Na początku września wróciłem z miesięcznej podróży do irackiego Kurdystanu. Taki wyjazd do miejsca mało turystycznego, gdzie tak do końca nie wiadomo czego się spodziewać, jest zawsze ekscytujący i ma w sobie coś z kolumbowego romantyzmu. Było to zetknięcie się z kompletnie nie znanym mi światem. Oprócz tego, że wyjazd sprawił mi niesamowitą radość, dowiedziałem się jak ludzie organizują sobie tam życie, jaką mają tożsamość i jaka kultura zespala ich w jedność. Wróciłem i wiedziałem, że coś o irackim Kurdystanie już wiem, coś mogę o nim powiedzieć.
Trąciła mnie wtedy pewna refleksja. Zadałem sobie pytanie: a ile tak właściwie mogę powiedzieć o Polsce? Czy łatwość podróżowania do odległych krajów nie wykorzeniła ze mnie ukradkiem zainteresowania kulturą, w której się wychowałem? Może nie odwiedziłem, nie poznałem lwiej części Polski tylko dlatego, że gdybym chciał, to mógłbym ruszyć w teren właściwie każdego popołudnia? Atrakcyjność Polski w moich oczach jakoś wyblakła, pociągało mnie głównie to, co niepowszednie i odległe. Azja i Afryka, pustynia zamiast łąki, palma a nie dąb. Zdałem sobie sprawę, że oprócz kilku wizyt w polskich górach czy wyjazdów spod szyldu „zielona szkoła” w podstawówce i przelotnych pobytach w dużych miastach to nie widziałem nic. Gdyby przyjechał do Rzeszowa, gdzie się wychowałem, albo do Lublina, gdzie mieszkam, gość zza granicy i poprosił o pokazanie mu miejsc interesujących albo związanych z lokalną kulturą w obrębie 50 km to najpierw rozłożył bym ręce a potem zaczął gwałcić wyszukiwarkę. Poczułem wstyd.
Przetrąciła mi też lekko kark ignorancja, z którą zdarza mi się spotkać przy okazji rozmów o Polsce. Szczególnie szpile wbijają mi stwierdzenia, że za prawnym brzegiem Wisły to już nic nie ma – zaścianek. Jeśli jedziesz w tamte strony to chyba tylko do babki w odwiedziny. Włodawa, Ustrzyki, Wiżajny na wyjazd? Przecież tam nawet nie ma McDonalda.
Dziwię się, że podróżowanie po Polsce nie jest dla Polaków czymś wyjątkowym, zdecydowanie wolimy jeździć za granicę niż spędzać wakacje na własnym podwórku. Chęć poznania tego co obce, egzotyczne jest dla mnie jak najbardziej zrozumiała, ale w czasie realizowania swych globtroterskich wojaży gdzieś bokiem uszła pamięć o polskich puszczach i dolinach, a egzotyka i odmienność, których to tak bardzo w podróżach lubimy poszukiwać, znacznie zaczęła zastępować zainteresowanie naszymi tradycjami i folkiem. Często nawet spędzenie wakacji w Polsce to już jawne obniżenie statusu społecznego, pozbawione atrakcyjności spędzanie czasu świadczące najprawdopodobniej o braku pieniędzy by wyrwać się gdzieś dalej. Takie dialogi nie są nowością:
-„Gdzie byłeś na wakacjach?”
-„3 tygodnie na Pojezierzu Mazurskim, a Ty?”,
-„Spędziłeś wczasy w Polsce? A ja na Lloret de Mar! (Ha, jestem lepszy.)”.
Mamy dziwny kompleks niższości. Głęboka rana, która jątrzy się coraz bardziej.
Nie zrozumiałem też do dziś dlaczego polskie tańce ludowe, śpiewy, święta ludzie nazywają „wiochą”, „oborą”, „wstydem”, a pieją z zachwytu spotykając Boliwijczyków w tradycyjnych strojach bądź Marokańczyków grających na defie. Figurka Made in China kupiona na Khan El Khalili to skarb w porównaniu z rękodziełem z Beskidu Niskiego. Zapłacimy 5$ żeby zrobić sobie zdjęcie z ciężko pracującym wietnamskim chłopem, a o dziegciarzach powiemy pachoły. Robimy sobie ogromną krzywdę wypierając się własnych korzeni, czyniąc z siebie mentalnych prostaków, których kultura ludowa i tradycja są śmieszne.
Lubimy też narzekać, że w Polsce nic nie ma. Niemalże każdy chciałby podróżować, odnajdywać skarby, dokopywać się do nieprawdopodobnych historii, przeżywać przygody, podążać szlakami podróżników, odwiedzać przepiękne miejsca, podziwiać widoki, odkrywać starodawne tradycje, słuchać wyjątkowych ludzi. A Polsce, de facto, tego nie brakuje. Za to nam brakuje zainteresowania i wiedzy na temat tego, co mamy pod nosem.
Bolesny jest podział na Polskę A i Polskę B. Granica umownie przebiega na Wiśle. Zachodnia strona jest opoką rozwoju, wschodnia gnuśnieje. Czy tak zwana Polska B jest mniej atrakcyjna turystycznie? Czy gorsza reklama i brak bliskości znanych ośrodków powoduje, że w te miejsca nie warto już jeździć? Co omijamy rezygnując z odwiedzania rzekomo gorszych rejonów Polski? I w końcu – ile jest miejsc, o których nie wiemy a odwiedzenie ich byłoby strzałem w dziesiątkę?
Te wszystkie myśli skłoniły mnie do odpuszczenia na jakiś czas wyjazdów zagranicznych i skupienia się na walorach Polski. Wymyśliłem projekt „Polska Be?” nie po to żeby znaleźć sobie pretekst do podróżowania, ale dlatego by coś po tych podróżach pozostało. Coś, co rzucałoby jasne światło na tą rzekomo turystyczną ciemnię. Nie jest mi to wszystko obojętne i chciałbym podróżować czując, że ma to głębszy sens. Chciałbym spróbować zwrócić uwagę na niedoceniane walory Polski, zarówno te turystyczne i ludowe, i odświeżyć spojrzenie na tereny po prawej stronie Wisły. Zależy mi na tym jako osobie drepczącej po polskich szlakach.
Szalenie interesuje mnie zagadkowość wschodniej Polski. Zabytki i informacje, do których trzeba dotrzeć samemu, czasem przedrzeć się przez gąszcz niejasności. Będzie to też wspaniała okazja do poznania ludzi, którzy pasjonują się polską kulturą i bądź potrafią robić rzeczy, które potrafi wykonywać już bardzo niewielu.
Projekt „Polska Be?” opierał się będzie na trzech filarach:
- odwiedzaniu i odkrywaniu historii miejsc zapomnianych, znanych tylko lokalnie.
- zainteresowaniu się polskim folklorem – muzyką, strojami, tańcem, kuchnią, tradycją. Wszystkim.
- przybliżaniu tradycyjnych zawodów wykonywanych na terenie Polski, które w wielu przypadkach są już zawodami ginącymi.
Będę odwiedzał miejsca z pozoru nieciekawe, spotykał się z ludźmi praktykującymi zawody ginące i folklorystami. Postaram się w jasny i czytelny sposób przybliżać każdy z rejonów Polski po prawej stronie Wisły. Taki jest zamysł, dotychczasowe doświadczenie zyskane w podróży podpowiada mi jednak, że po drodze wydarzy się dodatkowo mnóstwo fantastycznych historii.
Wszystko będę opisywał na łamach bloga. Będą wywiady, relacje, fotorelacje, e-booki, i różne niespodziewane ciekawostki oraz akcje.
Zaczynam już teraz. Przewiduję, że cała akcja i przyglądania się Polsce Wschodniej z bliska zajmie mi mniej więcej rok. Działał będę od południa, od Beskidu Niskiego aż po samą północ, po Suwalszczyznę.
I prośba. Jeśli ktoś chciałby się w jakikolwiek sposób przyczynić do powstawania projektu jestem otwarty na propozycje i sugestię. Czy to odnośnie odwiedzenia konkretnych miejsc czy spotkania z wyjątkowymi ludźmi. Zdaje sobie sprawę, że wielu z Was, drodzy czytelnicy, mieszka w tych rejonach więc na pewno możecie powiedzieć na te tematy bardzo dużo. Bardzo liczę na współdziałanie i nowe znajomości!
Wkrótce przeprowadzam się w Beskid Niski i tam będę rozpoczynał zbieranie wszelakich materiałów i wgłębianie się w klimat Polski wschodniej.
Czas na Polskę!
[fb-like]
wydaje mi się, że już trochę zmienia się nastawienie „cudze chwalicie, swego nie znacie” – dla mnie pochodzącej z Dolnego Śląska, a mieszkającej na Mazowszu regiony mi bliskie są mi dość dobrze znane, poza tym staram się eksplorować wschód, który jest tak inny od Dolnego Śląska – z wielu przyczyn…no i nigdy nie pomyślałam o tym jako turystycznej dziurze, przeciwnie. Mam też wrażenie, że jest teraz duży wzrost zainteresowania podróżami po Polsce – widzę to po znajomych, po rosnącej modzie wyrywania się w Polskę na weekendy – co mnie cieszy tym bardziej to fakt wyrywania się ludzi z zachodnich województw do np. lubelskiego, a warszawiaków do, choćby, Wrocławia 🙂 bardzo wskazane, abyśmy się przemieszczali i poznawali, zamiast bazować na stereotypach regionalnych powstałych za komuny 🙂 a z regionu Roztocza polecam na krótką wizytę Biłgoraj i Puszczę Solską 🙂
koniecznie Zwierzyniec (ROZTOCZANSKI PARK NARODOWY) i oczywiście całe roztocze 🙂 polecam i życzę powodzenia 🙂
Szczebrzeszyn, Górecko kościelne, Krasnobród, no i Zamość- polecam!!
Zacząłem prowadzić swoją stronę właśnie z myślą o Polsce Wschodniej, a później się trochę rozrosła i teraz zwiedzam i wyszukuję ciekawe i piękna miejsca w całej Polsce.
Pozdrawiając z Podlasia podsunę jeszcze parę pomysłów. Przede wszystkim Kruszyniany i wizytę w tamtejszym meczecie, Supraśl z monastyrem obronnym i Tykocin ze śladami kultury żydowskiej. Poza tym Kraina Otwartych Okiennic z tradycyjnymi zdobieniami drewnianych domów, Wierszalin, gdzie prawosławny prorok Ilia miał zbudować stolicę świata, Białoruskie wsie, Litewskie wsie… i na pewno dużo dużo więcej…
Polecam Poleski Park Narodowy w gminie Urszulin 64 km od Lublina, spacer nad mokradlami w lesie bezcenne
Bywam i sobie cenie! Szczególnie wiatę nad Durnym Bagnem.
Super sprawa! Bartek, trzymam kciuki!!
Bartku koniecznie pojedź do Bielicznej i zobacz wszystkie cmentarze wojskowe w powiecie gorlickim! W Nieznajowej jest chatka, w której można spać za darmo, tylko trzeba rąbać drewno i nosić wodę ze studni.
Dzięki Kasiu! Cmentarze odwiedzam skrupulatnie. Do Nieznajowej jeszcze nie dotarłem ale udało mi się zajechać do nieistniejącej już wioski Żydowskie.
Genialne to jest, powodzenia Bartek!
Robert, dzięki. I mam nadzieję, do zobaczenia przy najbliższej okazji.
teraz to tylko chyba pod koniec maja na browarze, potem znikam na jakiś czas z Polski 😀
Hej! Tak bardzo cieszy mnie ten projekt! Nawet nie wiem od czego zacząć, więc moze od miejscowości w której mieszkam na stałe – Siedlce! Co prawda same w sobie nie są może niesamowitą turystyczną gratką, ale myślę, ze na tej trasie nie może ich zabraknąć. Co oferują? Kilka pięknych sakralnych zabytków, ratusz, park Ogińskich i…pomniki upamiętniające bitwy stoczone w okolicznych miejscowościach (bitwa pod Iganiami czy bitwa pod Domanicami obie w powstaniu listopadowym – obie wygrane! chociaż pod Domanicami miejsce miała jeszcze inna w czasie II WŚ). Co moge powiedzieć, strasznie chętnie opowiem o wszystkim i oprowadzę! Poza tym, w promieniu 40 km (idealnym na rower, ha!) jest mnóstwo atrakcji takich jak zamek w Liwie (wraz z legendą o Żółtej Damie :p), Budzieszyn i cudowne źródełko, Dom Pracy Twórczej „Reymontówka” czy trochę dalej Góra Krzyży Grabarka, a tuż koło niej malowniczy Drohiczyn! Tak jak pisalam, jesli znajdziesz czas chętnie pokażę to i owo w Siedlcach i okolicy:) Powodzenia!
Będę się przypominał gdy dociągnę już do tych okolic. W kontakcie i dzięki za miłe słowa!
Super projekt. Jestem z okolic, potwierdzam i dołączam.
Wspaniały pomysł ! już miałem się za to zabrać, jednak kiedy zobaczyłem na facebooku twojego posta ! nie ukrywam, przeklinałem że się spóźniłem 😉 ale mam propozycję wpadnij na warmie i mazury do Olsztynka mamy przepiękne muzeum budownictwa ludowego kilka zespołów ludowych, zamek krzyżacki ale co najpiękniejsze rozmaitą Historię i ludzi którzy przeniosą cię w świat przed wojenny jak i powojenny a jeśli chciał byś powalczyć mieczem 11-13 LIPCA odbędzie się bitwa pod grunwaldem nie brakuje nam również przyrody lasy jeziora rzeki urozmaicają nasz krajobraz 🙂 zwierzyny też nie brakuje jeśli lubisz dziczyznę możesz sobie upolować i usmażyć na gorącym ogniu w środku lasu nad gwiazdami 😀 koni nie brakuje cieszą się na widok nowych twarzy 😀 długo by opowiadać wpadaj a zakochasz się w tym miejscu pozdrawiam. Kamil Biegański
Ja ze swojej strony moge polecic smieszne miasteczko Lipsk. Tu znajdziesz muzeum pisanki i panie ktore je tworza, oprocz tego bagna biebrzanskie i bunkry z linii molotowa.
Emil, potwierdzasz moje przepuszczenia na temat tamtych okolic! Jesteś może znad Biebrzy?
Powodzenia Bartku w tym świetnym projekcie 🙂
Zależy mi podwójnie, bo pochodzę z Beskidu Niskiego. Marcin z Wyspowego – ale to już nie Polska „be” 😉
Aniu, a z jakiej miejscowości dokładnie?
Dzięki, wsparcie z Waszej strony to bardzo miła i mobilizująca sprawa.
dokładnie tak! tez mi przyszło niedawno do głowy, ze zaraz za miedzą są rzeczy warte zobaczenia. Sam jestem z „Polski BE”. Wracam tam ze swojej stołecznej emigracji bardzo chętnie. Ostatnio mam tez ogromną przyjemność poznawać prawdziwa kulture i przyrode Karpat. Naprawdę warto! Pozdrawiam!
Świetny projekt! Kibicuję i jestem ciekawa efektów, bo sama jakiś czas temu doszłam do podobnych wniosków: że tak naprawdę nie znam własnego kraju. Marzy mi się wielki trip po Polsce i mieszkanie w każdym jej rejonie przez jakiś czas, zajmowanie się tym, czym zajmuje się lokalna społeczność, nauczenie się, jak przyrządzać regionalne potrawy, poznanie gwar i naleciałości językowych, legend, historii.
Gonimy za egzotyką, a mamy ją na wyciągnięcie ręki.
Ja słyszałam o podziale na Polskę A, B i C. Polską B nazywano np. Bydgoszcz czy Zieloną Górę, Polską C cały malowniczy i przepiękny Wschód..
Jeśli o folklorystów idzie, znajdź koniecznie Pana Mirka z centrum kultury w Suwałkach. On zna się na rzeczy i zna wszystkich 🙂 Dowiesz się (i zobaczysz) wiele o kulturze suwalszyzny, suwalszczyzny zachodniej (można by rzecz również, że wschodnich mazur), a także wileńszczyzny (poniekąd w kontekście mniejszości z okolic Puńska, czy Sejn). Powodzenia! 😀
Pan Mirek, Suwałki, Centrum Kultury – zanotowane 😉
Super Bartek 🙂
Fajnie, gdy tacy światowi, książkowi podróżnicy odkrywają, że oprócz świata istnieje też Polska. I to ta przepięknie leniwa, przespokojna Polska wschodnia 🙂 To trochę tak, jakby zaliczyć studia, a potem wrócić do podstawówki ;P
I wcale nie chcę brzmieć złośliwie, bardzo się cieszę z takiego nawrócenia, życzę powodzenia i trzymam kciuki za przygodę w Polsce „egzotycznej”. A może i u nas znajdziecie jakąś inspirację. Pozdro.
Dzięki za miłe słowa. Niektóre przygody z podstawówki pamiętam równie dobrze jak te ze studiów.
Szperam, szperam, szperam i u Was. Pozdro!
A ja uwielbiam Polskę wschodnią. Jest taka prawdziwa. 🙂 Zagranicę wybieram wychodząc z zasady, że póki mogę to jadę dalej. A to co blisko, nie ucieknie. Ale może to błąd. 😉
Dużo prawdy w tym, co napisałeś, jednak nie we wszystkim mogę się zgodzić. Uważam, że wakacje spędzane w Polsce to w wielu przypadkach topienie pieniędzy. Nie opłaca się jechać w polskie góry czy nad polskie morze, gdyż po prostu jest potwornie drogo. I nie mówię tutaj o CS, czy o spaniu w samochodzie, ale o zwykłej wyprawie dla rodziny z dziećmi choćby nawet. Dla ludzi młodych owszem, Polska to super kraj do zwiedzania, odkrywania i zachwycania się, dla młodych, niewymagających nawet wychodzi cenowo. Do swojej listy możesz dodać jeszcze Zalipie (tzw. malowana wieś, podobno jedyna w Polsce-folklor w żywej postaci), Nowy i Stary Sącz oraz (lokalny patriotyzm się oddzywa) Tarnów 😉 Na pewno będę śledziła Twoje odkrywanie i mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości również zobaczyć miejsca w kraju, które od dawna planuję a zawsze wyprzedzają to dalsze kierunki ze względu na tanie bilety lotnicze…
Nie wiem do końca jak jest z morzem, ale jeśli mówimy o topieniu pieniędzy przy wyjazdach w góry to z takim stwierdzeniem zgodzić się nie można. Agroturystyka – to słowo klucz i jeśli nie potrzebuje się w pokoju złotych kranów i arrasów to można nocować w bardzo dobrych pieniądzach. Do tego schroniska, w których warunki do przebywania z dzieckiem też są wystarczające. Rodzice nie mają obaw żeby przyjeżdżać z dziećmi i da się to zauważyć.
Zalipie. Trafiłem tam kiedyś dosyć przypadkowo. Wrażenie mam takie, że ta wieś powinna być znana na całym świecie. Wspaniałą mają tam tradycję, dobrze, że są jej kontynuatorki. W Zalipiu prężnie działają krewni-potomkowie Pani Felicji Curyłowej, od której wszystko się zaczęło.
Nowy Sącz też odwiedzę jeszcze nie raz. Mam tam świetnego przyjaciela Piotrka, z którym wiem, że nie raz jeszcze wyruszymy na szlak cmentarzy z I Wojny Światowej.
Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie!
Stańczyki zdjecie zrobione przez Anite K
A gdzie? Kojarzy mi się z Mostem Brooklińskim 🙂
Tu Bartek: http://tnij.org/18zgzys Czyli rzut cegłą od najlepszej w Polsce wsi – Użmaudy 🙂
A mi to przypomina bardziej klimat z Władcy pierścieni lub Hobbita ;D
A może zamiast folkloru kultywowanego pięknie np. w lubelskim skansenie, przydrożne kapliczki, chociażby ta: http://www.panoramio.com/photo/89056194 ? Stoi przy drodze z Bychawy (gdzie w czerwcu w malowniczych ruinach urządzane jest święto pierogów [prawdziwe pierogi tylko z kaszą gryczaną, twarogiem i miętą]) do Krzczonowa. W Krzczonowskim kościele jest obraz, który król Sobieski ofiarował po wiedeńskiej wiktorii, jako zadośćuczynienie za kłótnie o miedzę z parafią. I dalej do Pilaszkowic, gdzie ponoć królowa Marysieńka pieluchy prała 😉
Bardzo malowniczy jest też zwyczaj poświęcenia pól i nabożeństwa majowe przy wiejskich kapliczkach, parafialne dożynki – żywy folklor, zwłaszcza, gdy popatrzy się na samochody, którymi „okoliczny lud przybywa”.
I oczywiście można Polskę B pokazać przez pryzmat tradycji i malowniczego ubóstwa, ale może też warto pokazać jak „prosty lud” wsiada do samolotu i z lotniska w Świdniku leci do roboty w Londynie. Warto też pokazać jakich rolniczych sprzętów używa teraz, gdy Fergusony są już niemodne i prawdziwy chłop lansuje się w traktorze John Deere.
A na majowy weekend: rowerem z Lublina do Kozłówki, przez Biadaczkę, Samoklęski, Pryszczową Górę.
pozdrawiam
Takie kapliczki, jak ta stojąca obok Bychawy, to też folklor, i prawdę mówiąc, trudno nie zwracać uwagi na takie rzeczy. Święto pierogów to dla mnie gratka, takich z miętą nigdy jeszcze nie próbowałem. Zdecydowanie mnie zachęciłaś!
„Malownicze ubóstwo” – ten zwrot ma coś w sobie. Szczególnie jeśli chodzi o polny krajobraz.
Dziękuję za wszystkie wskazówki i również pozdrawiam!
Inicjatywa jak najbardziej zacna, godna uwagi i wspracia. Jednak nie do końca zgodzę się z tezami artykułu.
Po pierwsze, pierwszy raz spotykam się z opinią, że rzekomo tzw. „Polska B” jest mniej atrakcyjna turystycznie niż „Polska A”. Przecież biorąc do ręki przewodnik po Polsce, mnóstwo atrakcji polecanych jest właśnie w Polsce wschodniej: Malbork, Pojezierze Mazurskie, Biebrzański P.N., Białowieża, Kazimierz, Zamość, Łańcut, Lublin. Może jeśli wziąć pod uwagę ofertę typu „city-break”, ciężko konkurować z Krakowem, Gdańskiem i Warszawą, ale jeśli chodzi o atrakcje przyrodnicze, Polska wchodnia bynajmniej nie jest dyskryminowana.
Druga sprawa, to porównanie podróży egzotycznych, zagranicznych i krajowych. (Celowo oddzielam tu egzotyczne i zagraniczne.) Myślę, że jako podróżnicy, świadomi, szukamy po prostu innych wrażeń, wybierając wycieczkę do Zamościa, innych gdy jedziemy do Pragi czy Wenecji i jeszcze innych, kiedy celem naszej podróży jest wspomniany przez Ciebie Wietnam. Inne mamy motywacje. Nie wiem, czy da się znaleźć wspólny mianownik dla wrażeń, których dostarczają te podróże. Im dalej się udajemy, tym większą rolę gra czynnik zaskoczenia i niepewności. Zgadzam się – często nie dostrzegamy rzeczy ciekawych tuż przed naszym nosem, ale taką mamy percepcję – nie widzimy tego, co tylko lekko różni się od tego, co spotykamy na co dzień. Żeby to zauważyć, trzeba zapomnieć to, co już się widziało, a to nie jest łatwe.
Oczywiście, podróżowanie w najdalsze zakątki jest modne, często snobistyczne, bo wymaga albo umiejętności albo przynajmniej pieniędzy, przez co jest mniej dostępne. Spotykam wiele osób, którzy „zaliczają” kraje. Fotka na tle piramidy, na tle Taj Mahalu albo z Indianinem wystarczy, żeby przyszpanować przed znajomymi. Obawiam się jednak, że choćbyśmy odkryli 7 nowych cudów świata za Wisłą, nie zmieni to ich podejścia 😉
Tym niemniej, życzę powodzenia i wytrwałości, bo mamy się czym w Polsce pochwalić, a dzięki takim inicjatywom, jak Twoja, będzie tych miejsc pewnie przybywać. Pozdrawiam
Poruszyłeś bardzo ciekawy temat. To prawda, opracowań, monografii, przewodników, broszurek informacyjnych na temat atrakcji Polski Wschodniej nie brakuje. Inspiracji do wyjazdów można zaczerpnąć z wielorakich źródeł. Jednak myślę, że ich istnienie nie do końca przekłada się to na rzeczywiste zainteresowanie regionem. W Bieszczadach czy na Mazurach turystów z roku na rok przybywa, tu również się zgodzę. Mam jednak mgliste wrażenie, że jest to bardziej wynik mody niż racjonalnych pobudek. Gdy jestem 10 raz w Poleskim Parku Narodowym i nie spotykam nikogo, dziwię się. Chciałbym aby te wycieczki na wschód były bardziej świadome i wybiegały poza najbardziej utarte szlaki i główne ośrodki tych regionów. Będę się starał pokazać, że warto.
Zgadzam się w dużej mierze z tym co piszesz w drugim akapicie. Mnie zagraniczne podróże nauczyły spostrzegawczości i łączenia przeróżnych mechanizmów w spójną całość. Dopiero po tych doświadczeniach zacząłem zauważać to w Polsce i ogromne wrażenie robi na mnie to, co czasami tutaj widzę, szczególnie też pewnie z tego względu, że mam możliwość porównać to do tego, co widziałem już gdzie indziej.
Może zmieni, może nie zmieni. Sporo osób na pewno uda się czymś zainteresować. Nie spróbuję to się nie dowiemy 🙂
Dzięki również za wsparcie i także pozdrawiam!
Swietny pomysl! Sama zaczelam odkrywac nasza wschodnia sciane dosyc pozno. Same perelki, piekne drewniane wioski i kolorowe cerkwie w drodze do Puszczy Bialowieskiej, wioski w srodku Puszczy, gdzie ludzie doskonale pamietaja wojne, wystarczy ze uprzejmie podpytasz (i masz ochote na takie historie), Zwierzyniec -miasto w parku z pieknym kompleksem zabudowan starego browaru. Dalej zdecydowanie Suwalszczyzna, inny rytm zycia, inna religijnosc, mnostwo jezior i jeziorek, kapliczek, im mniejsza wioska tym lepiej. I oczywiscie, koniecznie parujace bagna Biebrzy o 4rano (myslelismy wstajac o 3ze to tylko my mamy takie glupie pomysly…tymczasem na Biebrzy bylo calkiem sporo takich wariatow 🙂 oraz domy budowane wzdluz kanalow wodnych, a nie drogi. Jedzenie wspaniale -babka ziemniaczana, kiszka itd. Bajkowy swiat gdzie wojna i Sybir to bardzo zywe tematy. Trzymam kciuki za Twoj projekt, jest swietny 🙂
Dzięki za dobre słowo!
Po tym jak się naoglądałem cerkwi w Beskidzie Niskim wyrażenie 'kolorowe cerkwie’ robi mi z mózgu basen endorfiny.
Znasz może kogoś, kto fotografuje tamte tereny albo jakieś miejsce w sieci gdzie obejrzę porządne zdjęcia znad Biebrzy?
A propos Suwalszczyzny i małych wiosek. Znasz takie miejsce jak Użmauda?
Nie zapuściłam się (jeszcze) bardziej na północ od Augustowa. Ale myślę, że to znakomite tereny.
Na Suwalszczyźnie fotografia to b.popularne hobby, poszperałam w kontaktach, jak wrócą do mnie maile, napiszę Ci pm.
Od jakiegoś czasu męczy mnie ta sama refleksja… Też ciągnie daleko, a własnego kraju nie znam zbyt dobrze. Myśl uwiera i niebawem przyjdzie czas, żeby zaspokoić tę potrzebę:) Kciuków za powodzenie projektu trzymać nie muszę, bo wiem że Ci się uda!:)
Trzymaj, trzymaj. Trzymanie kciuków nigdy jeszcze nie poszło w las 🙂
Brawo! Trzeba promować Polskę i zniszczyć ten schemat podziału. Świetny projekt. Sama planuje odwiedzenie całego kraju a dopiero wyjazd gdzieś daleko za granicę. Polecam Zamość, Guciów, Szczebrzeszyn, kamieniołomy w Józefowie. Ogólnie całe Roztocze ;D
Ja natomiast w ramach wymiany informacji na temat wartych odwiedzenia kamieniołomów polecam ten w Zachełmiu. Aż nie chce się wierzyć, że takie rzeczy można tam znaleźć 🙂
Dziękuję za wsparcie!
Sama wybieram się w rejony Chełma na majówkę, bardzo chciałabym zobaczyć podziemia kredowe oraz okolice miasta. Mam nadzieję zawitać też do Wojsławic, gdzie 'mieszka’ bohater książek o Jakubie Wędrowyczu.
Projekt świetny. Ale stereotyp „wakacje w Polsce gorsze” nie rozbija Polski na A i B – cała jest niedobra. Pozdrawiam z Polski centralnej – niby tej A 😉
Wszystko, co tutaj napisałeś, to szczera prawda. Do niedawna mi również wydawało się, że podróżuję całkiem sporo, trochę świata już zobaczyłem, miałem zajawkę tylko i wyłącznie na wyjazdy zagraniczne (chyba dokładnie z tych powodów, które wyżej opisałeś). Jednak ostatnio dotarło do mnie, że nie mam prawa nazywać się podróżnikiem, skoro tak naprawdę nic nie wiem o własnym kraju. Wstyd mi było, kiedy moi zagraniczni znajomi pytali mnie o Polskę i o różne miejsca, a ja musiałem im odpowiadać, że mimo tego iż mieszkam w Krakowie to nigdy nie byłem w Auschwitz, nie widziałem kopalni w Wieliczce… Wstyd mi było, że we Wrocławiu byłem raz w życiu (10 lat temu), w Poznaniu raz, ale tylko na lotnisku, raz nad Bałtykiem, ale nigdy w Gdańsku czy ogólnie w Trójmieście, o Suwalszczyźnie czy Mazurach nawet nie wspominając. W końcu dotarło to do mnie, że mamy piękny kraj i wiele świetnych miejsc wartych odwiedzenia i nie mamy się czego wstydzić. Dlatego zmieniam swoje myślenie i w pełni popieram twój projekt.
Powodzenia!
Hej, super inicjatywa! W tym roku wybrałem się z rodzicami na krótki tour po wschodniej Polsce i byliśmy absolutnie zaskoczeni! Sami w pewnym sensie byliśmy uprzedzeni co do wschodniej polski, że niby taka zacofana.. A odnaleźliśmy tam coś magicznego, pewną dzikość tych terenów i nieskażenie tak wielkie tych terenów cywilizacją czyni Polskę Wschodnią miejscem gdzie oddycha się z przyjemnością. Marzę o przejechaniu Polski Wschodniej rowerem od Bieszczad po Mazury, a miejsca które polecam to Bieszczady, j.Solińskie, Zamość, Lublin, Białystok, Puszcza Białowieska, Olsztyn i Mazury oczywiście:)
Pamiętam jak właśnie wybrałam się autostopem po wschodniej Polsce. Osoby, które nas zabierły miały bardzo dużo do powiedzenia o swoim terenie. Bardzo mnie to zafascynowało. Czasami zdarzało się, że lepiej znają mój rejon niż ja sama. Czułam się w tej sytuacji niezręcznie. Polecam w szczególności Jezioro Solińskie- czułam się tam jakbym była za granicą (woda, góry, lasy) 🙂 A z miast bardzo bogatą historię ma wspaniały Zamość.
Forty twierdzy Przemyśl tez są ciekawą atrakcją. Niektóre wciąż poukrywane i zarośnięte w lasach i trudno do nich dotrzeć 🙂
Tak, też polecam odwiedzenie tego miejsca. Mój wujek mnie tam kiedyś zabrał. 🙂
Ciekawostka: lubelszczyzna podobno mówi najczystszym i najbardziej poprawnym językiem polskim 😉 a ludzie u nas najfajniejsi, szczerzy i nie owijają w bawełne ;D
Ja z kolei polecam wilczy szaniec w Gierłoży, Stańczyki oraz klimatyczne wsie w Wigierskim Parku Narodowym
Zapraszam do Ełku – dawnego niemieckiego miasta, które to odwiedził nawet Adolf Hitler w średniowieczu co raz przejmowanym przez Polaków aby później zostało odbite przez Krzyżaków(powód, miasto leżało na granicy). Dawny ośrodek niemieckiej śmietanki, za komuny mieliśmy tu więzienie, od paruset lat stoją też tutaj ruiny zamku krzyżackiego. A 14 km od mojego miasta, bo w Prostkach w 1656 roku pokonaliśmy Szwedów i Prusów!
Świetna inicjatywa! Sama pochodzę z południowo-wschodniej Polski (z najdalej wysuniętego na wschód punktu Polski), chętnie opowiadam o tych terenach znajomym i chętnie tam wracam. Odwiedźcie na pewno: Zwierzyniec (Zagroda Guciów), Susiec, Pawłów k. Chełma (Muzeum Garncarstwa i Bednarstwa i Festiwal Pawłowski pokazujący ginące zawody), Kazimierz Dolny nad Wisłą, Zamość.
Hej moja rodzina pochodzi z okolic Hrubieszowa jest tam wiele pięknych i urokliwych zakątków mimo iż to naprawdę „wiocha” Polecam ścieżką śladami Gotów naszych prastarych przodków. byli to ludzi żyjący koczowniczo i pozostawili po sobie wiele pamiatek, można zobaczyć m.in. wykopaliska prowadzone przez nasz lubelski wydział archeo 🙂 Jeśli już wspomniane było o Włodawie to polecam tamte ścieżki tematyczne dotyczące połączenia 3 narodów Białorusi, Ukrainy i Polski. Śladami prawosławia można tam zobaczyć niespotykane cerkwie i naprawde pięknie zachowane księgi i pamiątki. Warto porozmawiać tam ze starszyzną na wsiach, która nie często już niestety ale zdaża się mówi po „chachładzku” nie wiem jak się to pisze po polsku. Ogólnie w Polsce B mieszkam od urodzenia i jest to piękna część Polski
Zapraszam do Poniatowej 🙂
To tutaj mieścił się Hitlerowski Obóz Pracy, gdzie podczas akcji „Dożynki” zginęło 14 tyś. Żydów, a w miejscu mogiły znajduje się do weselny 😉
To tyle promocji swojego miejsca urodzin 🙂
Polecam Frampol – niezwykłe ukształtowanie miejscowości sprawiło, że podczas II WŚ Niemieccy lotnicy urządzili sobie testy celności…
Poczytajcie też o Piotrawinie, jeśli Was zainteresuje, służę pomocą 🙂
Wojtek
Wojtku, czyżbyś lubił łączyć historię i podróże? 🙂
Piotrawin bardzo sobie cenie. Nie tylko ze względu na doskonały widok na Wisłę, ale też bardzo mi się podobają tamtejsze jabłoniowe sady.
Niestety lub stety podróże łączę wyłącznie z odpoczynkiem, no czasem liźnie się nieco historii przed wyjazdem.
Historię tych miejsc znam ponieważ, prócz Frampola, są mi bliskie 🙂
W Piotrawinie mieszka moja babcia, która zawsze opowiadała mi całą historię, która jest spisana na kościelnej tablicy 🙂 W Piotrawinie mam sad 😉
Latem z tamtejszych kamieniołomów widać Góry Świętokszyskie 🙂
To zapisuję się na jabłko z widokiem na Łysicę 🙂
Bardzo popieram! 🙂 Mam nadzieję, że dzięki temu sama też poznam trochę miejsc wartych odwiedzenia, bo pół roku temu przeprowadziłam się do Lublina ze Szczecina właśnie po to, żeby trochę się zaznajomić z tą częścią Polski.
Dzięki!
Coś przykuwającego uwagę rzuciło Ci się w oczy do tej pory? A może masz jakieś ogólne spostrzeżenia o różnicach między zachodniopomorskim a lubelszczyzną? Jestem ciekaw.
Świetna akcja! Stare Brusno i Radruż to miejsca naprawdę warte zobaczenia. W Starym Bruśnie ludzie zajmują się/zajmowali kamieniarstwem, więc pasowałoby to do profilu zwiedzania. Atmosfera niesamowita! Ps. Jeśli byłbyś zainteresowany odwiedzeniem okolic Tomaszowa Lubelskiego, służę pomocą 🙂
Pochłonąłem właśnie książkę o kamieniarzach ze Starego Brusna. Wybieram się tam przy najbliższej okazji.
Okolicami Tomaszowa jestem zainteresowany więc pomoc z pewnością się przyda!
MIałem właśnie zaproponować te okolice ! W tamtym roku zapuszczaliśmy się z kumplami po starych grekokatolickich cmentarzach, a ten w Starym Bruśnie, położony w lesie, robi niezłe wrażenie, serio trzeba mieć jaja żeby tam pójść o zmroku. Poza tym bunkry w ok. Lubyczy Królewskiej, ruiny cerkwi w Hucie Różanieckiej i dużo wiejskich klimatów gdzie diabeł mówi dobranoc.
Ogólnie sam mam zamiar zgłębić te tereny w najbliższym czasie, jest jeszcze kupe inny atrakcji w tych okolicach o których mało kto słyszał.
Jak będziesz się wybierał to daj znać koniecznie, z chęcią się zapuszczę/podpowiem.
PS. Świetna prelekcja na dzisiejszych Kontynentach 😉
Tak naprawdę to żałuję, że obejrzałem już kilka zdjęć cmentarza w Starym Bruśnie. Pierwsze wrażenie na żywo, bez wcześniejszego oglądania obrazków na pewno byłoby mocniejsze.
Będę się wybierał, dam znać, pójdziemy po zmroku:)
Dzięki, ogólnie całe Kontynenty były bardzo udane!
3mam kciuki!!! A nawet 3mamy kciuki, bo 1/2 motyli jest z Beskidu Niskiego 🙂
Świetny pomysł! Będę czekał na dalsze relacje!
Sam planuje w tym roku przejechać wschodnią ścianę rowerem 🙂
Witaj w klubie 🙂
od kiedy tańczę w zespole [15 lat już] folklor to moja druga/trzecia miłość po podróżach i tańcu. Zawsze mnie dziwiło, że dla nas Polaków to wiocha. To się trochę zmienia po klipach Donatana i wszechobecnej modzie na pochodne folkloru, a ja chustę góralską noszę juz od dawien dawna, a nie dlatego, że panuje moda na to. Interesuje sie folklorem i polską tradycją i dla mnie to jest tak normalne jak zainteresowanie hip-hopem czy czyms innym, w razie czego służę pomocą:)
Pozdrawiam