Autor:

Kamila Ocimek

Miejsce:

Ukraina (Lwów, Symferopol, Teodozja, Bakczysaraj, Jałta, Eupatoria, Odessa)

Czas podróży:

17 dni

Ilość pokonanych Km:

4000

Ilość osób:

2

Noclegi:

We Lwowie nocowałyśmy w schronisku młodzieżowym na Czukaryna 9 (do tej pory pamiętam) i raz u nowo poznanych Polaków na imprezie integracyjnej. W kolejnych miastach, na dworcach zaczepiały nas tzw. „babuszki”, oferujące noclegi – raz tańsze, raz droższe – u siebie w domach, na działkach, w altankach itp.

Koszty na osobę zł:

Ok. 1000 złotych. To całość podróży, do której zaliczał się transport (koleje i autokary na Ukrainie są niesamowicie tanie), noclegi (najdroższy kosztował 26 zł., najtańszy 12zł.), wyżywienie (czasem bywałyśmy w restauracjach, barach, ale głównie jedzenie we własnym zakresie. Wszystko dostępne, a owoce i warzywa, nie dość,że piękne, soczyste i smaczne to jeszcze śmiesznie tanie), alkohol ( bo jak tu nie spróbować ukraińskich win i piw), bilety wstępu (choć nie wiem czy warto nawet wspominać o sumie 50 groszy jako opłatę za wstęp np. do kościoła czy innej świątyni) czy przejazdy np. kolejką górską.

Środki transportu:

buty, kolej, inne

Wskazówki dotyczące odwiedzonego kraju:
  • Przede wszystkim: nie bać się!!! wszyscy straszyli, że na Ukrainie jest dzicz, bieda i niebezpieczeństwo. Ani razu tego nie odczułam, nawet jeśli o 3 w nocy przechadzaliśmy się po plaży czy mieście.
  • Trzeba opanować podstawy rosyjskiego, lub chociażby posługiwać się (dobrze przez nas wypracowanym) językiem polsko-rosyjskim, żeby móc się targować z „babuszkami”. Hasło: „My nie bogate ruskie turisty, my studenty z Polski” niejednokrotnie obniżało sugerowane koszty noclegu. Ponadto wszystkie napisy są w cyrylicy, łącznie z nazwami miejscowości umieszczonymi na dworcach czy plakietach autokarów. Angielski nie przydaje się wcale, chyba, że jak w naszym wypadku, spotka się turystów z Australii (!)
  • Ukraina to nie jest raj dla wegetarian. „Coś bez mięsa” było niezrozumiałe, nie z racji bariery językowej, a obyczajowej. W spojrzeniach kelnerów od razu nasuwało się pytanie: „Jak to można nie jeść mięsa?”
  • Należy dokładnie przedstawić swoje wymagania jeśli chodzi o miejsce noclegu. Z doświadczenia wiemy,że 5 minut do morza, nie równa się 5 minutom do plaży, a na przykład do portu.
Wskazówki dotyczące obniżenia kosztów podróży:
  • Przede wszystkim podróżować koleją lub autokarami. Zawsze na dworcach znajdują się naganiacze oferujący taksówki. Raz z nich skorzystałyśmy, zapłaciłyśmy trzy razy więcej niż za autokar, ale wtedy ze zmęczenia nie miałyśmy siły szukać autokaru. Choć to wcale nie wymaga wielkiej filozofii – zawsze w pobliżu dworców znajdują się stoiska autokarowe, które dowiozą nas wszędzie. Z taksówek wartko za to korzystać w centrach miast – tam są tańsze, ale obniżając koszty można podróżować marszrutkami – małymi miejskimi busikami, w których suma za przejazd wynosi góra 2 zł.
  • Jeśli chcemy oszczędzić na jedzeniu to zakupy wyłącznie na bazarkach – owoce i warzywa to coś niesamowitego – wybór, kolor, zapach, smak i…cena – wszystko na plus.
  • Ceny noclegów należy targować, „babuszki” zawsze zawyżają cenę, a jak im coś nie pasuje to udają, ze nie rozumieją – nie prawda. Gdy się odchodzi się do „konkurencji”: to zawsze rozumieją i zgadzają się na nasze warunki – oczywiście rozsądne dla obu stron.
Opis:

 

Wyjazd z Katowic,przez Przemyśl,Medykę i przejście graniczne, następnie do Lwowa.
Start Lwów:2 noclegi.Pierwszy załatwiony przez przypadkowego Andrieja,który nawet zapłacił za dojazd na miejsce(groszowe sprawy, ale liczył się gest).Całe schronisko było dostępne dla nas, ale drugiej nocy o nas zapomniano i żeby wydostać się z ośrodka, musiałyśmy skakać z pierwszego piętra.Lwów nieziemski.Gdybym mogła to chodziłabym w nieskończoność po alejkach,odkrywających coraz to nowe urokliwe miejsca.
Stacja 2:Symferopol.Po dwudziestopięciogodzinnej podróży ambiwalentne uczucia toczyły ze sobą walkę.Z jednej strony zmęczenie dwudziestopięciogodzinną podróżą, z drugiej chęć przygody.
Stacja 3:Eupatoria.
Stacja 4.Bakczysaraj.Wystarczy odjechać kilka kilometrów od dworca, w głąb, aby dostać się do skalnego miasta, gdzie skały, rzeźba terenu i widoki „płaskich gór” już nie poddają w wątpliwość tego, dlaczego Mickiewicz zachwycał się Krymem pisząc swoje Sonety Krymskie.
Stacja 5:Jałta: Las Vegas wschodu. Życie nocne, które tam panuje jest jedną wielką zabawą i czego nie należy ukrywać: pijaństwem.Choć przed wstępem na deptak gromkim wzrokiem spogląda pomnik Lenina(dosyć częsty widok na Ukrainie),nie przeszkadza to turystom i mieszkańcom dobrze się bawić.Z Jałty należy(wręcz obowiązkowo) dojechać do Gaspry.Widok Jaskółczego Gniazda w blasku zachodzącego słońca był spełnieniem długich marzeń o podróżny na Krym.
Stacja 6: Teodozja. Lazurowe morze (choć Czarne) ciągnęło do kąpieli.
Stacja 7: Odessa. Antyczność i bajeczność nazwy była wprost proporcjonalna do wrażeń. Przechadzki po mieście, skok ze „stopieńków” odeskich, Arkadia w Odessie – czyli bajkowa plaża,arbuz i szampan nocą na plaży – były kwintesencją wszystkiego.
Stacja początkowo-końcowa:Lwów i droga do domu
Pomimo mijającego już roku od tych wakacji, czujemy jakby to było wczoraj i ciągle żyją w nas tamte emocje, świadomość, że wszystko zrobiłyśmy same, na własną rękę i co najważniejsze: chcemy jeszcze! Więcej, więcej!

 

 

 

 

[fb-like]