Miejsce: Hiszpania – Barcelona
Czas: 10-14.04.2011
Skład: 2
Liczba przebytych kilometrów: ok. 5202 km
Sposób transportu: samolot, autobus, pociąg, pieszo
Noclegi: couch surfing, plaża
Wskazówki:
- przejazd z lotniska w Gironie do Barcelony to duży wydatek jak na pierwszy dzień, warto spróbować złapać stopa
- strzeżcie się brania walizek na kółkach w takie podróże 😀
- stacja pociągowa w Gironie jest otwarta dopiero od 5.30, u nas niewiedza o tym skończyła się godzinną kimą pod jej wejściem
- podróżując po mieście metrem chyba najbardziej opłacają się bilety 10-przejazdowe, wychodzą 2 razy taniej niż jakby kupować pojedyncze
- jeśli zakupy to tylko w carrefour, lidl itp.
- granica między normalną plażą, a tą dla nudystów jest ciężko zauważalna 😛
- koło 4 nad ranem błogi sen na plaży może przerwać pług ją orzący 😀
- według nas nie warto wchodzić do tych wszystkich domów Gaudiego za taką cenę biletów jakie są
- natomiast warto wydać te kilkanaście euro na oceanarium – jest zniewalające
- międzynarodowa legitymacja studencka! Jeśli ją posiadacie, koniecznie zabierajcie ze sobą, ponieważ jest dla jej posiadaczy wiele zniżek na wejściówki itp.
- polecamy wieczorny spacer między kamieniczkami, gdzie i kiedy nie ma już turystów, byle nie zapędzać się zbytnio pomiędzy nie, ponieważ może być niebezpiecznie. W trakcie takich spacerów można natrafić na bardzo ciekawe, stare i niemal zapomniane miejsca
Koszt:
- samolot 190 zł/os.
- pociąg – 6,40 euro/os.
- autobus – 12 euro/os.
- metro – 6,5 euro/os.
- bilet wstępu do oceanarium – 14,30 euro/os.
- jedzenie – 9 euro + 8zł/os.
Suma: za dwie osoby 396zł i 97 euro
Opis:
Może zaczniemy od tego, że przypadkową spotkałyśmy na lotnisku 2 znajome ze szkoły, które leciały tymi samymi lotami i stały się naszymi towarzyszami podróży J.
Po przylocie przez nasze skąpstwo szłyśmy 16 km (połowę drogi autostradą :P), przez 4h, od 1 do 4 nad ranem do stacji w Gironie wiele razy gubiąc się po drodze i rozwaliłyśmy 2 walizki 😛 do tego, jak już dotarłyśmy okazało się, że stacja jest czynna od 5.30, więc miałyśmy nocleg pod stacja 😀 i posiłek pod nią, ale jak wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy mimo zmęczenia i rozwalonych walizek była to niesamowita przygoda i żadna z nas tego nie żałuje J.
Niezapomniany był też piknik na plaży z Polkami spotkanymi w hotelu, późniejsza kąpiel w nocy w morzu, noc na plaży –tańczenie salsy na niej o 2 w nocy z naszymi hostami. Samo to, że trafiłyśmy na ludzie z CS na jakich trafiłyśmy było chyba najlepszą rzeczą w całym wyjeździe – niesamowici ludzie 😉 Ciekawa też była przygoda z murzynem, który mi się oświadczył, a potem nie chciał się odczepić, ucieczka przed nim i przebieranie żeby mnie nie poznał.
Także miałyśmy okazje widzieć jedną z tzw. „wystawek” kiedy Hiszpanie wystawiają na ulice różne im już niepotrzebne meble, książki itp., aby inni mogli z nich skorzystać. Oczywiście my z nich skorzystałyśmy J,ale tylko chwilowo siedząc na starych krzesłach, oglądając te rzeczy i obserwując przechodzących ludzi.
Zwiedziłyśmy wiele miejsce, widziałyśmy dużo wykorzystując czas jaki mamy do maksimum. Miasto robi ogromne wrażenie J jest przepiękne. Będąc jeszcze tam obiecałyśmy, że tu na pewno wrócimy.
Kasia Ludwin
[fb-like]