kolejności ja już dobrze wiem czy jest tam po co wracać, czy jest tam po prostu fajnie.

Żeby nie było nudno wymyśliliśmy sobie, że w dużej mierze po Sycylii będziemy przemieszczać się pieszo w standardowych wiejskich strojach biały podkoszulek+słomiany kapelusz. Udało się w ten sposób przejść około 130-140 km i był to w zasadzie rodzaj podróżowania jakiego wcześniej jeszcze nie doświadczyłem i przyznaję, że można dzięki temu zobaczyć i zrobić rzeczy, których inaczej zrobić się nie da.

Zupełnie unikaliśmy miast. Oprócz przesiadek pociągowych (objechaliśmy prawie dookoła całą wyspę) i autobusowych (bus do Zaferana – początek trasy na Etnę) nie zagościliśmy w żadnej z największych sycylijskich aglomeracji. Nie mieliśmy ochoty w upale i zgiełku dźwigać plecaków w poszukiwaniu kościołów i muzeów, których na tamten czas i tak pewnie nie potrafilibyśmy docenić. Odpuściliśmy klasyczny, turystyczny obraz wyspy skupiając się na rzucaniu okiem na przemijające za oknem pociągu kadry, zwracaniu uwagi na śmieszne i absurdalne elementy i wreszcie na odpoczynku i odcięciu się od brudzącej turystyczne wrażenia cywilizacji. Co nam z tego wyszło? Zacznijmy od czegoś z tych drobnostek, kompletnie niepraktycznego ale urokliwego w swej beznadziejności.

Spis treści

Niezrozumiałe przejścia dla pieszych

Wędrując przez Sycylię przeszliśmy przez komplet mniejszych miast i wsi, które ze względu na ciasną zabudowę albo bliskość obudowanego wybrzeża nie mają chodników. Człowiek zmuszony jest iść wąskim poboczem godząc się na dyskomfort bycia mijanym na centymetry raz po raz przez sznur aut. Mimo iż brak jest deptaków włoscy konstruktorzy dróg i autostrad przewidzieli najwyraźniej, że będziemy spacerować wzdłuż ich szos i zaprojektowali dla nas specjalne przejścia dla pieszych, na wypadek gdybyśmy postanowili zmienić stronę. I tak oto mogliśmy bezpiecznie przekraczać drogę między innymi na takich pasach:

Z pobocza na mini parking

Z pobocza na mini parking

przejscie taormina

Z pobocza prosto w mur

Od razu przepraszam za kiepską jakość zdjęć ale ja bardzo nie lubię nosić przy sobie aparatu a na dodatek fotografować nie potrafię dlatego wszystkie zdjęcia robione są nie najlepszej jakości aparatem komórkowym bądź kamerą.

Takich przykładów przejść dla pieszych były kopy ale udokumentowaliśmy akurat te dwa. Zastanawiające jest dlaczego w miejscu, gdzie drogi są na poziomie powyżej przeciętnej, projektanci zdecydowali się na takie rozwiązania? Może to jakiś wymóg, że na tyle i tyle kilometrów asfaltu musi przypadać jedno przejście? Nie wiem, ale nie sposób było nie zwrócić na to uwagi.

Lody w bułce

Kto nie zasmakował nigdy pysznych kręconych lodów włoskich niech pierwszy rzuci kamień. Słynna, wyrobiona na całym świecie marka lodów-świderków cały czas jest obecna we Włoszech ale coś co robi teraz furorę to lody w bułce. Czy też lody w briosze jak ostatnio podpowiedziała Nieugięta wędrowniczka, która na pewno zna się na tym lepiej. Znam takich co lubią jeść marchewkę z czekoladą czy solić na grandę ser żółty ale lody w bułce kazały mi się na chwilę zastanowić czy wszystko dookoła jest w porządku. W każdym bądź razie jestem zachwycony tym połączeniem. Proste rozwiązania są najlepsze. Biorąc pod uwagę fakt, że konsystencja lodów i intensywność ich smaku sprawia, że już po pierwszym gryzie ma się ochotę na dokładkę lody bułczane są najbardziej odświeżającym odkryciem wyjazdu. Jedna solidna chochla kosztuje 2 euro więc luksus jak najbardziej w zasięgu ręki. 2 euro już z bułką oczywiście.

Piękny lód w bułce na śniadanie

Piękny lód w bułce na śniadanie

Półki sklepowe

Teraz na chwilę na poważnie. Sklepy i supermarkety toną na Sycylii, jak i w całych Włoszech, w morzu kafejek, kawiarenek i restauracji. Ale jeśli się już na jakiś trafi (pamiętajcie, że siesta od mniej więcej 13 do 16 30 i nic nie kupicie) to półki w takim sklepie są niemal w całości wypełnione towarami wyprodukowanymi na płw. Apenińskim. Przykładowo w żadnym ze sklepów nie widziałem Lays’ów (dla mnie wyznacznik postępu globalizacji szczególnie w krajach nieturystycznych), a Coca-Cola miała zawsze dobrych kilku rodzimych konkurentów. Do tego masa produktów, z których słyną całe Włochy – wina, przetwory, makaron czy szynka parmeńska (pozdrawiam Mateusz!). Lwia część asortymentu produkowana jest na miejscu. Pieniądze wydane w sklepie przeważnie zostają więc we Włoszech a nie lądują w kieszeniach zagranicznych przedsiębiorców co ma pozytywny wpływ na gospodarkę. I wpływa to też zapewne na bezpośrednią cenę produktu. A u nas w Polsce rodzimych wyrobów coraz mniej. Bardzo szkoda. Mogę jedynie polecić kupować serek wiejski Trzebownisko zamiast Nestle cośtam.

polka w sklepie

Zachody słońca

Wiem, że potrafią być wyjątkowe w niemalże każdym miejscu, ale wydaje mi się, że Sycylia zasługuje na wyróżnienie w tej kategorii. Dlaczego? Wyspa posiada multum niepodobnych do siebie plaż a zachód na każdej z nich, oglądany z innej perspektywy będzie spektaklem światła i spokoju. Obok tego wyspa jest nieprzeciętnie górzysta więc to samo światło będzie się łamało i odbijało od wody jeszcze inaczej niż na płaskim czy nad wodą. Większość budynków, czy to w miastach czy na wsiach, ma natomiast pastelowe odcienie murów co też nastraja wyjątkowo przy odpowiednio dobrej pogodzie. I ta pogoda właśnie przeważnie jest tu bardzo dobra, albo przynajmniej dobra, bez grubych warstw chmur, które mogłyby zasłonić wszystko. Jest też kilka miejsc 'specjalnie punktowanych’ gdzie zachody są dzień w dzień osobliwe. Wiatraki w Marsali, skała Erice czy oczywiście Etna. Wrzucam kilka nieswoich zdjęć tak żeby narobić smaka romantykom:

Typowo na plaży

Typowo na plaży

Wiatraki w Marsali

Wiatraki w Marsali

Na Etnie

Na Etnie

I molo

I molo

Sycylijskie plaże

Północ, południe, wschód, zachód – wszędzie wyglądają trochę inaczej. Najbardziej do gustu przypadły mi te północne, gdzie życia było najmniej i nieciężko było rozłożyć się gdzieś nieopodal jakiegoś klifu i skałek co lubię najbardziej. Czy w Cefalu (pozdro Paweł!) czy w okolicach Scopello i Palermo czy Castellamare del Golfo można znaleźć rewelacyjne fragmenty wybrzeża gdzie właściwie nie potrzeba nam niczego więcej oprócz wolnych kilku metrów kwadratowych. Świetnym pomysłem jest odejście zaledwie kilka kilometrów od tych najbardziej wystawnych plaż aby znaleźć mini azyl. Tak na przykład trafiliśmy w świetne miejsce obok wyżej wspomnianego Castellamare oddalając się zaledwie 500 metrów od plażowego epicentrum. Żałuję, że nie udało się dotrzeć na Favignane, brakło czasu, mają tam prawdziwą Burj Khalifę plaż.

Plaża w Cefalu

Plaża w Cefalu

Nasza prywatna plaża w Castellamare

Nasza prywatna plaża w Castellamare

 

Woda wszędzie krystalicznie czysta i ciepła, turystów praktycznie brak, gdzieniegdzie śmietki się zdarzają, ale warunki absolutnie do pozazdroszczenia.

Etna – wędrówka na szczyt

Najfajniejszą rzeczą na całej Sycylii jest bez wątpienia Etna.

etna

Jest jeszcze fajniejsza kiedy okazuje się, że wulkan jest aktywny i do podnóży głównego krateru nie dociera nikt oprócz ciebie. Etnę można zdobywać z każdej strony, my ze względów logistycznych uderzyliśmy do bazy Etna Sud, która jest najpopularniejsza i do której prowadzi 16 km droga z miejscowości Zaferana. 99,9% pokonuje tę trasę z Zaferany (550 m n.p.m.) na te 1980 m.n.p.m. (baza) potężnym autobusem bądź samochodem ale dla mnie jednak zdobywanie góry musi się odbyć w całości pieszo więc nie było innej możliwości jak o własnych siłach dojść do Etna Sud. A tam cepelia. Bazary, stragany, restauracje, schronisko przypominające 4 gwiazdkowy hotel, kolejka na 2600 m, zjazd motocyklistów, kilogramy magnesików, pamiąteczek, błahostek z wizerunkiem kraterów czyli totalna destrukcja klimatu. Z jakiej strony bym do tego nie podszedł kompletnie nie moja bajka. Trzeba było jak najszybciej uciekać do góry. Dopiero gdzieś mniej więcej od wysokości 2800-2900 zrobiło się wystarczająco cicho i pusto. Przed nami jedynie aktywny krater i pole wulkanicznych wyziewów, na którym urządziliśmy sobie grilla. Chcieliśmy wyjść jak najwyżej ale mniej więcej 200-250 metrów przed szczytem trzeba było zawrócić gdyż zrobiło się tak gorąco, że buty zaczęły się nadtapiać a powietrzem nie bardzo dało się oddychać. Wygląda to nadspodziewanie śmiesznie biorąc pod uwagę, że jeszcze 200-300 metrów niżej na przybyszów czekają 10 metrowe śnieżne zaspy.

Ostatnie oznaki sycylijskiej zimy

Ostatnie oznaki sycylijskiej zimy

A dalej ziemia płonie!

A dalej ziemia płonie!

Pierwszy grill w sezonie

Pierwszy grill w sezonie

A tu już było jak w piecu

A tu już było jak w piecu

Hefajstos nie wpuścił do siebie. Nie szkoda mi tego jakoś bardzo. I tak udało się zobaczyć płynącą lawę, doświadczyć czegoś tak oryginalnego jak mix mroźnego wiatru z piekielnymi powiewami spod stóp i wsadzić się do pieca. A kiedyś jeszcze przyjdziemy.

Bo Sycylia faktycznie warta jest powrotu. To był tylko tydzień i jak zawsze narzekam, że jestem gdzieś za krótko to tutaj naprawdę byliśmy za krótko. Jest do liźnięcia jeszcze historyczna sfera wyspy, podtekst mafijny, całe górskie kompleksy, wysyp mniejszych wysepek dookoła i ludzie, którzy chcą opowiedzieć swoje historie. I jak znam życie jeszcze 48 rzeczy, o których na dzień dzisiejszy jeszcze nie wiem. Musi poczekać. Na szczęście za 4 dni znowu ruszamy!

[fb-like]

Dołącz do dyskusji! 21 komentarzy

  • Thomas pisze:

    Każdy kraj ma swoje dziwactwa. Myślę, że w Polsce też znajdzie się parę dziwnych przejść dla pieszych;-) Włochy uwielbiam całe i każdy zachód słońca jest dla mnie niezapomniany. W zeszłym roku byłem na Sardynii i całkowicie urzekła mnie tamtejsza roślinność. Coś wspaniałego. 🙂

  • Barbara Kne pisze:

    Hej, mam pytanie, w jakim miesiącu byliście na Sycyli? 🙂

  • drake pisze:

    Dużo ludzi pyta o Etne i słusznie bo to miejsce jest absolutnie unikatowe! Zamiast kombinować jak za darmo kosztem całego dnia i tak nie dostać się na wulkan może lepiej poczytać i odłożyć kaskę na bardzo fajną kolej linową i potem terenowego buso-jeepa, który wywiezie was najwyżej jak się da. Potem możecie chodzić gdzie chcecie również w górę.

    Drugi niezwykły wulkan leży na wyspie nomen/omen Vulcano w archipelagu wysp Liparyjskich. Jest aktywny i można wejść na jego krater, masa żółtej siarki i wyziewów gwarantowana. Niestety trzeba popłynąć łodzią – bezkosztowo wpław to trzeba rezerwować po jednym dniu tam i drugim spowrotem.

    Sycylia tak jak reszta przepięknej europy zachodniej nadaje się średnio do męczenia na biedaka. W tej wersji niestety nie pokazuje nawet połowy swoich możliwości…

    • Bartek Szaro pisze:

      Dla mnie to żadna zabawa wjechać sobie autokarem do połowy a potem wjechać fajną kolejką linową wyżej. Takie atrakcje zostawiam ludziom, których nie interesuje wspinanie się albo już nie mogą. Wyjście na górę nie o własnych siłach, gdy nie czuje zmęczenia z całodziennej łazęgi nie ma dla mnie żadnej wartości.

      Ja się nie męczyłem na biedaka bo nie miałem kasy żeby pojechać pociągiem czy autokarem. Zrobiliśmy taki wyjazd bo interesowało nas zwiedzanie wyspy z takiej perspektywy. Moim zdaniem gdy jeździ się od atrakcji z przewodnika do atrakcji z przewodnika albo po Etnie jeździ się terenowym buso-jeepem to wtedy nie dostrzega się połowy możliwości danego miejsca.

      Pozdrawiam!

  • adam pisze:

    super wyprawa jadę na 14dni na koniec września, ale trip z miejscem noclegowym w trapani bo tam ląduję:) zamierzam zobaczyć częsciowo ta trasę co wy:) po 2 dni na miejsca ,ciekawe jak daleko dotrę i raczej rowery lub skuter 🙂 co do mafii to Ojca kręcili w Savoca, tam jest knajpka gdzie siedzieli chłopaki z ferajny ogólnie o uważać pięknie:)pozdrawiam wpiszcie jakiś poradnik żeby nie wydać a zwiedzić, na co uważać i gdzie kupic weed 😀

    http://consapore-alizea.blogspot.com/2012/09/sycylia-sladami-ojca-chrzesnego.html

  • Guest pisze:

    dzieki za odpowiedz

  • Tomasz Rysak pisze:

    Mam jeszcze pytania ws Etny. Czy pamiętasz może czy ten parking na 2000 m jest za free? Ile zajęło wam mniej więcej wyjście na „szczyt” od Etna Sud? No i jak z legalnością samotnego wejscia bez przewodnika?

    A i jeszcze jedno, tak jak wspomniał Leszek to bardzo cieżko w necie znaleźć info nt aktywności wulkanu. Czy masz moze jakies sprawdzone namiary czy tez dopiero na miejscu dowiedzieliście sie co i jak. Pozdrawiam

    • Bartek Szaro pisze:

      Nie pamiętam jak z tym parkingiem jest ale raczej zakładałbym, że jest płatny.

      Można wychodzić bez przewodnika, nie ma takiego musu. Na sam szczyt nie dotarliśmy, zatrzymaliśmy się z 200 metrów przed szczytem gdyż było za gorąco żeby iść dalej. Do tego miejsca od Etna Sud szliśmy jakieś 3-4 godziny. Jeśli chodzi o info o aktywności wulkanu można szukać tutaj: http://www.etnawalk.it

      Pozdrawiam i powodzenia!

  • Slawa pisze:

    Strasznie fajne, to co zrobiliście i napisaliście! Z przyjemnością przeczytałam i polecę na mojej stronie (www.jedziemynasycylie.pl). Pozdrawiam

  • Leszek pisze:

    Mozesz napisac cos wiecej o wejsciu na Etne ? Robiliscie to sami czy z przewodnikiem ? Czy jest to wogole dozwolone bez przewodnika ? Czy wjezdzaliscie z 1900 kolejka czy waliliscie z buta na sama gore ? pozdrawiam

    • Bartek Szaro pisze:

      Rozpoczynając z miejscowości Zafferana wszystko zrobiliśmy na piechotę. Nie mieliśmy przewodnika. Odcinek z Zafferana do miejsca z kolejką i restauracjami to kilkanaście kilometrów asfaltem. Tutaj można kupić bardzo dobre mapy wulkanu. Stamtąd do góry już normalnie po skałach. Tak jak pisałem, musieliśmy się zatrzymać kilkaset metrów przed szczytem gdyż było za gorąco. Teraz Etna często jest niedostępna ze względu na erupcje i trzeba na bieżąco śledzić co się dzieje żeby nie zrobić sobie krzywdy.

      • Leszek pisze:

        dzieki za odpowiedz. Co do aktywnosci Etny to dowiem sie na miejscu, w internecie ciezko cos znalezc. Widzialem wasze zdjecie na Etnie w czasie zachodu slonca. Schodziliscie w nocy czy spaliscie tam ? Pozdrawiam.

  • Adam pisze:

    Co do pasów na drogach… We Włoszech chyba nie bardzo wiadomo po co one są. Po pierwsze to każdy ma swoje auto lub skuter więc nie potrzebują pasów. Jak się już zdarzy, że idzie się piechotą to też właściwie nie są one nikomu potrzebne.

    Ale w sumie to wypada je namalować bo przecież maluje się je na drogach na całym świecie. Więc Włosi, nie bardzo wiedząc po co, malują te zbędne linie. Tak po prostu. Gdzie popadnie.

  • Karoten pisze:

    Czy w „PS” chodzi o najbliższą środę (czyt. dziś) ? Nie mogę się oczywiście doczekać (planując w międzyczasie swoją wycieczkę).

  • Marcin Nowak pisze:

    Ciekawa opcja z wędrowaniem. Szkoda, że nie dotarliście do Corleone. Rozumiem, że tanie loty dzięki kochanej Jasionce. Zamierzam tam zacząć nasz tegoroczny tani eurotrip właśnie 🙂

    • Bartek Szaro pisze:

      Ja tam w sumie nie żałuję. Słyszałem, że miasto z samym filmem nie ma nic wspólnego a miejscowi są bardzo zmęczeni turystami, którzy niby przyjeżdżają tam 'szukać mafii”. Chyba, że miasto ma wyjątkowe walory artystyczne, w takim wypadku może następnym razem. Oczywiście, że Jasionka. Lotnisko na najwyższym poziomie!

Miejsce na Twój komentarz

*