Skip to main content
search
0

Dzikość, beztroski klimat, widoki potrafiące unosić lekko nad ziemię, świeże powietrze i najlepiej z dala od cywilizacji. I jeszcze żeby przygody były. Tymi tropami podążamy bardzo często wybierając miejsce idealne na wypoczynek, odskocznie od codzienności. Ogromna część polskich turystów odnalazła te wszystkie cechy w Bieszczadach przez co ich dziewiczość milowymi krokami odchodzi w przeszłość jednocześnie krocząc w kierunku klimatu Krupówek, czy sopockiego Monciaka. Gdzie zatem szukać prawdziwej dzikości, regenerującego wyciszenia i szlaków, gdzie co 15 sekund nie trzeba odpowiadać „dzień dobry”? Bliżej, niż się wydaje. Pod samym bieszczadzkim nosem. Zapraszam Was na Pogórze Przemyskie, w Góry Sanocko-Turczańskie i Góry Słonne. 

Że dokąd, przepraszam? Tak pewnie można zareagować na wieść o przyznaniu właściwie nierozpoznawanym miejscom walorów mocno kojarzonych z Bieszczadami. Ale właśnie tak. Większość osób nie kojarzy pewnie gdzie wspomniane pasma się znajdują, co może być dodatkowo delikatnie zniechęcające. Właściwie nie ma się czemu dziwić – chętnie czytamy o miejscach, które są popularne, albo w których byliśmy niż o czymś zupełnie nowym, nawet nie zasłyszanym. Ale w końcu od czego jesteśmy, jeśli nie od dostarczania nowych inspiracji i przybliżania miejsc mniej popularnych.

Przynajmniej kilka razy wspominałem na łamach Paragonu jak mocno czuje się związany z Bieszczadami. Widoki z Połonin, Rawek, Tarnicy towarzyszą mi od dziecka – to jedne z pierwszych miejsc, do których podróżowałem razem z rodzicami jako dziecko. Gdy człowiek podchodzi do czegoś emocjonalnie, sentymentalnie, jego opinia będzie zawsze nieco bardziej skrajna, ale chyba nie trzeba silić się na wyjątkowy obiektywizm, żeby dostrzec, że Bieszczady spod hasła „rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady” kończą się. Z jednej strony to dobrze – region się bogaci, lokalnym przedsiębiorcom żyje się coraz lepiej, z drugiej źle – kulturę wędrowania, w której zaklęty jest duch Bieszczadów powoli z nich wywiewa. Co zrobić żeby zrównoważyć rozwój Bieszczadów z zachowaniem ich charakterystycznej i wyjątkowej kultury to ważny temat, ale na następny raz. Wspominam o tym przede wszystkim dlatego, żeby wyjaśnić dlaczego finałowy post pisany w Ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów postanowiłem poświęcić innym górom Podkarpacia. A więc główne powody są dwa:

  • bo właśnie w nich znajdziecie autentyczną dzikość, spokój, wytchnienie i absolutnie nieprzemielone miejsca
  • bo dzięki podróży na Pogórze Przemyskie, w Góry Sanocko-Turczańskie lub Góry Słonne zamiast w Bieszczady dacie tym drugim odetchnąć i spowolnicie, bądź zatrzymacie proces przemiany Cisnej i Wetliny w Monciak i Krupówki

O Pogórze do tej pory się ocierałem, to z jednej, to z drugiej strony, ale jakoś nigdy nie korciło mnie żeby się wgryzać. Aż nagle olśnienie. Przecież tu może czekać to, co właśnie wyparowuje z Bieszczadów. Normalnie jak z obiegiem wody w przyrodzie. Turystyką rządzą chyba te same prawa.

Więc pojechałem, sprawdziłem, doświadczyłem i oto przed Wami ten wpis.

Pogórze Przemyskie, Góry Sanocko-Turczańskie i Góry Słonne zajmują plus minus obszar, który widzicie na poniższej mapce. Optycznie są podobnych rozmiarów, a nawet większe niż Bieszczady. Nie będę opowiadał o geograficznych granicach poszczególnych pasm, w tym momencie to nie jest potrzebne. Na początek niech Wam się to skojarzy z obszarem pomiędzy Bieszczadami a Przemyślem. Tu znajdziecie przygodę, dzikość i odpoczynek.

A konkretnie? Cały ten obszar, na który składają się trzy powyższe regiony jest wbrew pozorom turystycznie wysoce mięsisty. Jest tu i siatka pieszych szlaków, która sprawdzi Waszą odporność na wielogodzinne wędrowanie bez jakiegokolwiek spotkania (no chyba że dziką zwierzyną), i mało uczęszczane drogi świetne na rower, i wiele lokalnych inicjatyw budzących podziw i szacunek, i tematyczne szlaki jak chociażby Szlak Ikon, i wyjątkowe zabytki sakralne. Wreszcie powyższy wielokąt to zagłębie rezerwatów chroniących roślinność charakterystyczną dla karpackiego lasu, dwa parki krajobrazowe ( w tym Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego – jeden z największych w Polsce) i sieć górskich potoków z cudowną rzeką Wiar na czele.

Nie będę dzielił tekstu na Pogórze Przemyskie, Góry Sanocko-Turczańskie i Góry Słonne. Połączmy je w jedną całość i potraktujmy jako jedno dzikie ciało pełne smaczków i niezbadanych zaułków, które czeka na śmiałków lubiących wetknąć swój ciekawski nos tam i tu. Zamiast więc opisywać pasma w szczególe dam Wam garść inspiracji w 4 tematach: Wędrowanie, rowerowanie, wypoczywanie i zwiedzanie obejmującą cały interesujący nas teren. Na potrzeby tekstu będę go nazywał po prostu Pogórzem, żeby za każdym razem nie musiał wymieniać nazw wszystkich pasm.

Spis treści

Wędrowanie po Pogórzu Przemyskim, Górach Słonnych i Sanocko-Turczańskich

Co jest atrakcyjnego w wędrowaniu po Pogórzu? Wysokości nie powalają. Najwyższy szczyt, Jaworniki, mierzy 909 m. n.p.m, nie przechodzi przez niego żaden szlak, co więcej, jest zalesiony, więc na ładny widok również liczyć nie można. Większość tras prowadzi zalesionymi graniami, których wysokość oscyluje w granicach 500-600 metrów. Wydaje się więc, że to nie jest zbyt atrakcyjne, że w żaden sposób taki rejon nie może konkurować pod tym względem z Bieszczadami, czy np. Karkonoszami. Myślałem dokładnie w ten sam sposób. Wysokość gór to był zawsze najważniejszy czynnik – im wyższe, tym pewnie bardziej spektakularne widoki, większa radocha a im wyższy szczyt uda się zdobyć tym poważniejsze osiągnięcie można zapisać na swoim koncie.

Rzecz w tym, że nie każde góry należy traktować jako czysto sportowe wyzwanie. Niektóre, tak jak Pogórze, po prostu się do tego nie nadają a ich istota tkwi zupełnie gdzie indziej. To góry do wędrowania, tak jak Bieszczady, do spotkań z historią wyludnionych dolin, tak jak Beskid Niski, pełne romantycznych uroczysk i zakątków – po prostu jak Pogórze. Przejściem szlaków, które tu proponuje pewnie nie będzie można pochwalić się kolegom i koleżankom mającym na koncie Orlą Perć, albo trekking w Pirenejach, ale jak im opowiecie, co odkryliście w tej części Polski, jak wygląda ta kraina będąca w cieniu Bieszczadów bądźcie pewni, że wywarte wrażenie będzie równie satysfakcjonujące.

Na początek chciałbym Wam zaproponować trzy trasy. Połączyłem szlaki w ten sposób, żeby było stosunkowo łatwo dostać się do miejsc startu bez własnego środka transportu. To znaczy, że pewnie dojedziecie tam jakimś autobusem raz na dobę. Może dwa. W miejscowościach startowych są też miejsca noclegowe, a jeśli trasa jest kilkudniowa, po drodze również znajdziecie nocleg pod dachem.

Leszczawa – Rybotycze

Pierwsza proponowana kombinacja szlaków to intensywna jednodniówka. Rozpoczynacie zielonym szlakiem, później fragmentem czerwonego aż do Przełęczy nad Łomną, następnie dalej zielonym nad fantastyczną Doliną Jamnianki, by wreszcie wejść w Suchy Obycz, chyba najciekawszy przyrodniczo fragment całego Pogórza i zakończyć w Rybotyczach, których to mieszkańcy uszyli buty dla armii Jagiełły zmierzającej na grunwaldzkie pola.

Dużo wędrowania po graniach w totalnym odosobnieniu. Bez wymagających podejść. W Leszczawie jest kapitalny nocleg, ale o tym w dalszej części tekstu!

Sanok – Bircza

Start z Sanoka. Polecam znaleźć dodatkowy dzień i przyjechać do Sanoka wcześniej. Być w Sanoku i nie odwiedzić Muzeum na Zamku – to może pozostawić ogromny niesmak.

Czerwony szlak przeprowadzi Was przez najbardziej malownicze fragmenty Gór Słonnych. Wędrówkę można fajnie przedłużyć do Przemyśla (dodatkowe 34 km) i w ten sposób przewędrować całe Pogórze.

Przemyśl – Ustrzyki Dolne

Najdłuższa propozycja i zarazem najbardziej wymagająca wiedzie przez wschodnie połacie Pogórza, niemalże wzdłuż granicy. Na tej ścieżce na długie godziny schowacie się głęboko w karpacką puszczę, ale też pozachwycacie się widokami łagodnych pasm z Połoninek Kalwaryjskich. Niebieski szlak ociera się też o ośrodek w Arłamowie. To może być niezły szok po wielu godzinach spędzonych na wędrowaniu wzdłuż potoków i graniami niskich pasm. Kończycie w Ustrzykach Dolnych, gdzie nie braknie ani miejsc noclegowych, ani środków transportu, by ruszyć dalej.

Rowerem po Pogórzu Przemyskim, Górach Słonnych i Sanocko-Turczańskich

A gdybyście chcieli pojeździć tu rowerem… Jest kilka szlaków, ale jeśli chodzi o rower nie skupiałbym się na nich szczególnie. Proponuję Wam rowerową wolną amerykankę. Nawet na wojewódzkiej 28-mce ruch samochodowy nie daje się we znaki. Jeżdżąc po Pogórzu rowerem czułem się bardzo swobodnie. A kondycyjnie? Przecież to nie jest jazda po płaskim… Nie byłem jakoś specjalnie przygotowany na pedałowanie po wzniesieniach, ale te tutaj bardzo łatwo idzie ujarzmić. Zazwyczaj podjazdy są łagodne i niedługie, a nawet jeśli gdzieś sił zabraknie można kawałek rower podprowadzić i nie będzie to trwało wieki.  Lawirowanie między dolinami a wzniesieniami nie przemęcza. Szczególnie przyjemnie trasy prowadzą przez doliny, w których przed akcją „Wisła” istniały wsie. (Jamna Dolna, Jamna Górna, Stary Arłamów). Przeważnie jeździ się po dobrej jakości asfalcie, ale są też szutrówki. Planując trasy rowerowe szukajcie również dróżek i ścieżek biegnących pasmami, lub wgryzających się w las i wzniesienia. Ogromna przyjemność jazdy w towarzystwie pięknych krajobrazów.

Gdzie nocować na Pogórzu Przemyskim, Górach Słonnych i Sanocko-Turczańskich

Tu mogłyby się pojawić wątpliwości. Bo skoro turystów brak, to gdzie szukać miejsc noclegowych? Tym bardziej, jeśli to tak rzadko zaludniony obszar a większych ośrodków w pobliżu szlaków brak. Na terenie Pogórza nie ma też żadnego schroniska górskiego.

A jednak miejsc noclegowych nie brakuje, choć momentami trzeba się trochę poprzedzierać przez internet żeby je odnaleźć. Planując wyjazd na zwiedzanie lub wędrówkę nie powinniście mieć jednak większych problemów żeby znaleźć hotel czy agroturystykę.

Jest też na Pogórzu kilka miejsc specjalnych i wyjątkowych, w których pobyt sam w sobie jest olbrzymią atrakcją. Można w nich spędzić udany weekend nawet bez specjalnego eksplorowania okolicy. Oto 5  miejsc na Pogórzu, które mają osobliwy klimat i magię przyciągającą ludzi o najróżniejszych upodobaniach.

Hobbitówa | Krzywcza

Kraina Shire z Władcy Pierścieni, która jest domem Hobbitów stała się już dawno synonimem idylli i sielskiego życia. Móc choć na chwilę zamieszkać w jednej z przytulnych norek idealnie wkomponowanej w falisty krajobraz Shire to byłoby coś. Marzą o tym zastępy fanów Władcy Pierścieni liczniejsze niż hordy Orek z Mordoru.

Mam dobrą wiadomość. W domku Hobbitów można zamieszkać na Pogórzu Dynowskim. Jakiś czas temu (a może było to jeszcze w epoce Śródziemia?) Bogdan Pękalski stworzył takie oto siedlisko

i nazwał je Hobbitówą.

Nie wiadomo, gdzie (to dla spokoju gości), nie wiadomo do końca jaka jest cena wynajmu (trzeba zadzwonić), ale spełnienie marzenia o przeniesieniu świata fantastycznego do rzeczywistości wydaje się już być  na wyciągnięcie ręki, czyż nie? Takie czary tylko na Pogórzu Dynowskim.

Zamek Fantasy | Kuńkowce

Zostańmy jeszcze w klimatach krain wyśnionych. Kilka kilometrów od zamku w Krasiczynie, nomen omen, jednej z największych atrakcji Podkarpacia, w Kuńkowcach można odwiedzić Wioskę Fantasy. Drewniana osada reklamuje się jako rekreacyjny park tematyczny. Została wybudowana od zera przez fanów fantasy oraz gier RPG. Pomysł na jej stworzenie powstał ponad 10 lat temu w głowach członków Przemyskiej Gildii Fantastyki. Inspiracją do powstania zabudowań były słowiańskie grody i twierdze z Gry o Tron.

Oprócz tego, że można tu przyjechać po prostu na wypoczynek nocując w karczmie (30 zł) albo wynajmując jeden z niewielkich domków (25 zł) Wioska Fantasy to wrota do świata wyobraźni, przygód i magii. Można tu wziąć udział w Questingu (samodzielnej przygodzie z mapą), wypożyczyć na cały dzień kolorowe stroje, stoczyć walkę bezpieczną bronią albo przyjechać na jedno z wielu wydarzeń środowiska fanów fantastyki i wziąć udział w LARP-ie, czyli spotkaniu graczy, którzy poprzez swoje role odnoszą się do siebie w ramach fikcyjnego świata.

Niesamowity klimat stworzony od podstaw przez pasjonatów.

Organistówka | Leszczawa Dolna

Biało-różowy drewniany dom pełen malowanych wzorów i snycerskich zdobień. Cudem przetrwał polsko-ukraińską wojnę domową. W jego konstrukcji wciąż tkwią nadpalone belki. Organistówka, czyli dom organisty. W Leszczawce pozostały już tylko cztery drewniane domy. Organistówka jest jednym z nich.

Niewątpliwie miejsce z duszą a już niedługo także epicentrum zielarstwa. Odwiedziłem Organistówkę w momencie, w którym jako gospodarz rozgaszczać zaczyna się w niej Aleksandra Ryzner, znana polska zielarka, produkująca biodynamiczne syropy z dobrodziejstw łąki i okolic. W jej „menu” znajdziecie mikstury z takich rarytasów jak dziurawiec, krwawnik, podbiał, macierzanka lub chociażby dziki bez. Wszystkie tworzone są tylko i wyłącznie z własnoręcznie zebranych ziół, pędów i owoców oraz produkowane wg autorskich, sprawdzonych już sposobów.

Pani Aleksandra już niedługo rusza z turnusami warsztatów podczas których będzie można poznać wszelkie tajniki związane z działaniem i przetwarzaniem tego, co można znaleźć na łące. Czekam z niecierpliwością i pewnie sam się wybiorę. Jestem totalnie zachwycony wiedzą, charyzmą i pasją z jaką działa Pani Aleksandra.

Cena za noc to 40zł/os. 45 zł kosztuje całodzienne wyżywienie.

Z Organistówki łatwo wyruszycie na zielony szlak, który opisałem na początku poradnikowej części tekstu.

Nad Potokiem | Rybotycze

Zaraz obok właściwych Rybotycz, za rzeką Wiar, czystą jak łza jednorożca, jest sobie Gospodarstwo Nad Potokiem. Olbrzymi rekreacyjny teren z 9-osobowym drewnianym domkiem w cenie 200 zł i budynkiem-bazą, w którym pokój dwuosobowy kosztuje 80 zł. Przenikliwie ciche i spokojnie miejsce świetne na bazę do wałęsania się po okolicy czy na stacjonarny wypoczynek z dziećmi. Spodoba się wędkarzom, do dyspozycji jest staw, oraz fanom zwierząt. Można tu z bliska przyjrzeć się danielom albo lamom. Polecam także spacery wzdłuż Wiaru. Z tego co słyszałem można tu spotkać raki!

Hotel Arłamów | Arłamów

Lokacja zdecydowanie najbardziej rozpoznawalna ze wszystkich. Miejsce internowania Lecha Wałęsy, baza treningowa naszych piłkarzy. To nie w Bieszczadach, to na Pogórzu!

Czterogwiazdkowy kolos z wyciągiem narciarskim, basenem, kilkoma restauracjami ulokowany na granicy Parku Krajobrazowego Pogórza Przemyskiego. I choć na początku nie podchodziłem do tego miejsca zbyt entuzjastycznie i postrzegałem je jako bardzo inwazyjne dla całej okolicy to muszę przyznać, że robi wrażenie. Głównie dzięki usytuowaniu i niesamowitym widokom. Niestety wrażenie robią także ceny, ale jeżeli dobrze poszperacie to uda się znaleźć pokój w cenie 300zł/2os.

Ciekawe miejsca Pogórza Przemyskiego, Gór Sanocko-Turczańskich i Gór Słonnych

Teren Pogórzy jest świetny do uprawiania turystyki aktywnej, można tu bez problemu odnaleźć ciszę i spokój, ale nie mogę nie wspomnieć też o kilku miejscach, tematach, czy motywach, które są dla tej krainy wysoce charakterystyczne i składają się na jej koloryt. Da Wam to lepiej do zrozumienia jakiej otoczki można się spodziewać wybierając się w ten rejon i podpowie gdzie pojechać, co zobaczyć, jeśli akurat nie macie ochoty wchodzić na szlak albo oglądać świata z perspektywy siodełka. Oto, co jeszcze możecie robić na Pogórzu.

Kościół Znalezienia Krzyża Świętego i klasztor Franciszkanów Konwentualnych w Kalwarii Pacławskiej

Ważne miejsce kultu religijnego pewnie bardzo dobrze znane osobom wierzącym. Często nazywane „przemyską Jasną Górą”. To miejsce licznych pielgrzymek dla mnie było przede wszystkim wspaniałym miejscem widokowym i jeśli ktoś nie ma żadnych duchowych powodów,a by tu przyjechać może spokojnie odwiedzić Kalwarię dla widoków. I dla zabytkowego układu urbanistycznego wsi Kalwaria Pacławska. Jest urokliwie. Obok Rybotycz chyba najbardziej urokliwa wieś na całym Pogórzu.

Cerkiew św. Onufrego w Posadzie Rybotyckiej

Najstarsza zachowana w Polsce cerkiew i co w tym wypadku wybitnie ciekawe – jest murowana. Bryła może nie oczarować od pierwszego wrażenia, ale wnętrze już powinno. Wspaniałe polichromie raczej nie pozostawią nikogo obojętnym. Można się doszukać podobieństw do malunków z kaplicy Trójcy Świętej lubelskiego zamku.

Najstarszych śladów cerkwi trzeba szukać w prezbiterium. Tę jej część datuje się na przełom XIV i XV wieku.

Niestety do cerkwi nie wejdziecie ot, tak z marszu. Konieczne jest umówienie się na wizytę w kurii greckokatolickiej, której siedziba znajduje się w Przemyślu. Oni trzymają klucze. Żebyście nie musieli szukać tutaj telefon: (016) 678 78 68

Cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego w Uluczu

Pisałem już o niej w tekście o architekturze Drewnianej Podkarpacia, ale każdy powód jest dobry żeby o niej wspomnieć. Ten, kiedy mówimy ściśle o Pogórzu szczególnie. Cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego w Uluczu jest położona na najwyższym wzniesieniu w okolicy, wzgórzu Dębnik, co czyni ją, moim zdaniem, najpiękniej położoną cerkwią na całym Podkarpaciu. Jest trochę drewnianej architektury sakralnej na Pogórzu, ale jeśli mielibyście czas wybrać tylko jeden pojedźcie do Ulucza. Więcej na jej temat przeczytacie już tutaj: Architektura Drewniana Podkarpacia.

Cmentarze i pozostałości po wsiach

Podobnie jak Bieszczady i Beskid Niski tereny Pogórza również były obszarem działań akcji „Wisła” (jeśli nie wiecie czym była akcja „Wisła” poczytajcie), co z czasem poskutkowało totalnym wyludnieniem i zdziczeniem dolin, w których kiedyś mieściły się obszerne wsie. Dziś nie znajdziecie w nich wiele ponad zdziczałe sady, ale w niektórych miejscach da się jeszcze dotrzeć do śladów ludzkiej bytności. Pojedyncze krzyże, pozarastane cmentarze i cerkwiska – wiem, to raczej klimat dla osób z duszą eksploratora, ale i tak zachęcam do zapuszczenia się w do dolin gdzie kiedyś istniały wsie Jamna Dolna, Górna, Arłamów albo Trójca. Przejeździe sobie jedną, drugą dolinę długą na kilkanaście kilometrów, teraz pustą, kiedyś zagospodarowaną aż pod samą granicę lasu i wyobraźcie sobie jak to wyglądało 80 lat temu. Wstrząsa.

W wysiedlonych dolinach nocą świetnie ogląda się gwiazdy.

Fragmenty nagrobków cmentarzy w Starym Arłamowie (nieistniejąca wieś) i Grąziowej

Ma Pogórze szlaki do łatwego wędrowania, nieprzedeptane, gdzie ładnych panoram jest dostatek. Ma idealną przestrzeń do podróżowania rowerowego, zupełnie nie nudną, ale też nie taką która amatorskich kolarzy postawi na skraj wyczerpania. Nie ma klasycznych schronisk górskich, ale nie brakuje tanich agroturystyk, ba, są miejsca które same w sobie mogą pochłonąć na cały weekend, albo i dłużej. Są ślady historii, które składają się na wielokulturowy charakter Podkarpacia. Jest swoboda i beztroska w dawkach może nawet i śmiertelnych. Ma swoich twórców i postacie dbających o przedłużenie tradycji i wychodzących z ciekawymi inicjatywami współgrającymi z duchem regionu.

Może warto odpuścić sobie choć jeden wyjazd w Bieszczady i poczuć dziewiczy klimat nieszablonowego Pogórza zanim przyjadą tu pozostali?

Tekst można przeczytać także w języku ukraińskim.


Materiał powstał w ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów, w którym we współpracy z Podkarpacką Regionalną Organizacją Turystyczną reprezentuję Podkarpacie.

#tylkowpodkarpackiem #visitpoland #mistrzostwablogerow

Dołącz do dyskusji! 7 komentarzy

Miejsce na Twój komentarz

*