Autor:

Renata Wójcik

Miejsce:

Hiszpania

Czas podróży:

27 XII 2011 – 15 I 2012

Ilość pokonanych Km:

4930

Ilość osób:

2

Noclegi:

– namiot
– znajomi
– coutchsurfing

Koszty na osobę zł:

70 zł – lot
30 zł – taxi w Poznaniu
31,50 zł – pociąg Poznań – Kraków
8 zł – metro w Barcelonie
300 zł – jedzenie

RAZEM – 439,50 zł

Środki transportu:

samolot, autostop, inne

Wskazówki dotyczące odwiedzonego kraju:

Mimo iż całą podróż odbyliśmy stopem, nie jest to najlepszy sposób do poruszania się po tym kraju… Hiszpanie nie lubią brać na stopa.
Hiszpanie są głośni i lubią syf. Serwetki rzucane na podłogę są dowodem uznania dla baru w którym się przebywa, jednym słowem, im brudniej tym lepiej 🙂
Woda z kranu wszędzie jest pitna, a na ulicach spotkać można „poidełka”. Niestety nie wszędzie jest smaczna…

Wskazówki dotyczące obniżenia kosztów podróży:

Ryanair to cudo! Zwłaszcza w Hiszpanii. Na dłuższe dystanse nie ma co jeździć autobusem, czy pociągiem (są drogie jak smoki). Loty pomiędzy miastami da się znaleźć od 6 euro, tylko trzeba poszukać.
Rozbijanie się namiotem na plaży, mimo iż oficjalnie zabronione, nie jest napiętnowane. Nikt nie obudzi Was w nocy każąc zwijać manatki. Nie krępujcie się zatem 🙂
To, że w Hiszpanii ciężko się łapie stopa nie oznacza, że należy z tej opcji rezygnować. Nie ma miejsc gdzie stopa nie da się złapać… są tylko tacy co zbyt szybko rezygnują 🙂
Couchsurfing! Zawsze znajdzie się ktoś z wolną kanapą! Hostele są jednak drogie…
Najtańsze ryanairowskie loty do i z Hiszpanii są z Poznania. Warto też próbować przesiadek. Np. do Walencji najtaniej dostaniemy się przez Bergamo, a do Malagi przez Bolonię. Trasę Kraków – Madryt najlepiej odbywać przez Brukselę (Charleroi)

Opis:

Sylwestra postanowiliśmy z Maciejem spędzić w Hiszpanii, gdzie jest on obecnie na Erasmusie. Po Bożym Narodzeniu stanęliśmy wiec na wylotówce z Krakowa łapiąc stopa. Poszło błyskawicznie, w cztery dni byliśmy w Granadzie. Samo miasto fantastyczne, ale póki trwa przerwa świąteczna (a w Hiszpanii jest wyjątkowo długa), trzeba się gdzieś ruszyć! No i pojechaliśmy, najpierw do Sevilli, gdzie gościła nas znajoma. Temperatura w dzień była taka, że można było chodzić w krótkim rękawku 🙂 Następnie na naszej trasie znalazł się Kadyks, najstarsze miasto zachodniej Europy, gdzie spędziliśmy noc na plaży nad oceanem. Stamtąd ruszyliśmy do Wielkiej Brytanii! czyt. Gibraltar 😉 I tu mieliśmy prawdopodobnie najszybciej załatwiony nocleg w historii couchsurfingu. W mieszkaniu goszczącego nas Felixa znaleźliśmy się 15 minut po wysłaniu requesta. Małpy są przeurocze, ale ileż można skałę oglądać. Dlatego też postanowiliśmy wracać do Granady, po drodze zahaczając o  zapierającą dech w piersiach Rondę. Wieczorem, 8. stycznia byliśmy  z powrotem w maćkowym mieszkaniu. Cała trasa oczywiście stopem. Po czterech dniach łażenia po Granadzie ruszyliśmy do Barcelony, skąd miałam lot powrotny do Polski. Odległość tę pokonaliśmy nie inaczej niż łapiąc okazję 😉 W mieście Gaudiego noclegi (dwa) zapewnił nam znajomy Hiszpan. Cały dzień spędziliśmy zwiedzając miasto i unikając tłumów, a następnego ranka udaliśmy się  na lotnisko. Po wylądowaniu w Poznaniu natychmiast popędziłam na autobus, który niestety zdążył mi uciec. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem była taksówka, ponieważ mimo wszystko taniej wychodził przejazd taxi i pociągiem TLK niż czekanie na następny autobus a potem jazda wypasionym ICC Express.

Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/115599944223198533536/GibraltarIPoUdniowoZachodniaAndaluzja

[fb-like]