Skip to main content
search
0

Wracając z wyjazdu zawsze mam w głowie mnóstwo bajeranckich opowieści złożonych z prześmiesznych ciągów zdarzeń a kumple i tak przeważnie pytają:

– E, Bartek! A jak tam laski?

Spis treści

Dziewczyny za granicą

No właśnie! Kto w drodze nie zwraca uwagi na lokalne piękności? Kto z podróżujących nigdy nie myślał o zagranicznym romansie rodem z Pokahontas? Kto nigdy choć przez chwilę nie zazdrościł Peterowi z filmu „7 lat w Tybecie” ? Niech pierwszy rzuci plecakiem! Są przecież żywiołowe Latynoski, grzeczne Chinki, tajemnicze Arabki, otyłe(?) Amerykanki, Greczynki bez grosza, ciepłe Skandynawki, Manga-Japonki, świetnie gotujące Wietnamki, Niemki, orientalne Turczynki,  a także kobiety-żyrafy, kobiety z dyskami w ustach, no i w niektórych rejonach kobiety-mężczyźni…

Marzenia o Perskich księżniczkach i eleganckich gejszach wcale nie są tak odległe jakby mogło się wydawać. Wystarczy popatrzeć na powyższe zdjęcie – Patryk, który nie jest ani Casanovą, ani Don Juanem De Marco, a bez problemu przygruchał sobie trzy tafrawuckie dziewoje i to w okresie kiedy nie świecił jeszcze blaskiem sławy z powodu zdobycia tytułu Bloga Roku.

Najpierw namierzamy cel…

…później niespodziewanie się zbliżamy…

… aż w końcu dopadamy ofiarę! Na dobry początek wspólne zdjęcie.

Jak poderwać dziewczynę za granicą? Krok 1

To bardzo proste. Złudnie wydaje się, że jeśli nie znacie tego samego języka to bariera jest nie do przeskoczenia. Nieprawda. Dziewczyna będzie zainteresowana samym faktem, że jesteś obcokrajowcem. Przypomnij sobie jak na Twoją uczelnie przyjeżdżają Hiszpanie na Erasmusa. „Ooo poznałam Estebana. Idziemy dziś na impreze, Uuuuu”. Właśnie takie emocjonalne wypowiedzi obijają się o ściany wydziałowych korytarzy. Tak samo w swojej klasie opowie dziewczyna, którą Ty gdzieś zaprosisz. Nawet jeśli nie wiesz co powiedzieć, bo akurat nie znasz arabskiego czy węgierskiego, to pomachaj do niej ładnie, uśmiechnij się i jeżeli ona też się uśmiechnie, to już możecie iść do kina.

Taki uśmiech oznacza, że już śmiało możesz się umawiać na kino.

Jak zagadać?

Mimo wszystko wypadało by coś zagadać (Cały czas trzymamy się wersji, że nie znacie wspólnego języka). Jakby nie było kilka wyrazów w lokalnej mowie na pewno znasz. Wymawiasz więc w losowej kolejności znane Ci słówka nie zważając za bardzo na to, co one znaczą. Dziewczyna się śmieje gdyż na 100% masz rozbrajająco zabawny akcent, gadasz głupoty, a przy tym jesteś słodki i uroczy. Właśnie się jej spodobałeś. Wypadałoby się umówić. Wyciągasz ze swojego obrudzonego pustynnym pyłem i poszarpanego przez tygrysa plecaka mapę lub przewodnik ( plecak jest dowodem na to, że jesteś kimś kto przeciera szlaki, choć w rzeczywistości to nie pył z pustyni tylko piasek z plaży, na której znowu spałeś, a plecaka nie rozdarł tygrys tylko po prostu niezdarnie zahaczyłeś gdzieś o jakiś ostry płot) i pokazujesz kino, do którego ma przyjść na 18. Godzinę obwieszczasz jej pokazując 6 (lub 18) palców (zależy ile masz wolnych) lub odnotowujesz  na marginesie.

Ona jest wniebowzięta, a Ty umówiłeś się właśnie z Hinduską na francuskojęzyczny film w Marrakeszu. Dodam jeszcze, że najlepszy będzie oczywiście seans typu komedia romantyczna. Kino w tym wypadku gwarantuje niebagatelny komfort, gdyż spędzacie ze sobą czas, a nie musicie gadać – wszak i tak nie da rady. Po dwóch godzinach siedzenia non-stop w emocjonalnym napięciu na pewno trochę zgłodnieliście, ale jednocześnie wspólnie przeżyta historia miłosna zbliżyła Was do siebie.

Skoro jesteście w Marrakeszu zabierasz ją od razu na plac Jemaa el-Fna, gdzie rozkoszujecie swoje podniebienia dużą miską ciepluśkich ślimaczków (danie o zabarwieniu erotycznym, a przy tym ciut egzotyczne i co najważniejsze TANIE) po czym czujesz, że przydałoby się przejść wreszcie do konkretów. Mówisz, że masz wyjątkowy hotel, w którym możecie włamać się na dach i podziwiać panoramę tętniącego nocnym życiem miasta (choć prawie w każdym hotelu dach jest udostępniany jako noclegownia dla turystów) i utwierdzasz ją w przekonaniu, że o niczym innym nie jesteś w stanie teraz myśleć. Bierzesz ją za rękę, zaczynacie gwałtownie iść w stronę Twojego lokum, tak, jakby gonił Was jej ojciec, który za nic nie chce zgodzić się na Wasze małżeństwo.

Wpadacie do hotelu, właściciel jest już dawno ugadany – nie zwraca uwagi na nic, skradacie się po schodach, bohatersko otwierasz wejście na dach (masz nadzieję, że tam wszyscy już śpią albo ich nie ma), po cichu pomagasz się jej wspiąć. Zgiełk miasta pod stopami, pełnia księżyca, zamówiony wcześniej muzyk gra na skrzypcach, ociekasz romantyzmem. Jest John Smith i jest Pokahontas. Zakończenie pozostawiam otwarte.

Na pierwszy rzut oka strasznie dużo trzeba się przy tym omotać. Czasem jednak wystarczy tylko zapytać „Którędy do mięsnego?” Tak własnie powstało zdjęcie z nagłówka.

Można też zastosować inne taktyki! Na przykład:

A’ la Marokańczyk -na tragarza

 

jak poderwać dziewczynę za granicą

Na zwierzątko : „Chodź, pogłaskaj moją kózkę”

Na przewodnika górskiego – tutaj już na etapie wpisywania numeru

Jeśli urok osobisty nie pomaga pozostaje sięgnięcie po jeden z silniejszych afrodyzjaków

Z naukowego punktu widzenia..

Fakty są takie, że mieszanie genów ludzi różnych ras jest dobre dla potomstwa. Dlatego osoby z innych państw czy o odmiennym kolorze skóry potrafią szybko przypaść sobie do gustu.

A co uważają na ten temat nasze czytelniczki ? 

 

Dołącz do dyskusji! 19 komentarzy

  • Rafał pisze:

    Ciekawy artykuł. Swojego czasu czytałem książkę „Ewolucja Pożądania” (bardzo ją polecam), z której wynika, że bez względu na kraj, czy kulturę, mężczyźni i kobiety w podobny sposób dobierają partnerów. Przykładowo – mężczyźni pożądają kobiet atrakcyjnych fizycznie, ale definicja piękna jest różna, w zależności od kultury. Podobnie jest z mężczyznami.
    Pozdrawiam 🙂

  • aniaa pisze:

    Uśmiałam się 🙂 uwielbiam was 🙂

  • adas pisze:

    dobry artykuł, pośmiałem się, ale jak zobaczyłem że „…za nic nie chce SGODZIĆ się na Wasze małżeństwo.” to myślałem że padnę 😀 pozdrawiam!

  • Aga pisze:

    rozbawił mnie ten wpis niesamowicie 🙂 to mój „pierwszy raz” na Waszym blogu ale już wiem, że zajrzę częściej 🙂
    pozdrawiam
    Aga

  • Apetycznewnetrza pisze:

    znakomity wpis! 🙂 przeslę mojemu kumplowi, może poza Polską mu się poszczęści 🙂

  • detalicznie.wordpress.com pisze:

    nie ma co się zastanawiać: czy uda się wyrwać, czy nie? Wszystko wychodzi spontanicznie. Uśmiechać się, rozmawiać z ludźmi i będzie dobrze. Super wpis. Pozdrawiam.

  • Tytus pisze:

    ale zaraz zaraz, ja tu widzę cały regał afrodyzjaków – który to ten właściwy?

  • KaCy pisze:

    super post :d całość śmieszna, lekka i przyjemna 😉 nawet pytając o drogę do mięsnego można poznać miłośc swojego życia..chlip 😀

  • Justyna Kurek pisze:

    A czytelniczka się z tym zgadza, bo pracowała kiedyś w hostelu i miała od cholery międzynarodowych flirtów 😀 A ostatecznie została „upolowana” przez obcokrajowca i wyemigrowała 🙂 Pozdrawiam

  • Agata Kozłowska pisze:

    Czytelniczki uważają, że tekst jest leciutko seksistowski (wszak czy po korytarzach akademika nie roznosiło się też 'poznałem Juanitę, idziemy na imprezę!’? czy komedia romantyczna zadziała też na męskiego autochtona?), ale jednak uroczo przezabawny 🙂  Spróbujecie teraz namówić koleżankę-pozdróżniczkę na wyznanie o jej sposobach i będę nad wyraz kontenta 🙂

  • H. pisze:

    Popieram. Na kózkę by zadziałało 😀

  • Kubager pisze:

    ogólnie fajny post 🙂 gratuluję wygranej!

  • Kubager pisze:

    niemki?? chyba zwariowałeś

  • Letha pisze:

    Sądzę ze na wyjazdach najlepiej ,,wyrywac” na uśmiech po prostu 😉
    Liczy sie pewna postawa i olśniewający błysk zębów. Nie należy imitowac różnych dziwnych zachowań w waszym miemaniu interesujących, ważne jest bycie sobą. W końcu kłamac nie mozna nie znajac języka towarzysza. 🙂 Badz co bądz kontakt wzrokowy posiada pewne plusy.
    oh, i sposób na zwierzaka jest słodki! Jest koza, jest uśmiech i czarujący całokształt, cóż wiecej potrzeba! Ja już bym była usidlona ;D rownież na tragarza wydaje sie byc owocny 😉

  • gość pisze:

    Oj w krajach arabskich nie radziłbym takiego wyrywania na lokalnych dziewojach. Może się źle skończyć..

Miejsce na Twój komentarz

*