Skip to main content
search
0

Pewnie zastanawialiście się w jakim języku opublikowaliśmy w poniedziałek tekst i dlaczego. Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w drugiej części postu, a teraz wczorajsza historia już po polsku.

Indie, 23 sierpnia 2012 roku. Wysiadamy z autobusu w niewielkiej miejscowości w Himalajach…

Po krótkich oględzinach zmieniamy poprzedni plan zakładający zostanie tu na noc i staramy się znaleźć jakiś transport do Manali. Okazuje się, że w podobnej sytuacji do naszej znajduje się jeszcze kilku Europejczyków. Razem pytamy mieszkańców czy ktoś nie chciałby nas „podwieźć” za odpowiednią kwotę. Szybko znajdujemy chętnego, który przystaje na naszą cenę, ale musimy znaleźć jeszcze kogoś tak, żeby w Jeepie była 9tka pasażerów. Po jakimś czasie udało nam się namówić pewnego Hiszpana i już zaczynamy się pakować, kiedy nagle kierowca zawyża cenę dwukrotnie bo inaczej nie pojedzie. Kiedy zaczynamy się ostro kłócić, że przecież przed sekundą przyklepaliśmy inną cenę, odpowiada, że związek taksiarzy z tej miejscowości zażyczył sobie od niego prowizję. Po ciężkich bojach ustalamy nową cenę i ruszamy w trasę, małym terenowym samochodem wypełnionym ludźmi „po brzegi”.

Początkowo trasa była przepiękna. Zachodzące słońce padające na pionowe górskie ściany, wodospady, ośnieżone szczyty. Ale kiedy ostatnie promienie światła schowały się za górami zaczęliśmy wspinać się na jedną z najwyższych przełęczy w Himalajach. Dziurawa droga, żadnych barierek, wyprzedzanie ciężarówek na zakrętach. Czasem trzeba było się cofać w dół, żeby ci z naprzeciwka mieli jak przejechać, a że droga wcinająca się w skałę jest bardzo wąska trzeba maksymalnie zbliżyć się do krawędzi przepaści. Po jednej takiej mijance Hiszpanka, która siedziała na samym tyle samochodu, znalazła się w pewnym momencie nad przepaścią. Aż krzyknęła ze strachu, ale nasz kierowca się nie przejął i twierdził, że wszystko jest pod kontrolą. Dziewczyna od tej pory cała blada, nie odzywała się już do końca drogi.

Po jakimś czasie, kiedy było już zupełnie ciemno, wjechaliśmy w mgłę. Ale taką mgłę, że nie było widać nic, a reflektory nie robiły żadnej różnicy. Patrząc na drogę na kolejnym mijanym przez nas zakręcie zgadywałem w lewo, czy w prawo teraz pojedziemy, nie miałem pojęcia gdzie wiedzie droga na odcinku najbliższych kilku metrów! A kierowca jechał na pamięć… Z przerażeniem wyobrażaliśmy sobie przepaść, którą mijaliśmy z każdym skrętem kierownicy. W końcu, nie wiadomo kiedy, zamiast wspinać się na górę zaczęliśmy zjeżdżać w dół. Wydawało się, że najgorsze za nami. Niestety, po jakimś czasie droga zaczęła się pogarszać, aż w końcu utknęliśmy w błocie za całym sznurem ciężarówek. Droga była tak wąska, że nie było mowy o mijance. Musieliśmy czekać. To właśnie w tym momencie zrobiłem to zdjęcie, które teraz jest jedyną pamiątką i dowodem, że przeżyliśmy tę przygodę.

nocna-trasa-indie

Wyjście na zewnątrz oznaczało lądowanie po kolana w błocie, dlatego wspinaliśmy na dach naszego jeepa obserwować sytuację. Czas się dłużył, ale w końcu przed nami coś się ruszyło i brodząc w błocie zaczęliśmy jechać dalej. Mijaliśmy setki ciężarówek stojących po jednej i drugiej stronie drogi, które nie były w stanie pokonać trasy w takich warunkach. Po niesamowitych emocjach z trasy, w strugach deszczu, na wpół przytomni dojechaliśmy w nocy do Manali…

A czemu w poniedziałek opublikowaliśmy post w jakimś dziwnym języku?

Pewnie nawet Google Translate nie mógł sobie z nim poradzić, prawda? Nie dziwota. Bo napisany był w języku retoromańskim (inaczej romansz). Tym językiem posługuje się zaledwie 1% mieszkańców Szwajcarii w kantonie Gryzonia (około 70 tys. osób) i grozi mu wymarcie.

Czemu o tym piszemy?

Wkróce na Fanpage’u Podróże Gazeta.pl rusza konkurs o Szwajcarii właśnie, skierowany do blogerów piszących o podróżach :

Temat konkursu: Zwyczaje, przyroda, zegarki, fondue? Z czym kojarzy Ci się Szwajcaria? Przekonaj nas, dlaczego to właśnie Ty masz doświadczyć żywej tradycji Szwajcarii!
Czas trwania: 27 maja – 16 czerwiec
Wyniki:  24 czerwca

Nagrody: wyjazd dla 3 osób do Szwajcarii (http://mojaszwajcaria.pl/). Współorganizatorem konkursu oraz fundatorem nagród jest Ambasada Szwajcarii.

Zachęcamy Was do udziału – czekajcie na oficjalny start! -> http://www.redirectfb.com/mojaszwajcaria

[fb-like]

Patryk Świątek

SWITZERLAND - SOMMER - BRAUCHTUM - TRADITIONEN

Źródło: www.mojaszwajcaria.pl

Patryk Świątek

Autor Patryk Świątek

Lewa półkula mózgu. Analizuje, roztrząsa, prześwietla. Oddany multimediom i opisywaniu przygód. Laureat konkursów fotograficznych. Autor reportaży, lider stowarzyszenia "Łanowa.", założyciel "Ministerstwa podróży". Nie może żyć bez pizzy.

Więcej tekstów autora Patryk Świątek

Miejsce na Twój komentarz

*