Skip to main content
search
0

 

Akylbek wstał od stołu i powiedział, że idzie poszukać koni. Zostaliśmy sami w pokoju gościnnym domu jego ciotki. Akurat gdy kończyłem jeść chleb ze świeżym masłem wrócił i powiedział: „chodźcie”. Wyszliśmy, za płotem stały dwa konie. Bez pytania wsiadłem na jednego i poczułem się jakbym właśnie postawił stopę na nieznanym lądzie.

Zaklinowałem nogi w przykrótkich strzemionach i ruszyłem. Rozkopaną wiejską drogą, która rozdzielała szpaler zarastających chwastami zaniedbanych gospodarstw zmierzałem ku asfaltowej drodze z rzadka uczęszczanej przez samochody. Nie była to wymarzona okolica: łąki, góry, dzikie przestrzenie, to wszystko miało mnie czekać za 3, 4, 5, dni, ale już jechałem konno przez Kirgistan, a dokładnie przez obrzeża mikroskopijnej wsi Vorontsovka. W niej zarejestrowałem w głowie nową szufladę, szufladę oznaczoną trzema wielkimi literami K O Ń. Do niej, z każdą kolejną chwilą jazdy wierzchem, trafiały wszelkie impresje zrodzone w bólach tyłka obijanego co krok o twarde siodło.

Obrany sposób przemieszczania się potrafi zdefiniować, zaprogramować podróż. Jest jednym z czynników, od którego zależy odbiór rzeczywistości podczas podróży, niesie ze sobą całą osobliwą gamę udogodnień i uprzykrzeń. Rowerzyści chwalą sobie swobodę i idealne tempo, ale jak jest pod górę, trzeba się ostro napracować, autostopem łatwo o przygody i niepowtarzalną przewrotność, lecz gdy trzeba czekać na okazję dłużej niż kilka godzin, przestaje się podobać, pieszo – zawsze dumnie, bo tylko siłą własnych mięśni, najbardziej pierwotnie, ale wymaga ogromnego przygotowania psychicznego i fizycznego, samochodem – komfortowo, ale już trudniej zbliżyć się do prawdziwych osobowości lokalnych mieszkańców, wreszcie konno.  Podróżowanie konno łączy elementy stanowiące istotę innych sposobów na przemieszczanie się ale ma w sobie jeszcze coś specjalnego.

Zastanówmy się najpierw jakie wady i zalety, jako środek transportu, posiada koń na tle innych sposobów na przemieszczanie się.

Tempo

Konno podróżowaliśmy wolno, 30-50 km dziennie. W podróży jest to tempo bardzo wygodne. Można przemieszczając się oglądać i podziwiać, zatrzymywać co krok bez poszukiwania miejsca na parkowanie. Można też dość sprawnie pokonać dłuższy odcinek. Jest jednak spore ograniczenie prędkości oraz tego ile można dziennie przejechać.

konie

Wysiłek i komfort

Czy trzeba mieć kondycję? Czy trzeba przygotować się na niewygodę? Jazda konna wymaga dużo więcej wysiłku niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Nieustanna praca nóg podczas biegu, utrzymywanie sylwetki są dość wyczerpujące. Tak, pamiętam, że to koń biegnie, ale siedząc w siodle też można się porządnie zmęczyć. Czy komfortowo? Owszem. Siedzimy i rządzimy. Od nas zależy tempo, kierunek jazdy i zarządzanie jej czasem. Gorzej jeśli trafi się kiepsko dopasowany sprzęt, ale jest to okoliczność, która może jedynie odrobinę pogorszyć standard. Jazda konno jest absolutnie wygodna w kontekście przemieszczania się.

konie

Odpowiedzialność

Ogromna. O konia trzeba podczas podróży dbać jak o samego siebie i mieć ustawione radary na odpowiednią częstotliwość gdyż zwierzę nie ma, wzorem deski rozdzielczej, żadnej kontrolki, która się zaświeci, gdy coś będzie nie tak. Trzeba umieć zorientować się w predyspozycjach i charakterze konia. To największa różnica pomiędzy jakimkolwiek innym środkiem transportu, a jazdą konną.

konie azja

Koszt

Symboliczny, jak przy okazji podróżowania rowerem. Oczywiście pod warunkiem, że weszliśmy już w posiadanie zwierzęcia. Koń podczas podróży będzie posilał się korzystając z nieograniczonego szwedzkiego stołu zastawionego przez naturę. Darmowe paliwo. W takim kraju jak Kirgistan nie przewidziano również usług hotelowych dla koni ale kwestia noclegów nie powinna być problematyczna.

Wszystkie te przymioty podczas podróżowania po Kirgistanie wydały mi się bardzo przyziemne. Gdy spędzałem czas konno w górach, mijałem stada pasących się zwierząt wklejonych w zielone łąki, wyjeżdżałem i zjeżdżałem z kolejnych przełęczy, kłaniałem się pasterzom ale w ogóle mnie nie obchodziło ile sama jazda kosztuje, czy się męczę, jak szybko dojadę. Docierało do mnie natomiast to, że znajduję się w obszarze topograficznym, jak i emocjonalnym, dostępnym tylko dla entuzjastów jazdy konnej. W miejsca, w których byłem, nie dotarłbym ani rowerem, ani samochodem, tym bardziej pociągiem czy autobusem. Kraina zarezerwowana była dla tych, którzy poruszają się bez żadnych mechanicznych napędów.

Emocjonalnie natomiast było to coś pomiędzy absolutną swobodą w podejmowaniu decyzji a strachem. Mogłem zrobić co mi się podoba, pojechać w każdą stronę, dowolnym tempem, czułem wolność, która tak często przewija się w relacjach turystów i podróżników, ale czułem też zlekceważenie wobec wszystkiego. Ja, mój, koń i przestrzeń, a resztę szlag niech trafia. Wplatał się w to od zaplecza lęk uzasadniony bezradnością w przypadku nieprzewidzianych wydarzeń. Gdyby pasterze postanowili nagle obić mi twarz i zabrać konia mógłbym tylko jęknąć. Gdyby koń źle stanął podczas wspinaczki wskutek czego osunęlibyśmy się ze zbocza do rzeki szukano by mnie do dzisiaj. Trwałem więc w euforii znanej odkrywcy tajemniczych krain podszczypywany przez niepewność i naturalną obawę przed tarapatami.

Dzięki tej emocjonalnej fuzji odkryłem w jeździe konnej sztukę. Coś, czego nie może mi dostarczyć autostop, rower, pociąg, awionetka czy motocykl. Koń nie jest środkiem transportu służącym do poruszania się po wyznaczonych dla niego trasach. Jest istotą oswojoną przez człowieka tysiące lat temu, na przestrzeni dziejów pomagającą m.in. w pokonywaniu odległości, mogącą pogrążyć lub wznieść na wyżyny. W zależności od stopnia opanowania sztuki jazdy konnej, relacje ze zwierzęciem potrafią zacieśniać się jeszcze bardziej i kreować nowe, nieznane dotąd stany. Pole do popisu jest tak ogromne a arsenał środków do wykorzystania tak zasobny, że wsiadając na konia można poczuć się jak malarz ze świeżą paletą farb stojący przed czystą sztalugą. Mnie udało się już rozpocząć wstępne szkice. I przy tej koncepcji pozostaję, bo jestem przekonany, że będzie ona lepsza niż inne.

Dołącz do dyskusji! 6 komentarzy

  • Barbara pisze:

    A jak z dopasowaniem sprzętu do konia? Jeśli sprzęt jest źle dopasowany to nie tylko zmniejsza komfort ale naraża zwierzę na trwały uszczerbek na zdrowiu… Widzę też, że koń jest dość mały jak na dorosłego mężczyznę. Nie chcę z góry oceniać, ale turystyka z udziałem zwierząt często wiąże się z ich cierpieniem i zaniedbaniem i obawiam się, że i w tym przypadku dobro zwierząt może być pomijane zarówno przez właścicieli jak i turystów (często z niewiedzy).

  • Jagna pisze:

    Wydaje mi się, że do wszystkich innych środków transportu jednak tak się nie przywiążemy jak do zwierzęcia. I w innym wypadku nasza relacja do środku transportu nie odegra tak ważnej roli. Świetny tekst!

  • Magda Kajzer pisze:

    Nigdy bym nie pomyślała, że jazda konna jest sztuką. A tu proszę! Można? Można. :). Świetna historia.

  • Bartek, piękna podróż, piękne refleksje i piękne zdjęcia. Szalenie zazdroszczę tej przygody. Kirgistan to zdecydowanie jedno z miejsc, które chcę zobaczyć przed śmiercią.

  • Tusia pisze:

    Świetnie napisane!

Miejsce na Twój komentarz

*