Skip to main content
search
0

Wróciłem z miesięcznej podróży, której dwa tygodnie poświęciłem na Region Kurdystanu. Region Kurdystanu? Gdzie to jest? Najprościej mówiąc jest to autonomia Kurdów w północnej części Iraku. Czyli tam zaraz pod Turcją na południowym-wschodzie. Zaraz obok Syrii, w której toczy się okropna wojna znajduje się zalążek państwa Kurdów (nie Arabów, nie Persów – Kurdów), który jest oazą spokoju, przyjaźni i … ropy naftowej. Podczas wyjazdu miałem mnóstwo przygód i niecodziennych zwrotów akcji. Zanim jednak napiszę cokolwiek o trasie chciałbym napisać ogólnie o Regionie Kurdystanu i mniej więcej przybliżyć sytuację, która tam panuje. Warto dowiedzieć się kilku rzeczy i rozwiać ewentualne błędne osądy na temat zagrożenia terrorystycznego czy innych niebezpieczeństw, z którym może kojarzyć się ten region. Jak jest więc w irackim Kurdystanie?

Spis treści

Bezpiecznie

To przede wszystkim. Pierwsza rzecz, o którą pytała większość osób przed moim wyjazdem, jak i w jego trakcie – „Czy się nie boisz?” W Iraku przecież bomby wybuchają i jest wojna. W telewizji oglądamy migawki z wojny w Syrii, która jest zaraz za granicą, co jakiś czas dotrze do opinii publicznej strzępek informacji o krwawym zamachu gdzieś w Iraku. Region Kurdystanu (czyli autonomia Kurdów leżąca na terytorium północnego Iraku) jest wolny od wszelkiego zagrożenia terrorystycznego. Absolutnie nie ma tam żadnych walk, a ostatni zamach miał miejsce w 2007 roku. Złe rzeczy dzieją się w południowym Iraku gdzie cały czas trwa konflikt pomiędzy Szyitami i Sunnitami. Tam białym turystom wstęp wzbroniony. Zresztą ktoś musiałby być naprawdę gorliwy żeby się tam przedostać – Region Kurdystanu usiany jest przydrożnymi posterunkami wojska czy policji, na których ruch jest pobieżnie kontrolowany. Słowa 'wojsko’ czy 'policja’ również nie powinny tu budzić popłochu. Ludzie ze służb mundurowych są bardzo przyjaźni w stosunku do przyjezdnych, nigdy nie stwarzają problemów, za to chętnie służy pomocą; na przykład przy łapaniu stopa. W trosce o bezpieczeństwo nawet przy wejść do galerii handlowych znajdują się wykrywacze metalu oraz personel przeglądający (lecz nienachalnie) wnoszone do środka plecaki/torebki.

W Regionie Kurdystanu przyjezdnemu nic złego stać się nie może, o ile sam na to nie zapracuje (czytaj: jak wszędzie). Autonomia rośnie politycznie w siłę, lokuje się tu coraz więcej zagranicznych pieniędzy, a skoro inwestowane są tu grube miliony to znaczy, że sytuacja musi być stabilna.

Ani przez moment pobytu nie bałem się. Zupełnie na przekór ogólnym opiniom – cały czas byłem pewien, że mogę liczyć na pomoc każdego kogo zapytam chociażby o zapalniczkę.


Wyświetl większą mapę                                                                                                                      Region Kurdystanu

Tanio

Nie tylko dla turysty, ale dla przeciętnego mieszkańca, kraj jest tani. Produkty spożywcze są wolne od podatków. Tak samo od akcyzy i innych opłat wolna jest benzyna, której litr kosztuje mniej więcej 1.5 zł. Miesięczne wynajęcie 100-120 m2 mieszkania (mniejszych się tam nie buduje) to ok. 500-600 $. Nowy dom, 200m2, to ok. 100 000$. W stolicy, Hawlerze, dwa dowolne punkty miasta objedziemy taksówką za max. 8$. Hotele z reguły są bardzo drogie, przeznaczone głównie dla biznesmenów, ale i takie za 10$ za pokój da się znaleźć. Jutro na ten temat więcej w tekście o tanim podróżowaniu po irackim Kurdystanie.

Goorąco

Lato nie jest najlepszą porą na podróż po Regionie Kurdystanu dla łysych nieposiadających czapek i okularów przeciwsłonecznych. Temperatura nie schodzi w dzień poniżej 40 stopni, a często przekracza 45.  Ten gorąc często przeszkadza w podróżach, tym bardziej jeśli nosi się kilkunasto kilogramowy plecak. Okres od października praktycznie do maja jest dużo chłodniejszy, w miesiącach zimowych śnieg nie jest niczym szczególnym. Jeśli więc w miesiącach letnich lejący się z nieba żar zamienia całą przyrodę w jałową pustynię, tak już na wiosnę wiele krain nosi się zielenią, a zimą chowa się pod śniegiem. Także tereny północnego Iraku nie powinny kojarzyć się z piachem i spiekotą – w zależności od pory roku jest inaczej.

Bogato

Region Kurdystanu to wbrew pozorom miejsce gdzie kasa niemalże leży na ulicy, a w sektorze budowlanym sama wpada do kieszeni. Po wojnie w 2004, po której zabito Saddama Hussajna iracki Kurdystan odżył na nowo i uzyskał znaczne przychody z ropy naftowej, która mnóstwo złóż znajduje się na jego terytorium. Stąd bajecznie tania benzyna, brak podatków, które wypruwają flaki polskim portfelom, ponadprzeciętna infrastruktura i olbrzymie inwestycje. W miastach, w Hawlerze, Duhoku, Sulejmani, 90% samochodów to białe, maksymalnie kilkuletnie porządne fury za jakie w kraju nad Wisłą trzeba by zapłacić krocie. Nowe mieszkania, o których pisałem wyżej, znajdują się na stawianych w mgnieniu oka strzeżonych, wypucowanych osiedlach. Jedno takie osiedle, dla 1500 osób, zbudowano w Hawlerze dla najbiedniejszych. Na mieszkania o pow. 120m2 aplikować mogły osoby z rodzin nie przekraczających określonego progu dochodu na jednego członka rodziny. Mając mieszkanie na własność nie ponosi się żadnych permanentnych opłat jak czynsz czy rachunek za gaz. Płaci się jedynie minimalne, nieodczuwalne kwoty za wodę i kilkadziesiąt dolarów miesięcznie za utrzymanie kondycji osiedla, stróżowanie i sprzątanie (kosze są opróżnianie codziennie rano). Również w Hawlerze realizowanie inwestycji rozpoczęła firma EMAAR, która to jest twórcą największego budynku na świecie – Burj Khalifa w Dubaju. W przeciągu 5-6 kolejnych lat zrealizują tam projekt wart o. 2 miliardy dolarów. Mówi się, że w ciągu kolejnych 10 lat stolica irackiego Kurdystanu dorównywać będzie właśnie Dubajowi. Tak twierdzą niektórzy inżynierowie, których miałem okazję spotkać podczas podróży. Nie brakuje też pracy i coraz więcej osób zza granicy decyduje się na przyjazd do Regionu Kurdystanu w celu zarobkowym. Nieskomplikowane regulacje prawne i wysokie zarobki przyciągają pracowników mimo tej niewłaściwej, stereotypowej otoczki związanej z rzekomym zagrożeniem i niebezpieczeństwem jakie miało by czekać na przyjezdnych w Iraku. Sam dostałem dwie propozycje pracy (mało kto był w stanie uwierzyć, że jestem turystycznie) ale o tym następnym razem.

iracki kurdystan

Biednie

Nie wszystkie miejsca są jednak tak dobrze prosperujące jak tereny roponośne i największe miasta. W górskich wioskach (a gór w Regionie Kurdystanu nie brakuje) życie toczy się swoim rytmem i nie sposób dostrzec tam jakikolwiek splendor. Przejeżdżając przez Amedi do Soranu czy z Szaqlawy do Dokanu ogląda się te mniej rozwiniętą część kraju gdzie żyje się z rolnictwa i drobnego handlu. Nie napisze, że można dostrzeć tu kontrast, bo to słowo to prawdziwa zaraza i takie obrazki można znaleźć prawie w każdym państwie. Ale widok przejeżdżającego białego Leksusa przez zastawiony melonowymi straganami przydrożny wiejski bazar to widok typowy dla krawężnikowego obserwatora.

Lecz zawsze przyjaźnie

Czy jednak jesteśmy w Hawlerze czy w małej wiosce w górach złożonej wyłącznie z namiotów ludzie wszędzie są przemili i żywią zainteresowanie. Z jednej strony pewnie dlatego, że turyści tam nie przyjeżdżają więc, szczególnie dzieciaki i młodzież, muszą dowiedzieć się kim i skąd jest przybysz. Z drugiej – Kurdowie tacy są. Przez lata uciśnień nauczyli się wyciągać drugą rękę do człowieka – podobnie jak niegdyś Polacy. Zaproszenia na obiad do domu, bezpłatne wizyty w restauracjach, bardzo dobry autostop (max. czekałem 15 minut), stawianie hotelu, zatrzymywanie się na ulicy byle by tylko pogadać. Między innymi takich wrażeń można nabawić się podczas pobytu w Kurdystanie. Szkoda tylko, że często bariera językowa zabija rozmowę. Mało kto posługuje się płynnie angielskim, a szkoda, bo z Kurdami, naprawdę przyjemnie się rozmawia.

podroz irak

Z Panem żołnierzem

jak jest w kurdystanie

Ekipa z Lalisz

Nieturystycznie

Ciężko wyróżnić jakieś fotogeniczne atrakcje turystyczne irackiego Kurdystanu. Bardziej pojechałem tam po to żeby w ogóle zobaczyć co się tam dzieje, jak wygląda życie, spędzić trochę czasu w zupełnie nowym zakątku świata. I rzeczywiście kierunek nie jest zbyt popularny – przez cały pobyt nie spotkałem żadnego europejskiego turysty. Warunki podróżowania są raczej dobre tylko dla tych którzy lubią posługiwać się autostopem (komunikacja autobusowa jest znikoma, kolej nie istnieje, a taksówki to już trochę wyższy koszt). Choć jakby ktoś chciał przyjechać to nie jest to przecież bariera. Bardziej potencjalnych przyjezdnych odpędza pewnie kiepska medialna aura tych terenów. Mnóstwo ludzi jeździ teraz do Gruzji na przykład ze względu na gościnność i chęć poznania mieszkańców. Równie dobrze, na tych samych zasadach, można się moim zdaniem wybrać do irackiego Kurdystanu. Narody inne, kultura inna, kuchnia inna, ale geograficznie bardzo blisko.

Nie ma w Regionie Kurdystanu żadnych informacji turystycznych, broszurek, ulotek nawet muzeów jest skromna ilość (nie odwiedziłem żadnego). Ciężko też kupić na miejscu dobrą mapę. „Kurdystan to miejsce dla biznesmenów, nie dla turystów”. Może być tak jak powiedział mi jeden z poznanych na miejscu kolegów. Pod względem przygotowania kraju na przyjmowanie zwiedzających na pewno. Ale paragonowa turystyka wygląda jednak trochę inaczej.

Ale intrygująco

No właśnie, brak jest miejsc, które mogły by się wyróżniać na tle innych. Przed wyjazdem znalazłem w antykwariacie przewodnik po Iraku z 1979 roku, który opisywał kilka miejsc znajdujących się w północnej części kraju. I tak na przykład, za jego pomocą, między Mosulem, a Hawlerem, znaleźć można pole słynnej bitwy pod Gaugamelą w 331 r. p.n.e.. Albo wąwóz Bawian chowający staaare reliefy asyryjskie. Lub płaskorzeźby skalne w Gunduk. Te miejsca znane są zapewne tylko miejscowym i mało gdzie można o nich przeczytać, a za cenę dotarcia do nich dostajemy kontakt z czymś, co ma znaczenie historyczne równie spore jak wiele dobrze znanych atrakcji, ale różnica tkwi w tym, że człowiek nie dotarł tu jeszcze z autokarami i straganami z magnesikami i kubkami.

Absolutną rewelacją Regionu Kurdystanu jest wioska Lalisz, najważniejsze miejsce kultu Jezydów. Mieszkają w niej ludzie wyznający bardzo starą i kiepsko kojarzoną religię, których potomkowie przez wieki byli dyskryminowani i wyżynani. Muzułmanie uzurpowali jedno z najważniejszych jezydzkich bóstw na diabła aby mieć lepszy pretekst do uważania ich za innowierców. Wyznanie Jezydów jest natomiast zbiorem dogmatów różnych religii czerpiąc nawet z wierzeń mezopotamskich. W wiosce znajduje się może ze 40 domów z surową, klimatyczną świątynią w jej sercu. Całość zamykają strome, surowe w lecie góry. Do opisania w osobnym poście.

I wreszcie:

NORMALNIE

Nie ma się czego bać, nie ma co snuć żadnych spekulacji. Region Kurdystanu jest bardzo przyjaznym, dobrze prosperującą (lepiej pewnie niż każdy europejski kraj) autonomią, która pewnie w najbliższych dziesięcioleciach doczeka się wreszcie własnego państwa. Dziur w drogach mniej jest niż w zębach dentysty. Telewizja odbiera kablówkę, a spacerowicze sprzątają po swoich psach. Na weekendzie można pójść na mecz piłki nożnej. Radary i nieużywanie kierunkowskazów denerwuje kierowców. Są sklepy z alkoholem i przyzwoite piwo można kupić za 2 złote. W galeriach handlowych dziewczyny kupują na przecenach. Ludzie normalnie przesiadują w kawiarniach, pracują na etatach, chodzą do parków, odwiedzają ZOO, oglądają filmy. Nikt nie lata z bronią na ulicy, nie patrzy się złowrogo na turystę z plecakiem. Na półkach sklepowych są ceny, taksówkarze, jak wszędzie, starają się zawyżać ceny za kursy. Ze sklepów muzycznych płynie muzyka, a kelnerzy w restauracjach biegają jak mogą żeby nadążyć za potrzebami gości. McDonalda jedynie nie widziałem nigdzie, ale wcale nie jest to szczególnie rażące.

 

Dołącz do dyskusji! 16 komentarzy

Miejsce na Twój komentarz

*