Autor:

Wojtek Ganczarek

Miejsce:

Orsières, Alpy Walijskie, Cabane d’Orny

Czas podróży:

2 dni

Ilość pokonanych Km:

180

Ilość osób:

1

Noclegi:

chatka Cabane d’Orny (albo igloo, tak czy tak 0zł)

Koszty na osobę:

3CHF na autobus miejski w Lozannie + dajmy na to z 10CHF na jedzenie = 13CHF= mniej więcej 50zł

Środki transportu:

autostop

Wskazówki dotyczące odwiedzonego kraju:
  • francuscy Szwajcarzy nie są tacy ześwirowani na punkcie swojego języka jak Francuzi i idzie z nimi pogadać po angielsku, tzn. bywa różnie, zwykle nieźle, a może się zdarzyć, że 80 letnia babcia powali Cię najbardziej wyszukanymi phrasal verbsami Albionu lub hardkorowym szkockim akcentem
  • jeśli myślicie, że w Szwajcarii bez problemu znajdziecie towarzyszy w alpejskie wyjścia zimowe to jesteście w całkowitym błędzie: wszyscy czekają na lipiec a na Twoje propozycje najwyżej rozdziawią gęby w okrzyku „there is still a lot of snow!”
  • w Alpach jest bardzo, bardzo dużo śniegu zimą: jeśli nie lubujecie się w treningach rosyjskich bokserów typu bieganie w śniegu po pas to zabierzcie ze sobą rakiety – w przeciwnym razie marsz Wasz będzie na tyle spowolniony, że możecie na noc nie dojść do schroniska i sprawdzić swoje umiejętności w budowlance serwując sobie igloo, jak to mi się razu pewnego zdarzyło (patrz zdjęcie), ale to fajna zabawa!
  • autostop w Szwajcarii jest mniej więcej rewelacyjny, szczególnie na wioskach i małych miejscowościach: niejednokrotnie zdarzyło mi się czekać mniej więcej 0 minut, po których to 0 minutach kierowca zawoził mnie pod dom w Lozannie, ślicznie
  • przed wyjazdem dobrze jest sprawdzić pogodę: http://www.meteocentrale.ch/en/weather.html
  • i komunikaty śnieżno-lawinowe: http://www.slf.ch/lawineninfo/index_EN
  • dla „ułatwienia” wszystkie szlaki w Szwajcarii są czerwone (oprócz trudniejszych niebieskich); nie no po prostu nie pytajcie mnie co za geniusz na to wpadł, ale to jest zdecydowanie bardzo dobre na samopoczucie: zgubicie się, traficie na jakiś szlak: „O, czerwony, to mój!”
Wskazówki dotyczące obniżenia kosztów podróży:
  • chatki w Alpach zazwyczaj są zamknięte zimą (tzn. do czerwca), ale zazwyczaj (jeśli należą do CAS – Club Alpine Suisse) jest w nich pokój zimowy: tzn. można się przespać za darmo, ergo warto jeździć zimą (za darmo… jest tam napisane, że właściwie moglibyśmy przelać im coś na konto ale… przecież nie każdy musi rozumieć co oni tam powypisywali po francusku, nie?)
  • najlepsza opcja na łapanie stopa z Lozanny: kupić bilet komunikacji miejskiej (ważny godzinę, 3CHF, wiem, dużo, no ale sorry, taki kraj, a piechotą 2-3 godziny nie będzie wesoło), przejechać z centrum autobusem 7 na Val-Vert, wsiąść w 47 i wysiąść na Pra Forni, w ten sposób znajdziemy się przed samą stacją na autostradzie, skąd możemy łapać stopa na wszystkie strony: Genewa, Bern, Martigny (nas interesuje to ostatnie)
  • dojazd z Lozanny do Orsieres (skąd zaczynamy naszą trasę na Cabane d’Orny): łapiemy stopa w kierunku Martigny, gdzie trzeba skręcić w prawo na Saint Bernard: nasi kierowcy pewnie będą jechać na Sion, ale nie ma zmartwienia: po pierwsze przed samym Martigny (1.5km) jest duża stacja benzynowa, po drugie najprawdopodobniej nasi kierowcy z radością zjadą z autostrady i wwiozą nas do Martigny (i to nie jest wbrew pozorom głupi pomysłem, bo na stacji przed Martigny zwykle długo się czeka na kogoś kto jedzie na Saint Bernard, a z Martigny, jako małej miejscowości, złapiemy stopa w 0 minut)
  • mapy w Szwajcarii są pieruńsko drogie (jak wszystko oprócz Nutelli), ale i tak nie znajdziemy na nich nic więcej niż na tej stronie: http://map.geo.admin.ch/ z bardzo dokładną mapą online umożliwiającą duże powiększenie i bardzo wygodną opcję drukowania, a drukowanie w Szwajcarii akurat specjalnie drogie nie jest (jest wręcz tanie)
  • trzeba coś w górach jeść – najtańsze sklepy w Szwajcarii: Aldi, Denner (pół kilo świetnej mieszanki studenckiej za 4 franciszki, świetne w góry, oraz 4 mocno wysuszone takie śmieszne kwadratowe kiełbaski za 2.75, samo mięcho, sam czad), Migros, Coop
Opis:

Od lutego do czerwca zamieszkuję najdroższy kraj świata – Szwajcarię, a dokładnie Lozannę we francuskojęzycznej części tejże konfederacji. Aby dobrze wykorzystać ten czas staram się jak najczęściej jeździć w góry. Tak się składa, że mój pobyt to prawie w całości górska zima. Ma to pewne wady: nikt nie chce ze mną jechać (Szwajcarzy są przerażeni opcją brodzenia w śniegu oraz tym, że w schronisku nie można kupić obiadu – serio, to ich bardzo uwiera). Cała reszta to zalety: Alpy zimą są przecudownie piękne (jak to góry zimą), w chatkach górskich nie ma nikogo i właściwie nie trzeba za nie płacić (a normalnie 20-30 franciszków, no, bolałoby). Pośród miejsc w które zdołałem zabrnąć przez wiatry, śniegi i przeciwności losu okolice położonej na około 2800m n.p.m Cabane d’Orny to jedne z ładniejszych. Co ja Wam tu będę opowiadał: po prostu wyobraźcie sobie, że budzicie sami się w otoczonej górami drewnianej chacie, wychodzicie rano na zewnątrz, siadacie na ławce na zewnątrz. Świeci słońce, dookoła biele i niebieskości śniegu, lodu, szczytów, lodowca Trient i cisza. Cisza, Ty, chata, cisza, śnieg, lód, cisza, chata, góry. No, czasem jakiś helikopter przeleci w poszukiwaniu gości, co to postanowili się z lawinami ścigać po stokach masywu Mt.Blanc. Cudo : )

Albo wersja bez rakiet śnieżnych: po prostu wyobraźcie sobie, że budzicie się sami w otoczonym górami własnoręcznie zbudowanym igloo, wychodzicie na zewnątrz w zamarzniętych na kamień butach, siadacie na karimacie. Świeci słońce, dookoła (…). Cudo!

Więcej na: http://fizyk-w-podrozy.blogspot.com/

2 dni alpy

Dla ułatwienia: wszystkie szlaki są oznaczone na czerwono

Poranek w niebie: z perspektywy gór patrzących na Wojtka

alpy walijskie

Albo rakiety, albo nocleg w igloo!

 

[fb-like]