tanio na korsyke
Autor:

Maciej Rechulicz

Miejsce:

Szlak GR20, Korsyka, Francja

Czas podróży:

17 dni

Liczba przebytych Km:

6000

Ilość osób:

2

Koszy na osobę w zł:

Bilet na prom w 2 strony – 300 zł
Jedzenie zakupione w Polsce – ok. 170 zł
Jedzenie kupowane w trakcie podróży – ok. 60 zł
1 nocleg w schronisku w górach – 20 zł
SUMA: 550 zł

Środki transportu:

statek, buty, autostop

Jak tanio się przemieszczać? Jak tanio dotrzeć?

Autostop! Próbowaliśmy też złapać jachcik z powrotem na Stary Kontynent, ale prognozy pogody były nie ciekawe i łódki stały w portach. Ludzie z jachtów byli bardzo mili i przyjaźnie nastawieni więc myślę, że gdybyśmy trafili tam w innym czasie to dzisiaj bylibyśmy bogatsi o żeglowanie po błękitnym, otwartym morzu  🙂

Noclegi (Gdzie tanio spać?)

Spanie na „dziko” za jakimś krzaczkiem czy głazem, na ławce, na murku w porcie, pod stolikiem na parkingu TIRów, na płaskim głazie w górach i w górskich schronach (kawałeczek w miarę płaskiego terenu, dosłownie na 1 mały namiot, otoczonego niskim murkiem z kamieni zbudowanym przez innych podróżników). Ogranicza nas wyłącznie własna wyobraźnia 🙂 ! Przez całą podróż tylko tak spaliśmy, oprócz jednego płatnego noclegu w górach przy schronisku.

Co warto zjeść? (Regionalne potrawy i ich ceny)

Jedliśmy głownie jedzenie wzięte z Polski i w ten sposób zaoszczędziliśmy całą górę pieniędzy, ale nie mogliśmy też nie spróbować lokalnych przysmaków 🙂 Najbardziej charakterystyczne dla Korsyki są bardzo aromatyczne wędzone i suszone mięsiwa z dziczyzny i dzikich świń, które zamieszkują tutejsze góry. Swój smak i aromat zawdzięczają swojej diecie – odżywiają się różnymi trawami i pachnącymi ziołami, których pełno na wyspie. My jedliśmy coś w rodzaju kiełbasy połączonej z salami – ciężko to opisać – której smak czuję do dzisiaj (koszt takich wędlin, od 8 euro w górę, w zależności od rodzaju i wagi). Poza tym próbowaliśmy też owocu opuncji i winogron, które rosły przy drodze (znalezione nie kradzione 🙂 ). No i oczywiście nie mogło zabraknąć dobrego, taniego, korsykańskiego wina, którym na pięknej plaży przy ognisku opijaliśmy ukończenie szlaku (4 euro).

Cenne wskazówki dotyczące odwiedzanego miejsca:

Pomimo, że Korsyka leży na Morzu Śródziemnym i jest tam przez całe lato upalnie, to w górach klimat jest zupełnie inny. Noce są dość zimne i trzeba wziąć ciepły śpiwór. Ja miałem za cienki i pomimo spania we wszystkich swoich ubraniach marzłem w nocy, problem rozwiązała dopiero folia NRC, którą na szczęście mieliśmy w apteczce. W nocy męczy chłód, ale to nie przeszkadza żeby w dzień żar lał się z nieba, więc nie można zapomnieć czegoś na głowę. Okulary też się przydadzą. Trzeba również pamiętać żeby pić bardzo dużo wody!!! Warto przed wyjazdem pobawić się w kalambury, ponieważ Korsykańczycy jak i Francuzi bardzo słabo mówią po angielsku. Na samej Korsyce nawet francuski niewiele pomoże, gdyż korsykański różni się znacząco od francuskiego.

Opis:

2 dni odpoczynku po WOODSTOCKU i startujemy. Dwóch kumpli i jeden cel-szlak GR20, często uważany za najtrudniejszy w Europie, który przecina niemal całą Korsykę z północy na południe. Ruszamy ze stacji benzynowej na wylotówce Tomaszowa Lub. , miasta gdzie mieszkamy. Zamierzamy jechać przez Niemcy i Francję, ale plany planami i przez pomyłkę kierowcy na autostradzie, zwiedzamy z za szyby samochodu dodatkowo Szwajcarię, Włochy i Monako. Do portu w Nicei zawitaliśmy po 3 dniach stopowania, uważamy to za dobry wynik i z bananem na twarzy ruszamy do kasy biletowej po bilety na prom. Nasza łajba płynęła całą noc, więc wypoczęci, po zejściu na ziemię gdzie urodził się Napoleon, zaczęliśmy łapać stopa do miejsca gdzie zaczyna się nasz wymarzony szlak.
Do Calenzany dojechaliśmy szybko. Tam ostatnie zakupy i rura na szlak. Wędrówka ciężka, ale o to nam chodziło, po to tu przyjechaliśmy. Na początku wędrujemy w nieznośnym słońcu, bo szlak startuje właściwie z poziomu morza, z kolejnymi dniami będzie trochę chłodniej, ale niewiele. Mogłoby się wydawać, że chodzenie po górach przez taki czas jest nudne i monotonne, ale krajobrazy codziennie zaskakiwały. I tak raz wyglądały jak nasze rodzime Tatry czy Biesy, czasami jak Świdowiec na Ukrainie, a innym razem jak mongolski step (pasły się nawet dzikie konie). Atrakcji na szlaku też nie brakowało. Poranna kąpiel w lodowatym „basenie” utworzonym na strumieniu, skoki z mostku do rzeczki, wschody i zachody słońca albo krzaki pełne słodziutkich jeżyn. Poza tym ludzie wyrzucali na szlaku zbędne dla nich rzeczy, a które dla biednych Polaków okazywały się skarbami. I tak zgarnęliśmy stuptuty, okulary, ultralekką szpilkę do namiotu i pare guzików.
Po ukończeniu szlaku pojechaliśmy chillować na morze. Następnego dnia musieliśmy już zacząć wracać na kontynent. Dostopowaliśmy do Bastii i po nieudanej próbie jachtostopingu, do Nicei popłynęliśmy promem. Powrót zajął nam również 3 dni, a z Francji prosto do Rzeszowa dojechaliśmy jednym stopem.

podróż na korsyke

piesze szlaki korsyka

góry korsyka

[fb-like]