Skip to main content
search
0

Za kilkanaście minut takich wrażeń oddałbym majątek. A przejazd pociągiem przez Kanadyjskie Góry Skaliste trwa znacznie dłużej. Lodowce, gorące źródła, wodospady, jeziora – krajobraz zmieniający się jak w kalejdoskopie wbija w fotel i nie pozwala zapomnieć tych chwil na długi czas.
[starbox id=”Patryk”]

Moja podróż koleją po Kanadzie miała wiele obliczy. Pierwszy odcinek z Toronto do Vancouver, który opisywałem we wpisie Kolej Transkanadyjska, to fascynacja komfortem podróży, życzliwością obsługi, otwartością pasażerów, poczuciem domowego ogniska i przede wszystkim wagonem panoramicznym. Trasa do i z Churchill, w niemal pustym pociągu, prowadząca przez odludne tereny na północy kraju, aż do Oceanu Arktycznego, to klimat polarnego ekspresu, którego prawdopodobnie nie doświadczę już nigdy. Okazało się jednak, że na końcu czekała na mnie jeszcze wisienka na torcie – przejazd przez Góry Skaliste.

Po tym co przeżyłem w Churchill nie sądziłem, że w najbliższych dniach coś wprawi mnie jeszcze w zachwyt. Spodziewałem się przyjemnej, trochę leniwej podróży do Vancouver, z dużą ilością leżenia, patrzenia się w okno i delektowania się tym, co przeżyłem w ostatnich dniach. Kiedy jednak wjechaliśmy w pierwsze pasma górskie zadrżałem z zachwytu. I tak było do samego końca tej niesamowitej drogi. Nawet podczas obserwacji niedźwiedzia polarnego będąc tuż obok niego po kilkudziesięciu minutach adrenalina i emocje trochę ze mnie opadły. W tym przypadku byłem maksymalnie podekscytowany i pobudzony cały czas. Biegałem z aparatem jak dziecko to tu to tam, ani na chwilę nie mogąc usiąść spokojnie na miejscu.

Najcudowniejsza rzecz w całości (no, może oprócz konduktora rozdającego swoje prywatne czekoladki wszystkim pasażerom w pociągu). Przez całą drogę wiodącą przez góry co kilka, kilkanaście minut, krajobraz zmieniał się nie do poznania. Czasami przed jednym tunelem jechaliśmy przez prawdziwą zimową krainę, żeby tuż za nim ujrzeć krajobraz jak z dzikiego zachodu. Czasami w jednej minucie niebo nad nami było błękitne, by w drugiej zasnuć się szarymi chmurami. Takiej feerii barw w górach nie widziałem jeszcze nigdy.

Zdjęcia nie potrafią oddać w pełni tego piękna, ale mimo wszystko zapraszam Was do obejrzenia fotorelacji z przejazdu koleją transkanadyjską przez Góry Skaliste. Wyobraźcie sobie stukot szyn, furkotanie lokomotywy i ogromną przestrzeń dookoła. Niech obrazy mówią same za siebie. Polecam użyć klawisza F11.

 

Niedługo po tym, jak przejechaliśmy ostatnie pasma górskie,za oknem powitały nas zielone łąki Kolumbii Brytyjskiej.

Po krótkim pobycie w wiosennym klimacie wystartowałem z Vancouver w pogoni za gorącym latem, gdzie czekał mnie kolejny etap podróży – Hawaje. Ale o tym dopiero w następnych wpisach.

Fotografie zamieszczone w tym wpisie wykonałem aparatem Olympus OM-D E-M1 z obiektywami M.Zuiko 12‑40mm 1:2.8 PRO oraz 40‑150mm 1:2.8 PRO.

[fb-like]
Patryk Świątek

Autor Patryk Świątek

Lewa półkula mózgu. Analizuje, roztrząsa, prześwietla. Oddany multimediom i opisywaniu przygód. Laureat konkursów fotograficznych. Autor reportaży, lider stowarzyszenia "Łanowa.", założyciel "Ministerstwa podróży". Nie może żyć bez pizzy.

Więcej tekstów autora Patryk Świątek

Dołącz do dyskusji! 6 komentarzy

Miejsce na Twój komentarz

*