Skip to main content
search
0

Na piosenkę Majn Sztejtele Bełz, czy też po polsku Miasteczko Bełz, trafiłem szukając przedwojennej, polskiej muzyki. Właściwie to trafiłem na wykonanie Adama Astona, bo piosenkę znałem wcześniej z interpretacji Magdy Umer, wg. tekstu Agnieszki Osieckiej. Nie wiedziałem jednak, że historia utworu sięga lat 30-tych. Zacząłem się interesować jego dziejami szukając wzmianek o autorach, różnych wykonań oraz dociekając gdzie leży tytułowy Bełz. Gdy dowiedziałem się, że chodzi o mołdawskie Bielce od razu stwierdziłem, że chcę tam pojechać i spojrzeć na miasto przez pryzmat pełnej nostalgii melodii. Okoliczności zbiegły się doskonale bo akurat jechaliśmy na Sylwestera do Tyraspola. Powrót zaplanowałem przez Mołdawię i w ten sposób znalazłem się w Bielcach szybciej niż myślałem.

Miasto Bielce

Wysiadając na dworcu z marszrutki od razu rzuciły mi się w oczy kwiaciarnie zajmujące cały pasaż, zaraz za poczekalnią. Z dworcami kojarzą mi się budy z kebabami, niewielkie, obskurne speluny udające bary, Mc’Dolands’y, stoiska i sklepiki z cepelią, pierdółkami oraz pył i kurz. W Bielcach natomiast pełno było kwiatów i zrobiło to na mnie spore wrażenie. W mieście, które składa się z potężnej części industrialnej, przykrych blokowisk i niezbyt zadbanych szeregówek, przyjeżdżających wita się kwiatami. Skąd jadą? Może ze służby wojskowej, może ze studiów w Kiszyniowie, może z delegacji lub imprezy u wujka na wsi, która przeciągnęła się o kilka dni za długo. Podróżując później marszrutką do Czerniowców spotkaliśmy Pana, który wracał do domu po 10 latach pracy w Iranie. Odniosłem wrażenie, że powroty mają tutaj szczególną wartość.

To samo potrafią robić ci, którzy wracają do swoich rodzin, dziewcząt, przyjaciół. Dojeżdżają na rodzimy dworzec bez zapowiedzi, chwytają w ręce rozłożysty bukiet i pędzą sprawić niespodziankę najbliższym. Ten skromny gest, powtarzający się w tym samym miejscu wiele razy dziennie, od razu doskonale wpasował mi się w charakter utworu, dla którego tu przyjechałem.

„Pamiętam temu 20 już lat
gdym szedł w daleki nieznany świat
me oczy były tak pełne łez
gdym zegnał mój rodzinny Bełz”

To pierwsza strofa tej piosenki, napisanej ok. 85 lat temu.

Przed kilkoma dniami, na dworcu we wspomnianym Bełzu, oglądałem więc przyjezdnych witanych przez bliskich kwiatami. To było niesamowicie uderzające. Zobaczyłem na miejscu scenę, którą kreowałem w głowie wielokrotnie słuchając piosenki. Z podróży zapamiętuje się przede wszystkim momenty, którym towarzyszą wyjątkowe emocje: zdobycie upragnionego szczytu, złapanie stopa w kryzysowej sytuacji, poranek z niebiańskim widokiem, smak robaka, samotność na totalnym odludziu. Natomiast widok tych ludzi na dworcu był czymś więcej. Podróżą w czasie. Materializacją wymyślonej historii. Piękną kompozycją minionych lat z piosenki i teraźniejszości.

Same Bielce nie są natomiast miastem zbyt optymistycznym. Bloki przytłaczają, jak w większości miast o charakterze socrealistycznym.

[/symple_box]

bielce wielka plyta

bloki bielce

bielce blokowisko

Klasyczny targ:

hala targowa bielce

targ bielce

I diabelski młyn:

wesole miasteczko bielce

Nie sądzę, że można przyjechać do Bielców po to, by coś zwiedzać. Zabytki, nawet jeżeli są, nie zrobią większego wrażenia na kimś, kto widział jakiekolwiek polskie miasto powyżej 50 tys. mieszkańców. Bielce mogą być dobrym punktem przelotowym w drodze dalej. Są bary na modłę zachodnioeuropejską, są też na szczęście bary urządzone według lokalnego sznytu, są niedrogie hotele i kilka innych miejsc, w których można spędzić czas. Szczególnie mogę polecić zajrzenie do któregokolwiek z barów przy ulicy Stefana Cel Mare, gdzie podaje się domowe wino, domowe pierożki, a spragnieni goście przewijają się już od godzin porannych. Za kilka złotych można dostać niewyszukane przysmaki.

bielce wino i slonina

Wino i kanapki ze słoniną oraz musztardą.

Warte odnotowania jest to, że w Bielcach znajduje się największy ośrodek polonijny na terenie Mołdawii. Mieści się przy ul. Pokoju 31.

dom polski bielce

Studnia „Beatka” stojąca przed wejściem do Domu Polonii.

Podczas zupełnie niezobowiązującego spaceru po centrum i okolicach moją uwagę zwróciły w Bielcach jeszcze trzy rzeczy.

bielce poszukiwani

Tablica z zdjęciami poszukiwanych bandytów.

wlodzimierz wysocki bielce

Pomnik z nutami i tekstem piosenki Włodzimierza Wysockiego „Nie lubię”.

kosz na smieci bielce

Kosze na śmieci-ptaki.

„Miasteczko Bełz”

Polecam byście przesłuchali kilka wersji piosenki. Trzy pierwsze to wykonania przedwojenne, odznaczają się naprawdę wyśmienitym klimatem. 3 kolejne zostały zaśpiewane już w czasach współczesnych. Słowa do tej wersji ułożyła Agnieszka Osiecka i ta wersja utworu jest w Polsce zdecydowanie lepiej rozpoznawana.

Adam Aston – 1935 rok

Tadeusz Faliszewski, Wiktor Tychowski – 1935 rok


Wykonawca nieznany

Magda Umer. Tekst: Agnieszka Osiecka

Raz, dwa trzy. Tekst: Agnieszka Osiecka

Justyna Gajczak. Tekst: Agnieszka Osiecka

Nie było całkowitą błahostką ustalenie, gdzie znajduje się miasto, które charakteryzuje piosenkę. Istnieje co najmniej kilka teorii, gdzie leży tytułowy Bełz. Jedni twierdzą, że jest to Bełżec w woj. lubelskim. Kojarzony dziś przede wszystkim z niemieckim obozem zagłady, funkcjonującym w latach 1941-42.

Drugi pogląd opowiada się za ukraińską mieściną Белз, położoną w obwodzie lwowskim.

Trzeci front traktuje mołdawskie Bielce (Bălți), drugie największe miasto tego kraju, jako miasto właściwe dla tej piosenki.

Dyskusja na ten temat trwa właściwie już tylko w internecie, w komentarzach pod poszczególnymi wersjami utworu. Dzięki różnicy w pisowni nazw powyższych miejscowości w języku jidysz (mołdawskie Bielce – BELC, ukraiński Bełz – BELZ) wywnioskowano, że to mołdawskie Bielce są prawdziwym Bełzem z piosenki.

Iza Kremer, rodowita mieszkanka Bielców, dla której ponoć napisano tę piosenkę, wykonała ją po raz pierwszy w historii w Nowym Jorku jako element musicalu „The Song of the Ghetto. Pierwszy raz w historii zaśpiewała wcześniej ze sceny koncertowej w języku jidysz w ogóle i między innymi dlatego Jacob Jacobs i Aleksander Olshantsky postanowili dedykować jej utwór. Poznanie tej postaci również miało ważny wpływ na zorientowanie się, o który Bełz tak naprawdę chodzi. Z miejsca piosenka podbiła serca słuchaczy stając się uniwersalną deklaracją tęsknoty, wspomnieniem beztroskich lat. Melancholijna, wręcz płaczliwa melodia przybija i smuci, ale w fantastyczny sposób zostawia otwartą furtkę dla ciepła, które pojawia się wraz z przywołaniem obrazów z przeszłości, do których wrócić się już nie da.

Każdy ma swój Bełz. Dlatego chyba ta piosenka wciąż znajduje nowych odbiorców mimo upływających lat i innej formy niż ta, którą przybiera współczesna muzyka. Zdecydowanie mogę natomiast stwierdzić, że nie ma lepszego miejsca do jej odsłuchiwania, niż mołdawskie Bielce.

[fb-like]

Dołącz do dyskusji! 12 komentarzy

  • Bogdan pisze:

    Jedna i piękniejszych piosenek jakie znam. Dziękuję za komentarze i włożoną pracę. Są jeszcze cudnie Ludzie!

  • olo pisze:

    Miasteczko Bełz[edytuj]

    Miasteczko Bełz (Majn sztetele Belz, jid. מײַן שטעטעלע בעלז) – piosenka żydowska opisująca miasto Bielce w dzisiejszej Mołdawii. Autorem tekstu piosenki jest Jacob Jacobs, muzykę skomponował Aleksander Olszaniecki.

    Utwór skojarzony został później błędnie z ukraińskim miasteczkiem Bełz. Pomyłka wynika stąd, iż w jidysz nazwa mołdawskich Bielców brzmi Belc בעלץ, a ukraińskiego Bełza – Bel(d)z בעל(ד)ז‎[1]. W Bielcach urodziła się, spędziła dzieciństwo oraz młodość Iza (Izabella Jakowlewna) Kremer, śpiewaczka (sopran) pochodzenia żydowskiego, która jako pierwsza na świecie wykonywała z estrady piosenki w języku jidysz. Piosenkę o rodzinnym mieście, napisaną zresztą specjalnie dla niej, zaśpiewała po raz pierwszy w operetce Dos lid fun getto (Pieśń z getta) wystawionej w Nowym Jorku w 1932 r[2]. Utwór z miejsca stał się światowym przebojem.

    Utwór w jidysz wykonywany był później m.in. przez Barry Sisters, po polsku śpiewał ją m.in. Adam Aston, przy czym na płycie, nagranej w 1935, mylnie jako autorzy podani są Burstein, Lith-Frey oraz Roman (prawdopodobnie byli autorami tłumaczenia tekstu z jidysz na polski).

    Jest to jedna z najbardziej znanych na świecie piosenek żydowskich, znajduje się w repertuarze m.in. warszawskiego Teatru Żydowskiego. Po powrocie Teatru z trasy koncertowej po Argentynie w 2006 roku Szymon Szurmiej opowiadał: „Kiedy aktorka naszego teatru Alina Świdowska zaczęła śpiewać na scenie w Buenos Aires słynną pieśń Miasteczko Bełz, cała sala na 1000 miejsc, w której było ponad 1500 osób, zaczęła jej wtórować”.

    Obecnie piosenka znajduje się m.in. w repertuarze Magdy Umer – z polskimi słowami Agnieszki Osieckiej, spotykany tytuł to Miasteczko Bełz 20 Lat Później; piosenkę w jidysz wykonują Gołda Tencer i Sława Przybylska.

    W 2009 roku nową interpretację tego utworu nagrała na swojej płycie Nina Stiller.

  • Karolina pisze:

    cudowna historia! 🙂

  • slived pisze:

    Dokładnie ta sama melodia, tylko z innym tekstem była jedną z zakazanych piosenek pt. „Warszawo ma” 🙂

    https://www.youtube.com/watch?v=vbTwpLulfSk

  • Jarek Frugo pisze:

    No to z mojej strony wielki Szacunek, muzyka była jest i bedzie inspiracją w wielu dziedzinach życia, wiec dlaczego nie w podróży, ale Ty wyjątkowo dobrałeś utwór… jest to coś wyszukanego, nie znanego powszechnie i to mi sie strasznie podoba bo te szczegoly skłądają sie na wyjatkowość tego co robicie.
    Ja utwór znałem z wykonania Raz Dwa trzy … fakt jest w nim coś niesamowitego ….

  • Jakub Rybicki pisze:

    No bardzo ładnie, kocham piosenkę, ale nie wpadłbym na to żeby Bełzca szukać w Mołdawii… Dzięki za zestawienie piosenek!

    • Bartek Szaro pisze:

      Szkoda kurde, że tego pierwszego wykonania nigdzie nie ma. Albo gdzieś jest tylko trzeba wypełznąć poza internet. Będę się rozglądał. Fajnie by było usłyszeć.

Miejsce na Twój komentarz

*