Autor:
Emilia Smolka
Miejsce:
Azja Pd.-Wsch. (Tajlandia, Kambodza, Wietnam, Laos) + Indie
Czas podróży:
7 miesiecy i jeszcze trwa
Ilość pokonanych Km:
–
Ilość osób:
–
Noclegi:
tanie guesthouse’y, couchsurfing, namiot, plaze, klasztory i swiatynie
Koszty na osobę zł:
ok. 19 000zl uwzgledniajac 4bilety lotnicze (Kijow-Bangkok: 1235zl, Phuket-Chiang Mai: 380zl, Bangkok-
Kalkuta ok.380zl. Delhi- Praga: ok. 1100zl)
Środki transportu:
–
Wskazówki dotyczące odwiedzonego kraju:
-w Azji Pd.-Wsch. Na kazdym rogu sa pralnie, gdzie za ok.dolara wypierzemy kg ciuchow. W Indiach
trzeba sie juz raczej nastawic na pranie reczne i nie polecam tu zabierania jasnych ciuchow- brudza sie
blyskawicznie
-na podroze indyjskimi pociagami sypialnymi warto zaopatrzyc sie w cienki jedwabny spiwor- ja swoj
kupilam za $2 w Wietnamie
-warto zabrac ze soba dlugie spodnie i T-shirty bez wielkich dekoltow- we wciaz konserwatywnej
Kambodzy i Indiach bedziemy sie tak czuc bardziej komfortowo
-Indie sa rajem dla wegetarian, w niektorych ich czesciach w ogole nie znajdzie sie miesa, a nawet jajek
-w Bangkoku polecam jedzenie uliczne w Chinatown, w Wietnamie- swieze (nie smazone!) sajgonki,
ktore sie samemu zawija i mocna kawe ze slodkim mleczkiem skondensowanym, w Indiach- mleczne
ciastko ‘kalamand’ I dose smazona na oleju kokosowym w Kerali
-smak prawdziwych Indii to tez jedzenie z pielgrzymami w swiatyniach- szczegolnie polecam te w Hampi
i Amritsarze (w Amritsarze mozna tez za darmo przenocowac w dormitorium nalezacym do Zlotej
Swiatyni- super doswiadczenie!)
-codzienna ceremonia zamkniecia granicy indyjsko-pakistanskiej w Attari to najlepszy show, na jakim w
zyciu bylam- kupa smiechu! 🙂
-dziewczyny! Indie to kosmetyczny raj- mnostwo tu naturalnych specyfikow za grosze, ale w Azji Pd.-
Wsch niemal wszystko, nawet dezodoranty zawiera skladnik wybielajacy, wiec warto zabrac swoje
kosmetyki, jesli chcecie sie opalic 😉
Wskazówki dotyczące obniżenia kosztów podróży:
-podrozujac po Azji Pd.-Wsch. samemu warto zatrzymywac sie w dormitoriach- to tansza opcja niz pokoj
i poznaje sie tam najwiecej ludzi
-warto sledzic strony typu agoda.com. Bywa, ze, szczegolnie poza szczytem sezonu, znajdziemy tam
naprawde atrakcyjny pokoj w hotelu z basenem w cenie najtanszego obskurnego guesthouse’a
-laptop/netbook lub chocby smartfon to podstawa, bo darmowe WI-Fi jest praktycznie w kazdym hotelu
czy knajpce (jedynie w Indiach czasem sie trzeba naszukac)- oszczedzamy na kafejkach internetowych
-zamiast chemicznych repelentow na komary (DEET itd), polecam prosty, ale sprawdzony sposob-
darmowa aplikacja na telefon “Anti Mosquito”, ktora wydaje dla nas ledwo slyszalny, a dla komarow
nieznosny dzwiek
Opis:
2 miesiace ciezkiej fizycznej pracy. Wiele wyrzeczen i jeden cel- zobaczyc swiat. Spelnic marzenia z
dziecinstwa i udowodnic sobie, ze “sab kuch milega”- co w jez. hindi znaczy “wszystko jest mozliwe”.
W koncu dlugo wyczekiwany listopad 2011. Kijow. Strach przed nieznanym. I przed pierwszym tak
dalekim lotem. Mroz i snieg. Kilkanascie godzin pozniej w Bangkoku 38°C i niezapomniane uczucie
towarzyszace wyrzuceniu starego zimowego plaszcza. Z nadzieja, ze nigdy juz nie bedzie mi potrzebny.
Bo to podroz pierwsza, ale majaca odmienic moje zycie.
Jezdze niskobudzetowo, spiac w najtanszych hotelach, jakiekolwiek by one nie byly, czasem korzystam
z couchsurfingu, jem w lokalnych knajpkach i na ulicznych stoiskach (jestem szczesliwa posiadaczka
tolerujacego wszystko zoladka), ale tak podrozuja tysiace osob i o tym napisano juz wiele.
Tym razem jednak na swojej drodze spotkalam Francuza, ktory BEZ PIENIEDZY jedzie na Antarktyde. I
to byl najciekawszy etap mojej podrozy. To on nauczyl mnie, jak w hindi powiedziec, ze wszystko jest
mozliwe. Sab kuch milega! Teraz to moje ulubione powiedzenie.
Dolaczylam do niego na dwa tygodnie. Spalismy na podlogach swiatyn, na plazach i w opuszczonych
budynkach. Jezdzilismy wylacznie stopem. Jedlismy mango i kokosy prosto z drzewa, stolowalismy sie
tez w swiatyniach Sikhow i Hindu. Jedyne, na co wydawalam pieniadze to butelkowana woda.
Czasem ludzie, zachwyceni pomyslem takiej podrozy, zapraszali nas na obiad, ale zdarzalo sie tez, ze byli
chamscy i ze zloscia mowili: “po co przyjezdzacie do mojego kraju, jak nie macie pieniedzy?”.
Bywaja ciezkie chwile, samotne wieczory, a czasem i tesknota za dawnym, wygodnym, choc nudnym
zyciem. Ale przede wszystkim mnostwo wspomnien, slonce niemal kazdego dnia i, co najwazniejsze-
satysfakcja, ze mialo sie odwage zrobic ten pierwszy krok, rzucic wszystko i odmienic swoje zycie.
Po wiecej zapraszam na bloga – > emiwdrodze.wordpress.com
[fb-like]