Autor:

Marta Skowron

Miejsce:

Gran Canaria

Czas podróży:

17 dni

Ilość pokonanych Km:

1000

Ilość osób:

5

Noclegi:

Prowadzone przez państwo, darmowe campingi:
Zona de Acampada Llanos de la Mimbre – Tamadaba (niedaleko Agaete) – pierwsze 4 noce
Zona de Acampada Presa de la Cueva de las Niñas (niedaleko Tejeda) – 4 noce
Zona de Acampada Alto del Morro de Santiago (niedaleko San Bartolomé de Tirajana) – 4 noce
Zona de Acampada Llanos de la Pez (niedaleko Tejeda) – 3 noce

Koszty na osobę zł:

Gdańsk – Girona 434,00zł – cena za lot w dwie strony, z jedną sztuką bagażu rejestrowanego
Girona – Las Palmas de Gran Canaria 349,14zł – cena za lot w dwie strony, z jedną sztuką bagażu rejestrowanego
Wynajem pięcioosobowego samochodu: 61 euro/osobę (304,17 EUR za samochód) na 16 dni
Benzyna: ok. 80zł/osobę
Jedzenie: 600zł/osobę
Bilet wstępu do Cactualdea Park: ok. 40zł/osobę
RAZEM ok. 1770zł/osobę

Środki transportu:

samochód, samolot

Wskazówki dotyczące odwiedzonego kraju:
  • Prawie wszystkie sklepy, banki, poczta, muzea są otwarte do godziny 13:00, później jest siesta, a po niej ponownie otwierane są jedynie restauracje oraz niektóre sklepy.
  • Górskie, kręte drogi są niebezpieczne, często nie ma barierek, pasów, już nie wspominając o oświetleniu. Uliczki są tak wąskie, że zwykle mieści się tylko jeden samochód, więc jest zwyczaj, aby trąbić przed zakrętem, aby kierowca z naprzeciwka wiedział, że ktoś nadjeżdża.
  • Nie dajcie się zwieść zdjęciom z katalogów turystycznych, Gran Canaria to nie tylko słońce, plaża i palmy. Gdy pojedzie się w tereny górzyste, warto mieć ze sobą ciepły polar i kurtkę przeciwdeszczową.
  • W wielu miejscach znajomość języka angielskiego jest zerowa (chociaż mogą tego nie zauważyć turyści spędzający czas jedynie w dzielnicy hotelowej). Miejscowi bardzo się cieszą, gdy ktoś próbuje, nawet na podstawowym poziomie, dogadać się w ich języku.
  • Rozbijanie namiotów „na dziko” jest zabronione i, podobno skutecznie, karane.
  • Nie na wszystkich campingach są toalety i dostęp do wody, jednak te najbardziej dzikie były najpiękniejsze.
Wskazówki dotyczące obniżenia kosztów podróży:
  • Należy załatwić, koniecznie przed wyjazdem, pozwolenia na pobyt na poszczególnych campingach. Jest to całkowicie darmowe. W tym celu najlepiej zadzwonić do biura (link podaję poniżej), można próbować pisać maila, ale można się nie doczekać odpowiedzi. Niestety trzeba porozumiewać się w języku hiszpańskim, lub poprosić znajomego Hiszpana o pomoc (jak w moim przypadku). Pozwolenia uzyskuje się na konkretną liczbę nocy, osobno na każdy camping.
  • Wynajęcie samochodu również należy załatwić przed wyjazdem, gdyż na miejscu będzie dużo drożej. My bardzo dobrą cenę uzyskaliśmy w firmie Hertz (dostaliśmy zniżkę studencką 15%), rezerwacja została dokonana przez internet.
  • Restauracje są dość drogie, więc śniadania i kolacje robiliśmy sobie sami, kupując produkty w dużych marketach (w małych sklepach jest drożej). Jednak raz dziennie jedliśmy w restauracji, więc możliwe byłoby, aby jeszcze obniżyć koszty, gdyby gotować samemu, jednak na campingu jest to kłopotliwe.
Opis:

Gran Canaria zawsze wydawała mi się wyspą, na której urlop spędzają w pięciogwiazdkowych hotelach bogaci turyści. Okazało się, że wystarczy trochę chęci i entuzjazmu, aby za noclegi nie zapłacić ani grosza.
Żeby poznać wyspę „od podszewki” trzeba objechać ją (wynajętym) samochodem.
Po odebraniu pozwoleń ruszyliśmy na zachód – do pierwszego campingu, niedaleko Tamadaba. Był on położony w lesie, na wysokości ponad 800 metrów. Dotarliśmy akurat na zachód słońca, które chowając się za chmury, oświetlało w oddali Teneryfę. Widok zapierał dech w piersiach.
Następnego dnia zwiedzaliśmy Galdar i urokliwe Sardina del Norte, miasteczko rybackie. Tutaj spróbowaliśmy kanaryjskich sosów mojo. Najsmaczniejsze na wyspie były jednak owoce – arbuzy, mango, papaje.
Moim ulubionym miasteczkiem była Moya, spokojna i urokliwa, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć niesamowite motyle monarcha. Aby trochę odpocząć, pojechaliśmy na plażę El Risco, której czarny piasek parzył w stopy.
Niedaleko San Nicolas znajduje się Cactualdea Park z pokaźną kolekcją kaktusów. Jest to też dobre miejsce dla miłośników gadów, które biegają między roślinami.
Drugi camping najbardziej mi się podobał. Po co mi hotel nad morzem, jeżeli mogę spać w namiocie dwa metry od wysokogórskiego jeziora (ponad 1000 m.n.p.m.)? Jezioro okazało się zbawieniem, bo temperatura przez kilka dni dochodziła do 45 stopni w cieniu.
Na południu wyspy urzekają pięknem wydmy w Maspalomas, a tuż koło nich naturalny rezerwat ptaków.
Jeszcze dwa razy zmienialiśmy camping, drugi znajdował się w lesie tuż pod najwyższym szczytem na Gran Canaria, Pico de las Nieves. Można na niego wjechać i podziwiać widoki.
Kanaryjczycy są pogodni, nie spieszą się, nie przepracowują. Gran Canaria jest przepiękną wyspą, naprawdę nie warto siedzieć cały czas na plaży i w hotelu. Być może camping to większe wyzwanie, ale po powrocie mogę powiedzieć, że zobaczyłam całą Gran Canarię – taką, jaka jest naprawdę, a nie w katalogach biur turystycznych.

Więcej na: http://portal.grancanaria.com/portal/OIAC-Contenido-DE.oiac?codcontenido=1415&codmenu=72

 

[fb-like]