Skip to main content
search
0

DSC_0087

– Wyrzuć portfel i zobacz co się stanie.

– Ok. Ale wezmę na wszelki wypadek kartę – odpowiedziałem.

– Karty też zostaw. Zaufaj.

Zaufałem. Na tyle żeby zostawić w domu wszystkie pieniądze, czeki, karty i ruszyć w drogę. Bolało. I to bardzo. Nie wiedziałem co i kogo spotkam na swojej drodze. Bałem się  pukania do obcych drzwi, proszenia o nocleg i żebrania o jedzenie. Byłem zniechęcony wizją wielu godzin machania na przejeżdżających kierowców i włóczenia się po najgorszych dzielnicach polskich miast. Jednak bijąc głową w mur moich słabości, z każdym dniem na nowo odkrywałem starą, ludzką prawdę, że prawdziwą moc wykuwa się w trudach. To była niezwykła podróż.

10 miesięcy temu wyszedłem z domu na poszukiwania ludzi, którym w życiu pozostała już tylko jedna rzecz – szczęście. Niektórzy z nich stracili cały swój majątek, rodzinę, zdrowie, niektórzy zrezygnowali z dwóch pierwszych z własnej woli. Niektórzy znaleźli się w tym miejscu przypadkiem, a niektórzy przez większą część swojego życia dążyli ku samozagładzie.

Ich historie są skrajnie różnie. Łączy ich jednak jedna rzecz. W swoich słabościach dotarli do dna. Zaakceptowali je, skonfrontowali ze swoimi dążeniami, dokonali wewnętrznej walki i pierwszy raz w życiu zdali się nie na swoje siły. Popatrzyli do góry, a potem na ludzi dookoła siebie. Aż w końcu dotknęli Boga. Czegoś i kogoś kto miał w dalekim poważaniu ich dotychczasowe porażki, wady i bagno, w które wciągali innych. Na tej sile zaczęli budować na nowo i osiągnęli w sercu spokój, który czyni ich szczęśliwymi.

Półtora miesiąca tułałem się po całej Polsce nie mając przy sobie nawet złotówki.

We wspólnocie Cenacolo mieszkałem z narkomanami, którzy odcięci od świata w dużym domu na wzgórzu wracają do świata żywych, z takim przytupem i rozmachem, że wielokrotnie wstyd było mi myśleć o sobie jako o zdrowym człowieku.

W Barce pracowałem z byłymi więźniami z kryminału w Strzelcach Opolskich obserwując niesamowity proces resocjalizacji, który nazwałem sobie roboczo „Bezdomnością 2.0”.

W katowickim Załężu wraz z braćmi kapucynami mieszkającymi w starym familoku poznawałem wszystkie aspekty upodlenia, pijaństwa, jałmużny i służby.

W Izabelinie poznałem Małych Braci Jezusa – zakonników bez habitów, którzy pracując na budowach, w fabrykach, supermarketach zrezygnowali ze wszystkich przywilejów tego świata, a za cel swojego życia obrali bycie ostatnimi z ostatnich.

Dziesiątki nieprawdopodobnych historii. Ludzkie dramaty, stracone majątki, hektolitry wypitego alkoholu, kilogramy wstrzykiwanej heroiny, niespodziewane zwroty życiowych splotów, ciężkie bitwy z toksyczną rzeczywistością, spotkania z absolutem, cisza, naprawa. I szczęście.

Ostatnie 8 miesięcy pracowałem nad tym, żeby to, co wtedy zobaczyłem na własne oczy, przelać na papier i móc przekazać innym. Parę dni temu nakładem wydawnictwa Znak ukazała się książka „Dotknij Boga”, która jest efektem tej pracy.

front-dotknij-boga

 

To chyba jedyna podróż, jaką odbyłem w ciągu tych kilku lat włóczenia się po świecie, której zapis znajduje się tylko na papierze i nie można znaleźć go w żadnym miejscu w Sieci.

Dlatego jeżeli ktoś z Was chciałby zagłębić się w tę lekturę, odsyłam Was do empików, matrasów, ceneo, innych mniejszych księgarni oraz do strony wydawnictwa Znak, na której można teraz książkę kupić z 25% zniżką i zobaczyć jej fragment w wersji cyfrowej.

Mam nadzieję, że znajdziecie w niej coś dla siebie i podobnie jak ja, odkryjecie wokół siebie świat, o którego istnieniu nie mieliście do tej pory pojęcia.

[fb-like]
Patryk Świątek

Autor Patryk Świątek

Lewa półkula mózgu. Analizuje, roztrząsa, prześwietla. Oddany multimediom i opisywaniu przygód. Laureat konkursów fotograficznych. Autor reportaży, lider stowarzyszenia "Łanowa.", założyciel "Ministerstwa podróży". Nie może żyć bez pizzy.

Więcej tekstów autora Patryk Świątek

Dołącz do dyskusji! 13 komentarzy

  • Kasia pisze:

    Przeczytałam tą książkę i bardzo dziękuję, bo pokazałeś mi miejsca, o których nie miała pojęcia. W dodatku mam kuzyna, który potrzebuje pomocy – jest alkoholikiem i wspólnoty, które przywołałeś w książce są wielką nadzieją dla niego – przynajmniej ja w to wierzę. Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam – kiedyś mieliśmy okazję się poznać, gdy mieszkaliśmy w Rzeszowie 🙂

  • Praline pisze:

    Przeczytałam i zapragnęłam tego samego. Odnalazłam wśród dzieci (po raz kolejny) i rodzin z różnych krańców Polski. A na końcu zostawiłam egzemplarz w jednej z klasztornych bibliotek. Twoja książka cudownie mi towarzyszyła przez ostatnie dwa miesiące. Dziękuję!

  • Jagna pisze:

    Patryk! Twoja książka daje niesamowicie pozytywnego kopa! Tak to czytam i myślę sobie, nie no – muszę skomentować na Paragonie – pogratulować dobrej roboty! i zapytać co z tym Windowsem dla sióstr (już doczytałam ;). Puszczam książkę w obieg po znajomych, bo warto!

  • Super romantic girl pisze:

    Właśnie skończyłam czytać książkę. Jest niesamowita. Co ciekawe, unikam blogów podróżniczych, podobnych książek również. A tu nie wiadomo dlaczego, książkę kupiłam bez zastanowienia, przeczytałam jednym tchem i w zasadzie nie umiem jeszcze wiele o niej powiedzieć, prócz tego, że zamierzam do niej wrócić, a refleksje, jakie w niej znalazłam, wbiły mnie w fotel.

  • Prowincjonalna Nauczycielka pisze:

    Przeczytałam tę książkę i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pozdrawiam:-)

  • Mariusz Kalicinski pisze:

    Czy na zdjęciu to jeden z wewnętrznych dziedzińców kamienic przy ulicy Brzeskiej? Tak, to na pewno to! Niedawno filmowałem kapliczki na ul. Brzeskiej dla mojego przyjaciela z Ameryki by pokazać mu jakim szacunkiem i kultem darzy się Maryję w Polsce. Pozdrawiam!

  • Gratulacje, Twoją książkę widziałam w zapowiedziach Znaku i zamierzam ją sobie kupić:-) Pozdrowienia z red. VIP Biznes i Styl:-)

  • Jedną Twoją książkę na półce już mam, może kupić i drugą? Wciąż o tanim podróżowaniu, ale w innym klimacie… Zaryzykuję i powiem jak wrażenia! 😉

  • Magda Kajzer pisze:

    Bardzo jestem ciekawa tej książki, na pewno przeczytam. No i zazdroszczę odwagi, nie wiem, czy mnie byłoby stać na takie zaufanie i wyruszenie totalnie bez pieniędzy. Więc szacun! 🙂

Miejsce na Twój komentarz

*