Skip to main content
search
0

Jak przenieść się z miasta na wieś? Pandemiczne ograniczenia zachęciły mnie do przeprowadzenia takiego eksperymentu. Na trzy miesiące przeniosłem się z Warszawy pod Radom. Przeczytajcie jak to zrobiłem, ile mnie to kosztowało i jak wspominam przeprowadzkę.

Spis treści

Przeprowadzka na wieś. Mój „domek pod lasem”

Też mam taki plan. Zamieszkać kiedyś na skraju lasu. W domku, gdzie kontakt z naturą będzie na wyciągnięcie ręki. Zamiast szumu samochodów świergoczące ptaszki. W miejsce betonozy – las. Wizja świetnie prezentuje się w głowie. Natomiast niekoniecznie musi to być takie słodkie i bezproblemowe w rzeczywistości. Próba przeniesienia się w świat z bajki może okazać się strzałem w kolano. Z wielu, wielu powodów.

Mieć las na wyciągnięcie ręki… Rewelka.

W marcu, kiedy koronawirus wziął się także za Polskę, zupełnie nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Wiedzieliśmy jedynie, że będzie źle. Pierwsze zakupy w sklepie, kiedy na półkach brakowało 70% towarów i pojawiające się z tygodnia na tydzień nowe ograniczenia dały mi do zrozumienia, że najbliższe miesiące raczej nie będą kolorowe.

Nadchodził bardzo kiepski czas.

Staram się żyć tak, żeby negatywy przekuwać w pozytywy. Coraz to nowe ograniczenia, konieczność pracy z domu z dzieckiem na głowie, brak możliwości swobodnego spotykania się z rodziną i przyjaciółmi – moment krytyczny i beznadziejny – postanowiłem przekuć w coś dobrego. W przetestowanie życia w wymarzonym domku „pod lasem”.

Podjęliśmy decyzję, że wyprowadzimy się na wieś, przynajmniej na kilka miesięcy i przetestujemy czy rzeczywiście to jest to, czego docelowo w życiu chcemy. A przy okazji uwolnimy się od miejskiego świata lockdownu, gdzie atmosfera stawała się bardzo elektryczna i depresyjna.

Po trzech miesiącach spędzonych w domku, dosłownie na skraju lasu, mogę powiedzieć jedno – opłaciło się pod każdym względem.

Przeprowadzka na wieś w czasie pandemii. Jak to zrobić?

Ale od początku. Jak znalazłem dom na wsi, jak zorganizowałem przeprowadzkę i ile mnie to kosztowało?

W pierwszej kolejności dałem sobie czas na znalezienie odpowiedniego miejsca. Tydzień. Tydzień, ponieważ do końca miesiąca pozostawały dwa tygodnie. W przypadku znalezienia domku musiałem jeszcze zdążyć wypowiedzieć umowę najmu bieżącego mieszkania i zorganizować transport.

Następny krok – wraz z partnerką dokładnie ustaliliśmy jaki to ma być domek. Minimalna powierzchnia użytkowa – 50m2, co musi zawierać wyposażenie, czego być nie może itd. Lista rzeczy, które są absolutnie konieczne + lista rzeczy, które przeważą szalę jeśli będzie z czego wybierać.

Krok kolejny – zasięg. Nie chcieliśmy się przeprowadzać dalej, niż 2 godziny drogi od miejsca obecnego zamieszkania.

Przestrzeń. Ogromna zaleta mieszkania poza miastem

Założyliśmy również budżet – nie więcej niż 2000 zł za miesiąc ze wszystkimi opłatami.

Powiedziałem sobie też, że to się uda. Zawsze sobie tak mówię, gdy biorę się za jakieś niestandardowe przedsięwzięcie. I z reguły się udaje.

Rozpoczął się najważniejszy etap, czyli poszukiwania. Szukałem głównie w dwóch źródłach – na olx i na Airbnb.

Dlaczego na Airbnb? To był moment, w którym weszło rozporządzenie o zakazie najmu krótkoterminowego. Upatrywałem szansy w tym, że niektórzy z wynajmujących będą woleli wróbla w garści niż gołębia na dachu i zdecydują się na wynajem długoterminowy po atrakcyjnej dla mnie cenie.

Nie omijałem też mniejszych serwisów.

Wysłałem łącznie około 70-80 wiadomości, wykonałem kilkanaście telefonów i udało się.

Poprzez Airbnb znaleźliśmy 80m2 domek z prawie 3ha działką w liczącej kilkudziesięciu mieszkańców wsi. Niedaleko rzeki Pilicy. Godzinę drogi od Warszawy.

Do końca tygodnia, który początkowo zaplanowałem na znalezienie domku podpisałem umowę najmu na 3 miesiące: od początku kwietnia do końca czerwca.

Od razu wypowiedziałem też umowę na bieżące mieszkanie i byliśmy gotowi do przeprowadzki.

Przeprowadzka na wieś. Ile to kosztuje?

Pierwsza ogromna zaleta przenosin – mieszkanie na wsi okazało się być dużo tańsze, niż mieszkanie w mieście. Za wynajem domku o powierzchni 80m2, dobrze wyposażonego, z dużą działką na 3 miesiące zapłaciliśmy 5500 zł. W tę kwotę wliczone były już wszystkie opłaty.

domek letniskowy

Wnętrze domku. Parter

Do tego dochodzi jeszcze oczywiście koszt przeprowadzki tam i z powrotem (po trzech miesiącach mieliśmy w planie powrót do Warszawy). Za to zapłaciłem łącznie 800 zł. Dystans w jedną stronę to ok. 100 km. Zmieściliśmy wszystko do klasycznego dostawczaka. Nie gromadzimy rzeczy.

Dużo tańsze okazało się też być codzienne życie na wsi. Już sam fakt, że do najbliższego sklepu mieliśmy 6 km sprawiał, że wychodząc na spacer nie wchodziliśmy do sklepu, żeby zaspokoić jakąś kompulsywną potrzebę typu ciastko. Ceny usług w pobliskim miasteczku, ceny produktów w sklepach były tańsze, albo dużo tańsze niż w Warszawie. Ale nie jest to oczywiście jakieś wielkie odkrycie.

Możecie jeszcze zapytać: a co z okresem wypowiedzenia poprzedniego mieszkania? Czy nie musiałem zapłacić za miesięczny okres wypowiedzenia? Nie. Tak dogadałem się z właścicielami poprzedniego mieszkania.

Podsumowując całość wydatków za te trzy miesiące: jako rodzina wydaliśmy ok. 2300 zł mniej, niż za analogiczny okres życia w mieście w wynajmowanym mieszkaniu.

Przeprowadzka na wieś w czasie pandemii. Jak się mieszka mieszczuchowi na wsi?

Przed przeprowadzką miałem trochę obaw związanych z codziennym samopoczuciem w zupełnie nowym środowisku. Nigdy wcześniej nie mieszkałem na wsi.

Rodzina „z Warszawy”, czas pandemii… Nie wiedziałem czy widok obcej pary z wózkiem spacerującej po wsi nie będzie wzbudzał wśród miejscowych przynajmniej konsternacji. O ile na warszawskich blokowiskach sąsiedzi mieszkający drzwi w drzwi potrafią nie mówić sobie nawet „dzień dobry”, o tyle na wsiach znają się przecież wszyscy.

Moje doświadczenie z wiosny? Nie czułem się wyobcowany ani przez dzień. Sąsiedzi byli uprzejmi i gadatliwi. Po dwóch tygodniach po jajka do sąsiadki wchodziliśmy już bez pukania. Żadnych zgrzytów. Para, która budowała się na działce obok wpadła na grilla.

Trzy miesiące to pewnie krótko, żeby ocena realiów była pełnowartościowa. Ale zawsze jest to jakaś namiastka tego, czego można się spodziewać.

Przeprowadzka z miasta na wieś. Codzienność

Jak wyglądała codzienność mieszkania na wsi? Co robiliśmy? Jak spędzaliśmy czas?

Dużo czasu w lesie. Las był naszym najbliższym sąsiadem. Wejście do lasu mieliśmy przez drogę.


W ogóle bardzo dużo czasu spędzaliśmy na świeżym powietrzu. W maju kwitły drzewa owocowe (w naszej okolicy mieliśmy mnóstwo sadów, więc korzystaliśmy)


Nasz pobyt na wsi przypadł na wiosnę. Mieliśmy świetną okazję do przyglądania się z najbliższej odległości jak po zimie przyroda budzi się do życia. I nie oszczędzaliśmy się w tej kwestii


Dziecko zobaczyło co to krowa


Mieszkaliśmy blisko Pilicy, najdłuższego lewego dopływu Wisły. Kajak nie mógł liczyć na zbyt długie momenty wytchnienia


Tyle co pływania, a może nawet i więcej, było eksplorowania brzegów rzeki. Mam całą listę miejsc nad Pilicą, które mają „to coś”


A kiedy wpadała rodzina albo znajomi nad rzeką działy się pikniki


Było to też początek zainteresowania chmurami. Tutaj zaobserwowana armada cirrusów unicusów

Ale też uprawa własnego ogródka, rowerowe przejażdżki po bezdrożach, nietoperze wlatujące pod werandę w czasie kolacji, liczenie bażantów na polu… Długo można by wymieniać te małe przyjemnostki.

Przeprowadzka z miasta na wieś. Podsumowanie i wspomnienie

Przenosiny na wieś, w momencie, który zapowiadał się jako najgorszy moment roku okazały się strzałem w dziesiątkę. Na pewno ta decyzja, te trzy miesiące pozostaną dla mnie najważniejszym wydarzeniem 2020. Będę się starał pamiętać ten nieciekawy rok właśnie przez pryzmat naszego życia na wsi.

Wspomnienie przeprowadzki zamknęliśmy w fotoalbumie. To nie zdarzyło mi się od pierwszego wyjazdu autostopowego na Bałkany.

Przez te ponad 10 lat praktycznie nie wywoływałem zdjęć. Używałem ich głównie do opowiadania historii w internecie. Chomikowałem na dyskach.

Trochę żałuję. Ich wartość na papierze jest jednak nieporównywalnie większa względem wersji cyfrowych.

Oglądanie zdjęć w albumie to jest jednak inny wymiar wspominania

Do fotoalbumu wybrałem ponad 30 zdjęć, które dokumentowały naszą codzienność i życie na wsi. Nie ma tutaj wyczekanych kadrów, spektakularnych zachodów słońca, spotkań oko w oko z dzikim zwierzęciem. Są odwiedziny znajomych, zmieniająca się przyroda, zainteresowanie chmurami, codzienne spacery. Proza codzienności. Prawdziwe życie. Realne wspomnienia.

I to niesamowite zakole Pilicy!

Album przygotowała dla mnie firma Colorland. Nie wyobrażałem sobie, że zdjęcia w albumie mogą mieć aż tak genialną jakość. Nawet wyświetlacz najlepszego smartphona nie jest w stanie zagwarantować takiej jakości obrazu.

A skoro zrobiliśmy z Colorland album dla mnie to pomyśleliśmy, że zrobimy też coś dla Was. Zawsze chętnie korzystaliście ze zniżek, które pojawiały się na Paragonie. Może i tym razem będzie to trafiony pomysł. Zniżki na wybrane produkty Colorland (fotoksiążki, fotoobrazy, fotoodbitki i fotomagnesy i inne!), na których uwiecznicie swoje wspomnienia znajdziecie tutaj:

Zerknijcie. Przygotowaliśmy naprawdę fajny zestaw produktów. A zniżki wynoszą aż 25-30%. Np. 150 zł za starbooka zamiast standardowych 210 zł.

Albo 35 zł zamiast 50zł za fotoobraz na ścianę

Chyba nie będzie w najbliższym czasie lepszej propozycji na wywoływanie zdjęć i tworzenie fotoksiążek. A użycie kuponów prostsze niż w McDonaldzie.

Czas chyba też nie najgorszy. Nasze możliwości podróżowania wciąż są mocno ograniczone. Może warto wrócić do tego, co już było i zrobić sobie albo bliskim miły prezent?

Mnie to sprawiło sporo radości.

A ty, wsi polska! Do ciebie jeszcze wrócę!

Dołącz do dyskusji! Jeden komentarz

  • Irmina pisze:

    Ciekawy eksperyment. Nie wątpię, że taka próbna przeprowadzka to wspomnienia na lata i też dobra wskazówka czy dałoby radę „na dłużej”:)

Miejsce na Twój komentarz

*