Autor:
Kinga i Kamil
Miejsce:
Wenecja, Ca’ Savio, Salzburg
Czas podróży:
14.07-19.07.2013
Liczba przebytych Km:
3000
Ilość osób:
2
Koszy na osobę w zł:
Dojazd
- carpooling – ok. 180 zł za gaz w obie strony, na jedną osobę
- pociąg i bus Lublin – Kraków i z powrotem 78 zł na osobę
Nocleg
- camping Portobello w Ca’ Savio – 230 zł za dwie osoby przez 3 noce
- camping w Salzburgu – ok. 90 zł dwie osoby jedna noc
Prom z Punta Sabbioni do Wenecji – 9 € w obie strony, czyli oboje zapłaciliśmy ok. 77,5 zł
Obiad w Portogruaro – ok. 45 zł
Obiad w Czechach – ok. 90 zł
Inne wydatki, jak włoskie wino, wielkie bezy, tradycyjny austriacki Almdudler itp. ok. 90 zł
Przybliżony koszt na osobę: 590 zł
Środki transportu:
samochód, buty, inne
Jak tanio się przemieszczać? Jak tanio dotrzeć?
Tanio można dotrzeć tak jak my – carpooling 🙂
Do Wenecji od strony Punta Sabbioni najlepiej dotrzeć promem, najtańszy jest Marco Polo 4,5 € w jedną stronę
Warto też chodzić na piechotę, nawet jeżeli można by podjechać autobusem 😀
Noclegi (Gdzie tanio spać?)
Postawiliśmy na cywilizowane miejsce – camping Portobello, chociaż plaża wyglądała równie zachęcająco 😉
Co warto zjeść? (Regionalne potrawy i ich ceny)
W Wenecji warto zjeść niedrogą, a bardzo smaczną pizzę, z wyglądających na fast-foodowe lokali. Za baaardzo duży kawałek 3,5 €
Ogółem jak jest się we Włoszech to grzechem jest nie spróbować ich makaronów, niestety nie znaleźliśmy taniego miejsca na taką atrakcję, w przeciętnej restauracji koszt ok. 11 €
W Austrii warto zaopatrzyć się w pyszny ziołowy napój – Almdudler
Cenne wskazówki dotyczące odwiedzanego miejsca:
- Włosi nie najlepiej mówią po angielsku, więc warto przyswoić sobie chociaż kilka podstawowych zwrotów aby się z nimi dogadać 🙂
- Sjesta, sjesta jeszcze raz sjesta, trzeba pamiętać że od ok 13 do 15 życie na ulicach zamiera, nie da się nic kupić, zjeść, wymeldować.
- Mapa w Wenecji jest konieczna, mimo że na budynkach znajdują się strzałki kierujące do znanych miejsc, najlepiej omijać często uczęszczane trasy i poszukać klimatycznych cichych uliczek.
- Na niektórych placach w Wenecji znajdują się „fontanny” z wodą nadającą się do picia.
- Jedzenie kupować tylko w marketach, w zwykłych sklepach ceny są kilkukrotnie wyższe.
- W Austrii nie jest oczywiste, że na stacji sami nam zatankują gaz, warto się wcześniej dowiedzieć jak to zrobić 🙂
Opis:
Długo nie mogliśmy się zdecydować gdzie wybierzemy się na nasze pierwsze samodzielne wakacje, jako że jesteśmy jeszcze w liceum fundusze również mocno ograniczone. A marzenia szalone – morze, góry, jak najdalej 😀
W pierwszych planach były Bieszczady, ale szukając taniego dojazdu Kamil znalazł carpoolingową okazję – za dwa dni do Wenecji ze studentami z Krakowa. Na początku myślałam, że to żart, ale już dwie godziny później był z nimi wstępnie umówiony. Rodzice nie byli zadowoleni gdy usłyszeli, że za dwa dni wyjeżdżamy do Włoch. Sama byłam trochę przestraszona wizją tego, że już za chwilę ruszamy w nieznane, a nawet nie mieliśmy znalezionego noclegu. Ale byliśmy gotowi na to by spać gdziekolwiek, za cenę niezapomnianej przygody 🙂
Z Lublina wyruszyliśmy o 1 w nocy, a już o 23 tego samego dnia byliśmy w Wenecji, nasi współtowarzysze podrzucili nas w okolice Ca’ Savio (bo zależało nam na morzu) i pomogli szukać noclegu, co ze względu na finanse i moją niepełnoletniość nie było takie łatwe:) w końcu koło północy udało się, camping nie wyglądał jak te wszystkie kilkugwiazdkowe, ale był prawie o połowę tańszy i byli w nim sami włosi:) Do morza bliziutko więc już na drugi dzień wyruszyliśmy tam odpoczywać po ciężkiej podróży. Kolejnego dnia spacer po okolicy i Wenecja. Można po niej łazić bez końca zachwycając się piękną architekturą. W sklepie na uboczu chcieliśmy kupić czerwone wino, ale był problem żeby dogadać się ze sprzedawcą – starszym Włochem, więc wyszliśmy z butelką białego ale za to bardzo dobrego winka 🙂 Trzeciego dnia ruszyliśmy na Salzburg, zatrzymując się jeszcze w Portogruaro na włoski obiad.
Na miejsce dotarliśmy późnym wieczorem, znaleźliśmy camping z pięknym widokiem na panoramę miasta i góry za nim. Wspólnie ze studentami z Krakowa wypiliśmy nasze włoskie winko.
Następnego dnia wyruszyliśmy pozwiedzać miasto, które swoją drogą jest bardzo piękne, a niecały dzień to zdecydowanie za mało żeby się tym nasycić:)